A A+ A++
  • Pewnego dnia Matwin dał nam zadanie: jedźcie wszyscy, każdy gdzie indziej, do różnych szkół, i zbadajcie, jaka naprawdę jest dusza dzisiejszej młodzieży – wspomina Tejchma
  • Denerwuje mnie, jak dzisiaj się pisze o tamtych czasach. Ta młodzież nie była zaganiana do świetlic, do czerwonych kącików, żeby słuchała drętwych referatów – dodaje były szef organizacji ZMP w Nowej Hucie
  • A co robiła młodzież w Nowej Hucie? – Dziennikarze szukali sensacji, chłopców z dziewczynami. I zabaw seksualnych. Ja nie spotykałem takich gorszących sen. Choć, nie wątpię, miały miejsce. Było nawet posiedzenie Biura Politycznego, zaalarmowanego tymi sprawami. Seksualne rozwydrzenie moralne – tak to się mówiło

Robert Walenciak: Pamięta pan, jak przyjechał pan do Nowej Huty pierwszy raz? Jak to zobaczył?

Józef Tejchma: Pamiętam! I to wrażenie… Takie samo jak mojej mamy, która przyjechała tam znacznie później. Bardzo się dziwiła, że to na takich polach, gdzie w Markowej buraki się sadzi i ziemniaki.

Na dobrych polach!

– Właśnie! Że tam budują. Cegłę zwożą, jakieś betony. Ja to pamiętam jako błoto! Jako chodzenie w butach pod kolana, w błocie, nawet trudno było normalnie się poruszać.

Nie miał pan ochoty rzucić tego wszystkiego i wrócić do Warszawy?

– O nie! To było moje zadanie, ZMP-owska dyscyplina. Wtedy się tym przeraziłem. Przeraziłem się, że wchodzę na teren nieznany i dziwny. Gdzie ma być cudowna Nowa Huta, tak pisali w gazetach, a jest wielkie błoto! Ale nie mogłem nawet myśleć o tym, żeby się wycofać. Mnie osobiście błogosławił Władysław Matwin, przewodniczący ZMP, człowiek o wielkim autorytecie. Jedna z ciekawszych postaci życia partyjnego i kierownictwa partyjnego. Najlepszy dowód, jak się pożegnał z władzą. Bo nie mógł wytrzymać z Gomułką i po prostu poszedł kończyć studia matematyczne. Był wtedy grubo po czterdziestce.

Przyjechał więc pan do Nowej Huty jesienią 1951 r., spojrzał na to błoto…

– I od razu wyfasowałem sobie strój robotniczy. Spodnie drelichowe, długie buty gumowe i kufajkę. Nie to, że nie było mnie stać na coś własnego, po prostu trzeba było się dostosować do miejscowego klimatu i tego, jak ludzie wyglądali. Pracę zacząłem od spotkania z dyrektorem naczelnym, nazywał się Anioła. Zapamiętałem go. Zwolnili go z funkcji dyrektora dzień czy dwa przed uruchomieniem pierwszego pieca. A on był jego budowniczym, dyrektorem inwestycji! Do dziś nie mogę się dowiedzieć, dlaczego tak się stało.

Pojechał pan w trybie alarmowym, bo źle tam się działo.

– To Matwin! Wysłał mnie, ponieważ wpadłem w jego upodobania. Zajmowałem się w ZG ZMP młodzieżą szkolną. Pewnego dnia Matwin dał nam zadanie: jedźcie wszyscy, każdy gdzie indziej, do różnych szkół, i zbadajcie, jaka naprawdę jest dusza dzisiejszej młodzieży. Potem nie chcieli uwierzyć, że Matwin może pytać o duszę młodzieży. To były sztywne czasy, pełne frazeologii, więc takie pytanie już było inne. Wróciliśmy z tych wyjazdów zdać relację i Matwin zobaczył, że nie idę wedle dzienników i reportaży ówczesnego „Sztandaru Młodych”, że wszystko jest wspaniałe, tylko mam spojrzenie zupełnie inne, nietypowe. Ono pociągało Matwina, i moja wiedza o młodzieży. Powiedział mi: ty się nadajesz tam, do Nowej Huty, żeby tę młodzież wychowywać, kształcić. Chciał wysłać takiego człowieka jak ja, tym bardziej że nasiliły się już krytyczne opinie o sytuacji w Nowej Hucie, narzekania na byt socjalny młodzieży, warunki codzienne, na to, co się dzieje w hotelach robotniczych. Matwin się przejął tym bardziej niż ktokolwiek.

„Poemat dla dorosłych” o tym mówił.

– „Poemat” ukazał się później, w roku 1955. Wtedy to był szok. Z tym że, dziwna rzecz, ja najłagodniej przeżyłem ten szok, łagodniej niż ci, którzy w Nowej Hucie nie byli. Bo dla nich taka sytuacja była niemożliwa. A dla mnie była możliwa, bo widziałem, co się działo. Toczyły się dyskusje, że to fałszywy obraz Nowej Huty, że pisać jak Ważyk to niemal świętokradztwo. Bo jak można tak pisać o głównej budowie socjalizmu?! Potem w „Zdaniu” ktoś opisał Ważyka, porównał jego działalność ideologiczną w czasach czysto stalinowskich z tym, co napisał w „Poemacie dla dorosłych”. To były te przypadki. Podobnie było przecież z Woroszylskim, z którym byłem w dobrych stosunkach, ZMP-owskich, bo on należa … czytaj dalej

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułNOWE BUDKI LĘGOWE DLA PTAKÓW
Następny artykułPRZERWA W NAUCE TO NIE FERIE