A A+ A++

W Nowym Roku wspólnie z Muzeum im. Jacka Malczewskiego zapraszamy do wysłuchania i przeczytania legendy dotyczącej Solca nad Wisłą.

Kamienie soleckiego zamku

Przed tysiącem, a może i więcej lat temu, w odległych przedchrześcijańskich jeszcze czasach, obok Solca, na wapiennym wzgórzu stała świątynia. Postawili ją nadwiślańscy rybacy, aby wraz z nadejściem wiosny, w czasie pełni księżyca nimfy wodne —wiłami zwane —opuszczać mogły nurt rzeki i na świętym wzgórzu wspólnym oddawać się obrzędom. A potrafiły one siłą swych zaklęć w czas suszy na okolice deszcze sprowadzać lub gromadzące się chmury nad osadą rozpędzać. Wdzięczni rybacy w wielkim ich za to poszanowaniu mieli, wiły zaś pomocy swojej nie szczędząc, niejednego w czasie burzy z wiślanej toni uratowały. Mijały lata. Aż oto pewnej wiosennej nocy, gdy pierwsze lody ruszyły, a srebrna wstęga Wisły zalśniła w świetle księżyca, najpiękniejsza z wił, Osłoda opuściła nurt rzeki i do uśpionej zeszła doliny. Wokoło panowała cisza. Senne ptaki już dawno umilkły, zasłuchana puszcza milczała, nawet Wisła rozpogodziła poredlone falami oblicze i jakby złagodniała. Srebrny krąg księżyca powoli wspinał się na niebo, a wraz z nim duch nocy Morfej lekko spłynął na uśpione rybackie chaty.

PGlucyBkYXRhLXJldml2ZS16b25laWQ9IjciIGRhdGEtcmV2aXZlLWlkPSI0NGIxNzY0MWJjOTg4OTU5NmEyZDdiN2ZkNTRiNWZlNSI+PC9pbnM+PHNjcmlwdCBhc3luYyBzcmM9Ii8vci5jb3phZHppZW4ucGwvc2VydmVyL3d3dy9kZWxpdmVyeS9hc3luY2pzLnBocCI+PC9zY3JpcHQ+

PGlucyBkYXRhLXJldml2ZS16b25laWQ9IjciIGRhdGEtcmV2aXZlLWlkPSI0NGIxNzY0MWJjOTg4OTU5NmEyZDdiN2ZkNTRiNWZlNSI+PC9pbnM+PHNjcmlwdCBhc3luYyBzcmM9Ii8vci5jb3phZHppZW4ucGwvc2VydmVyL3d3dy9kZWxpdmVyeS9hc3luY2pzLnBocCI+PC9zY3JpcHQ+

—Sen, sen, sen! —szeptał zadowolony duch lecąc tuż ponad ziemią. Zachwycona oglądanym widokiem Osłoda usiadła na stopniach świątyni i słuchała. A tymczasem urzeczony urodą nimfy Morfej szeptał:

—Spij piękna wiło, śpij spokojnie. Niech senne zjawy posłuszne ci będą, a gdy tylko ognisty miecz Światowida pierwszą jutrznię na niebie rozpali, ja wraz z tobą nowego zmierzchu czekać będę! Zdradziecki szept ducha ukołysał piękną nimfę, wkrótce bowiem głowę na ramię skłoniła i w sen głęboki zapadła. A wówczas Morfej ku najwyższej komnacie świątyni ją uniósł i do snu ułożył. Daremnie zaniepokojone wiły brzemienne deszczem chmury nad świątynią zebrały, a posłuszne ich rozkazom fale Wisły z wściekłością o szczyt wzgórza uderzyły. Osłoda zbyt wysoko była, aby jej dosięgnąć mogły. Widząc, że wszystkie próby są daremne, przywiedzione do rozpaczy, rycerza Światowida na pomoc wezwały.

—Czas dzielny Światowidzie pierwszą na niebie rozpalić jutrzenkę! Już czas…! —wołały. —Okrutny duch nocy Morfej najpiękniejszą z nas uwięził, niechaj więc pierzchną cienie nocy, a twój złocisty miecz rozświetli mroki świątyni.

I oto ledwie słowa te zdołały wypowiedzieć, gdy pierwsza zorza na wschodzie błysnęła i szeroką łuną rozlała się po niebie. Wraz z nią wspaniały rycerz w srebrnej zbroi, z ognistym mieczem w dłoni u stóp wzgórza stanął.

—Spiesz się, śpiesz Światowidzie! —prosiły nimfy.—Wschód słońca już bliski, a gdy pierwsze promienie na Osłodę padną, ziemską stanie się dziewicą i na zawsze ją utracimy!

PGlucyBkYXRhLXJldml2ZS16b25laWQ9IjQxIiBkYXRhLXJldml2ZS1pZD0iNDRiMTc2NDFiYzk4ODk1OTZhMmQ3YjdmZDU0YjVmZTUiPjwvaW5zPg0KPHNjcmlwdCBhc3luYyBzcmM9Ii8vci5jb3phZHppZW4ucGwvc2VydmVyL3d3dy9kZWxpdmVyeS9hc3luY2pzLnBocCI+PC9zY3JpcHQ+

PGlucyBkYXRhLXJldml2ZS16b25laWQ9IjQxIiBkYXRhLXJldml2ZS1pZD0iNDRiMTc2NDFiYzk4ODk1OTZhMmQ3YjdmZDU0YjVmZTUiPjwvaW5zPg0KPHNjcmlwdCBhc3luYyBzcmM9Ii8vci5jb3phZHppZW4ucGwvc2VydmVyL3d3dy9kZWxpdmVyeS9hc3luY2pzLnBocCI+PC9zY3JpcHQ+

Uniósł swój miecz Światowid ku górze, zatoczył olbrzymi krąg na niebie i oto srebrzysta poświata ogarnęła całe wzgórze. Pojaśniało nagle ciemne wnętrze świątyni, aż szczytu wieży sięgnęło, gdzie ukryty Morfej spoczywał. Zadrżał duch nocy, widząc nagle światło i nim zdążył śpiącą Osłodę pochwycić, Światowid u szczytu wieży stanął i świetlistym mieczem skroni panny dotknął. Otworzyła błękitne oczy Osłoda, a widząc wschodzącą jutrzenkę uradowana do okna podbiegła i w stronę Wisły spojrzała. Lecz ledwie to uczyniła, gdy zza horyzontu wyłoniła się nagle olbrzymia słoneczna kula, a jej pierwsze promienie na szczyt wieży padły i na jasnych włosach Osłody zalśniły. Zadrżały piękne wiły z rozpaczy widząc ją w blasku słońca i zanim pierwsze jego błyski fal rzeki dotknęły wskoczyły w głębinę. Tymczasem zdumiona Osłoda po raz pierwszy patrzyła, jak olbrzymia błyszcząca tarcza wspina się coraz wyżej i wyżej, aż sięgnęła zenitu, a groźny bóg słońca Solemir łagodnie uchylił pęk złocistych promieni i spojrzał na ziemię. I oto pod wpływem jego spojrzenia uczuła piękna wiła, jak w ziemską zamieniła się dziewicę. A Solemir wciąż świecił i świecił, aż ciemnemury świątyni zalśniły światłem ogromnym, a pobliskie wzgórza pokryły rajskie ogrody. Spojrzała Osłoda na lśniące ściany pałacu, na przepyszne, okryte kwiatami wzgórza, a widząc w dali szeroką wstęgę rzeki ze szczytu wieży zbiegła i na brzegu Wisły stanęła. Daremnie jednak dzień cały czekała. Ukryte w głębinie nimfy odpłynęły daleko. Od tego czasu ogarnięta wielką tęsknotą codziennie nad Wisłę śpieszyła, a widząc brzeg pusty, zadumana na szczycie pobliskiego wzgórza wśród kwiatów siadała. Tam też spotykali ją często rybacy, widząc zaś niezwykłą piękność dziewczyny, wkrótce za mieszkankę raju zaczęli ją uważać i wzgórze owe Rajem nazwali. A Osłoda wciąż tęskniła. Zamieniona w piękny zamek świątynia stała teraz pusta, nimfy bowiem opuściły ją na zawsze. Jedynie ukryty głęboko w jej podziemiach duch nocy Morfej budził się, ledwie pierwsze gasły zorze i na olbrzymich skrzydłach w dolinę zlatywał. Osaczony napierającą ciemnością zamek błyszczał wówczas niczym słońce —„solce”, jak wówczas rybacy słońce nazywali. Nazwa ta do dnia dzisiejszego jako Solec przyjęta została i Solec nad Wisłą się zwie. Próbował też Morfej jeszcze nieraz piękną Osłodę zdobyć, wzywając do pomocy potężnego władcę podziemi Kikimora. Stąd nieraz potężny ryk murami zamku wstrząsał, gdy rozdrażniony Kikimor próbował wedrzeć się do środka. Palące promienie boga-słońca Solemira skutecznie jednak dostępu do wnętrza broniły, aż w końcu potwór zginął spalony ich ogniem. Jego olbrzymią kość goleniową długo jeszcze oglądać można było w miejscowym kościele, gdzie na pamiątkę umieszczoną została. Było to dawno, przed tysiącem, a może i więcej laty. Dzisiaj w miejscu, gdzie rzeka Opoczka —Krępianką teraz zwana —wpada do Wisły, na wysokiej skarpie wapiennej napotkać można zwaliska starych, porosłych mchem kamieni. O zmierzchu, gdy pierwsze nieśmiałe odbicie księżyca zacznie ślizgać się po sennych falach Wisły, a duch nocy Morfej ześle na nadwiślańską osadę sen, rozpoczynają swoją opowieść kamienie soleckiego zamku.

https://www.cozadzien.pl/legendy-radomskie/legendy-radomskie-skad-wziela-sie-nazwa-wsi-jastrzab/69711

Źródło: Zenon Gierała “Baśnie i legendy ziemi radomskiej”.

Legend radomskich  można słuchać w każdy poniedziałek i wtorek o godz. 20.30 w Radiu Rekord.

kos

Chcemy, żeby portal CoZaDzien.pl był miejscem wymiany opinii dla wszystkich mieszkańców Radomia i ziemi radomskiej.
Chcemy, żeby nasze publikacje były powodem do rozpoczynania dyskusji prowadzonej przez naszych Czytelników; dyskusji merytorycznej, rzeczowej i kulturalnej. Jako redakcja jesteśmy zdecydowanym przeciwnikiem hejtu w Internecie i wspieramy działania akcji „Stop hejt”. Dlatego prosimy o dostosowanie pisanych przez Państwa komentarzy do norm akceptowanych przez większość społeczeństwa. Chcemy, żeby dyskusja prowadzona w komentarzach nie atakowała nikogo i nie urażała uczuć osób wspominanych w tych wpisach.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułCall of Duty 2021 od Sledgehammer Games? Twórcy mają szykować się na wielki powrót
Następny artykułKubica w NASCAR? Trudno w to uwierzyć