Na 22 okrążeniu silnik w SF1000 prowadzonym przez Leclerca nagle zgasł. Monakijczyk obrócił się w szykanie i przez długi czas nie mógł ponownie uruchomić jednostki napędowej. Winna była prawdopodobnie usterka elektryczna, do której doszło po kontakcie z wysokim krawężnikiem.
– Cały samochód zgasł – tłumaczył Leclerc. – Tylne koła całkowicie się zablokowały. Nie wiem co się stało, zespół też jeszcze nie wie. Musimy to sprawdzić.
Zrezygnowany kierowca po kilku nieudanych próbach uruchomienia silnika, w końcu ruszył, ale w tamtym momencie miał już odpięte pasy bezpieczeństwa.
– Próbowałem uruchomić silnik, ale nie odpalał. Rozpiąłem więc pasy i byłem gotowy żeby wysiąść. Poprosili mnie o ostatnią próbę i wtedy się udało. Wtedy nie miałem już jednak pasów i musiałem zjechać.
Po ruszeniu z miejsca Leclerc zapowiedział zespołowi, że zjedzie na pit stop, ale gdy poinformowano go o tym, że silnik działa prawidłowo, minął zjazd do alei serwisowej. Przejechał całe okrążenie i ponownie nie zawitał do mechaników. Zgłosił jednak, że jego pasy nie są zapięte.
– Jestem pewny, że nikt nie będzie zadowolony z tego, iż jadę bez pasów.
Leclerc zanim pojawił się w alei ostrzegł zespół, iż potrzebne będzie nowe mocowanie pasów. Mechanicy nie byli jednak gotowi na taką operację i Monakijczyka po prostu wycofano z wyścigu.
– Szkoda. Sądzę, że strategia na jeden postój działała bardzo dobrze. Odpowiednio poradziliśmy sobie z miękkimi oponami, ale niestety nie mogliśmy ukończyć dziś wyścigu – podsumował Charles Leclerc.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS