A A+ A++

Kolejny wyścig i kolejna wpadka strategiczna Ferrari. Po błędach w Monako, Wielkiej Brytanii czy Francji przyszła pora na Węgry, gdzie w koncertowy sposób pozbawiono zwycięstwa i cennych punktów Charlesa Leclerca. Wszystko przez kompletnie niezrozumiałą decyzję o założeniu mu twardych opon na 40. okrążeniu, choć te sprawiały spore problemy już wcześniej kierowcom Alpine czy Haasa.

Monakijczyk, który nawoływał do przedłużenia stintu na pośredniej mieszance, nie miał żadnych szans w pojedynku z Maxem Verstappenem. Później wezwano go na kolejną zmianę – tym razem na miękkie ogumienie. Koniec końców, 24-latek dojechał do mety jako 6. i tak naprawdę nie jest już realnym konkurentem dla Holendra, który wyprzedza go aż o 80 punktów. Nic dziwnego, że nie kryje swojego niezadowolenia spowodowanego węgierskimi poczynaniami Scuderii:

“Drugi stint powinien być dłuższy. Przy pierwszym przejeździe podjęliśmy dobrą decyzję odnośnie momentu zjazdu. Natomiast jeśli chodzi o ten drugi, to nie wiem, dlaczego tak go skróciliśmy”, wyjawił Leclerc, cytowany przez Motorsport.

“Jasno bowiem przekazałem, iż chcę jechać jak najdłużej na tych pośrednich oponach, a my zjechaliśmy bardzo wcześniej po twardą mieszankę i musimy zrozumieć, z jakiego powodu tak się stało. Potem trzeba było jeszcze raz zjechać, bo na tym ogumieniu było niesamowicie ciężko.”

Zdaniem monakijskiego zawodnika, Ferrari swoją decyzją niepotrzebnie chciało odpowiedzieć na wczesny zjazd Verstappena:

“Jestem wręcz przekonany, że swoim zjazdem chcieli wywrzeć na nas presję, ale nie powinniśmy na to reagować. To był efekt kuli śnieżnej i straciliśmy zdecydowanie więcej niż powinniśmy.”

Wpadki stajni z Maranello doprowadziły do tego, że Leclerc nie myśli już nawet o wywalczeniu mistrzowskiego tytułu w sezonie 2022:

“Zanim skupimy się na mistrzostwach – szczerze mówiąc – najpierw musimy zrozumieć jako zespół, co należy robić, żeby być lepszym. W przeciwnym wypadku będzie o to bowiem bardzo trudno. Oczywiście taki wyścig jest frustrujący i musimy robić wszystko lepiej. Zawsze się coś dzieje – tu coś po stronie niezawodności, tu po prostu jakiś błąd.”

Komentarza na temat niedzielnej taktyki swojego teamu nie odmówił naturalnie Mattia Binotto. Jak można się domyślać, szef Ferrari nie dopatrzył się żadnego błędu w tej kwestii i winą za brak triumfu Leclerca obwinia wydajność bolidu F1-75, która nie była taka wysoka jak chociażby w trakcie piątkowych treningów:

“Jedyne, czego nam dzisiaj brakowało, to po prostu szybkości i tempa. Nie wydaje mi się, abyśmy mogli wygrać. Nie wiem, jaki był tego dokładny powód, ale po raz pierwszy w ciągu tych 13 rund nie mieliśmy prędkości pozwalającej na triumf. Musimy się temu przyjrzeć pod kątem czystych osiągów. Jestem przekonany, że znajdziemy przyczynę, dla której ta maszyna nie spisywała się odpowiednio”, powiedział włosko-szwajcarski inżynier, cytowany przez RaceFans.

“Nasz samochód nie spisywał się dziś zgodnie z oczekiwaniami. Nie mieliśmy po prostu tempa, które było w piątek podczas symulacji wyścigu. Dzisiaj panowały inne warunki, było zdecydowanie chłodniej. I generalnie uważam, że nie byliśmy wystarczająco szybcy – niezależnie od używanego ogumienia. Nie spisywaliśmy się po prostu tak jak na to liczyliśmy.”

Binotto przyznaje również, że Ferrari miało nadzieję na to, iż w końcówce to Monakijczyk będzie miał przewagę w porównaniu z kierowcami korzystającymi z innych opon niż twarde:

“Z pewnością twarde były gorsze. Jednakże z naszych symulacji wynikało, że ciężko na nich będzie tylko podczas kilku okrążeń na ich rozgrzanie. Pośrednie byłyby lepsze przez 10-11 “kółek” i potem wrócilibyśmy, będąc nawet szybszym w końcówce. Czekało nas 30 okrążeń, a wszystko przez to, że chcieliśmy bronić pozycji przed Maxem. Miękka mieszanka nie wytrzymałaby takiego dystansu. Nasz wybór opierał się po prostu o analizę, według której na początku byłoby ciężko, a potem już lepiej.”

“Ogólnie te twarde opony nie pracowały zbyt dobrze. Inne samochody też tego doświadczyły. Natomiast analiza przez nas przeprowadzona była oparta na wszystkich dostępnych danych. Teraz nie możemy głównie patrzeć na strategię, a raczej dlaczego auto nie było tak dobre. Pierwszy raz w tej części sezonu nie byliśmy konkurencyjni.”

Na potwierdzenie teorii o słabszych osiągach F1-75 w GP Węgier Binotto wskazał końcowe miejsce Carlosa Sainz (4.). Hiszpan miał bowiem niemal identyczną strategię jak Lewis Hamilton, a mimo to wjechał na metę dwie pozycje za nim:

“Carlos jechał tą samą strategią jak Lewis. I choć startował z przodu, stracił do niego 10 sekund. Dlatego też bolid nie spisywał się dziś świetnie. A jeżeli on dobrze się nie spisuje, to opony doświadczają tego samego, a już zwłaszcza twarde.”

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułTour de France Femmes 2022. Katarzyna Niewiadoma z historycznym wynikiem
Następny artykułMonika Mielnicka: Młoda gwiazda „M jak miłość” kipi seksem na plaży!