Kazimierz Kmiecik ocierał łzy po spadku Wisły Kraków do I ligi. Członek sztabu drużyny i legendarny zawodnik klubu opowiada o emocjach i spotkaniu z kibicami w nocy z niedzieli na poniedziałek.
Mateusz Skwierawski
WP SportoweFakty
/ Leszek Stępień
/ Na zdjęciu: Kazimierz Kmiecik
Kazimierz Kmiecik to jedna z legend Wisły Kraków. Były napastnik w barwach Wisły był trzykrotnym królem strzelców ekstraklasy i raz wygrał z drużyną mistrzostwo Polski. W Krakowie występował w latach 1967-83. Po karierze kilkukrotnie był trenerem klubu lub pracował w jego strukturach. Obecnie jest jednym z asystentów w Wiśle. Kmiecik ma na swoim koncie także medale z igrzysk olimpijskich (złoty z 1972 r. i srebrny z 1976 r.) i mistrzostw świata (brązowy z 1974 r.).
Mateusz Skwierawski: Jak pan nazwie spadek Wisły?
Kazimierz Kmiecik, legenda Wisły Kraków: To dla mnie ogromny szok. Nikt w klubie nie brał takiego rozwiązania pod uwagę. Ja nie mogę dojść do siebie, cały czas o tym myślę.
Co pan czuje?
Nic się nie chce: jeść, spać, gadać.
ZOBACZ WIDEO: Ustalono strategię transferową. “Bardzo ważne rozmowy z Lewandowskim”
W niedzielę w nocy mieliście spotkanie z kibicami pod stadionem Wisły. Przyszło ich prawie 2 tysiące.
Kibice byli bardzo rozczarowani. Oczekiwali od zespołu walki, charakteru. To zawsze cechowało drużynę. A w meczu w Radomiu? Nie potrafię wytłumaczyć, co tam się stało. Prowadziliśmy 2:0, przegraliśmy 2:4 i spadliśmy z ligi. Nie dochodzi to do mnie, nie mogę o tym myśleć, tak mocno boli. Powiem panu, że nie sądziłem, że dożyję spadku Wisły. Czuje potworny smutek.
Puściły panu emocje zaraz po ostatnim gwizdku w Radomiu.
No puściły, łzy poleciały, bo po prostu się tego nie spodziewałem. W piłce są różne momenty, ale nie mieliśmy prawa do tego dopuścić.
Co zaważyło, że spadliście z ekstraklasy?
Momenty, gdy można było choćby zremisować, a przegrywaliśmy. Bo raz, że mielibyśmy punkty, a dwa – mentalnie zespół wyglądałby inaczej. Momentami gra była naprawdę dobra. Uciekały nam punkty w tym sezonie: na Legii (1:2), w meczu z Lechem (1:1). W spotkaniu z Wisłą Płock (3:4), w Radomiu (2:4). Czasami tak jest, że piłka po prostu nie chce wpaść do bramki.
Co teraz?
Powrót do ekstraklasy to absolutny priorytet wszystkich ludzi pracujących w Wiśle. Po pierwsze: musimy stworzyć dobrą drużynę prezentującą odpowiedni poziom. Po drugie: jak najszybciej zameldować się w najwyższej klasie rozgrywkowej.
Były już pierwsze rozmowy z prezesami?
Wszystko szybko się działo, do rozmów usiądziemy po ostatnim meczu ligi z Wartą Poznań. Na pewno trener Jerzy Brzęczek zbuduje taki zespół, żebyśmy powalczyli o awans w nowym sezonie.
Rozumiem, że Brzęczek zostanie na przyszły sezon i pan także?
Tak, wszystko na to wskazuje, ale z deklaracjami poczekajmy – konkrety będziemy wiedzieć za tydzień. Ja na pewno nie opuszczę Wisły. Nie wyobrażam sobie, by zostawić klub w takim momencie.
Wisła Kraków to całe pana życie.
Dlatego tak bardzo mnie to wszystko boli. Powiem panu, że moja świętej pamięci mama też bardzo przeżyłaby ten spadek. Też by ją “załatwił”, gdyby żyła. Mama kochała Wisłę od zawsze, tak jak ja. Będę robił wszystko, by pomóc i by Wisła odzyskała dobre imię. I żeby kibice nie czuli znowu zawodu. Mam nadzieję, że Kuba Błaszczykowski wyzdrowieje. Kontuzje też nam w tym sezonie przeszkodziły. Kuba ma wkrótce jechać na kontrolę kolana, zobaczymy.
Nie boicie się I ligi? Nie jest łatwo awansować do elity po roku, co widać w innych krajach, choćby w Niemczech czy Anglii.
Trzeba walczyć od samego początku rozgrywek. Jedno mogę obiecać: zrobimy wszystko, by odbudować klub i wrócimy do ekstraklasy.
Kiedy to się zepsuło? Był czas, że na Wisłę nie było w Polsce mocnych.
Wydawało się, że wszystko tu mamy, że niczego w Krakowie nie brakuje. Siedem mistrzostw w XXI wieku, świetny zespół. Później zmiany, chaos, duże zamieszanie, czasem kabaret. Gdyby mi ktoś 10 lat temu powiedział, że niedługo spadniemy, nie uwierzyłbym w to. Zresztą – ja dalej w to nie wierzę. Ale spokojnie – weźmiemy się w garść.
Wiśle potrzeba innego profilu zawodników?
Przede wszystkim w klubie powinni grać tacy piłkarze, którzy wiedzą, czym jest Wisła i że reprezentowanie tego klubu to nie przelewki.
A co z kibicami?
Noc z niedzieli na poniedziałek była trudna. Nasi fani byli źli, rozczarowani, ale dali nam odczuć, że będą z nami również w I lidze. Nie opuszczą nas i dalej będą nas dopingować. Chciałbym im bardzo podziękować, bo świetnie nas wspierali w tym sezonie. Dostaję od nich dużo wiadomości, że nie odwrócą się od Wisły. Zwrócę się do naszych fanów bezpośrednio: Bardzo wam za to dziękuję.
Katastrofa Wisły Kraków. Oto co mają do powiedzenia właściciele klubu
Wizerunkowa kompromitacja władz Bayernu [OPINIA]
Zgłoś błąd
WP SportoweFaktyKraków
Polska
PKO Ekstraklasa
Wisła Kraków
Piłka nożna
Kazimierz Kmiecik
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Komentarze (9)