Szkoda, że państwo tego nie widzą – krzyknąłby pewnie spiker, patrząc, jak Gibi Embalo strzela bramkę dla zielonogórskiej Lechii. Stadion przy Oporowskiej nie takie rzeczy widział, ale tym razem był niemal pusty.
Zielonogórskiej Lechii wyjazdowe spotkanie z rezerwami wrocławskiego Śląska przyszło zagrać na legendarnym stadionie przy ul. Oporowskiej. Na niej przez dekady grała pierwsza drużyna Śląska. Zdobywała tytuły mistrzów kraju, rywalizowała w europejskich pucharach. Stadion przy Oporowskiej należał do najgorętszych kibicowskich aren.
Chcesz dostawać e-mailem serwis z najważniejszymi informacjami z Zielonej Góry? Zapisz się na nasz bezpłatny newsletter.
Ekstraligowy Śląsk gra już na nowym stadionie na Maślicach, dawną twierdzę odwiedzają trzecioligowe ekipy. Lechiści czuli się na Oporowskiej jak ryby w wodzie. Grali szybko i pewnie. W 11. minucie przepięknie uderzył z 20 metrów Gibi Embalo. – Szkoda, że państwo tego nie widzą – krzyknąłby pewnie spiker telewizyjny. Wyczyn zielonogórskiego pomocnika widziała jedynie garstka kibiców, głównie z Zielonej Góry.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS