A A+ A++

Szkoda, że państwo tego nie widzą – krzyknąłby pewnie spiker, patrząc, jak Gibi Embalo strzela bramkę dla zielonogórskiej Lechii. Stadion przy Oporowskiej nie takie rzeczy widział, ale tym razem był niemal pusty.

Zielonogórskiej Lechii wyjazdowe spotkanie z rezerwami wrocławskiego Śląska przyszło zagrać na legendarnym stadionie przy ul. Oporowskiej. Na niej przez dekady grała pierwsza drużyna Śląska. Zdobywała tytuły mistrzów kraju, rywalizowała w europejskich pucharach. Stadion przy Oporowskiej należał do najgorętszych kibicowskich aren.

Chcesz dostawać e-mailem serwis z najważniejszymi informacjami z Zielonej Góry? Zapisz się na nasz bezpłatny newsletter.

Ekstraligowy Śląsk gra już na nowym stadionie na Maślicach, dawną twierdzę odwiedzają trzecioligowe ekipy. Lechiści czuli się na Oporowskiej jak ryby w wodzie. Grali szybko i pewnie. W 11. minucie przepięknie uderzył z 20 metrów Gibi Embalo. – Szkoda, że państwo tego nie widzą – krzyknąłby pewnie spiker telewizyjny. Wyczyn zielonogórskiego pomocnika widziała jedynie garstka kibiców, głównie z Zielonej Góry.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułKażda maszyna ma duszę. Zarobku z tego nie ma, ale robi to z sentymentu
Następny artykułUtrudnienia w dwóch kolejnych miejscach. Tymczasowa organizacja i wahadło z sygnalizacją świetlną