Blichtr, przepych, luksus. Gdy te przymiotniki stoją obok siebie wiadomo, że chodzi o Grand Prix Monako. Na torze w Monte Carlo zakończyła się najbardziej prestiżowa i najważniejsza sesja kwalifikacyjna w całym kalendarzu, która w dużej mierze przesądza o losie jutrzejszego wyścigu. Oczywiście o ile w niedzielne popołudnie nie dojdzie na torze do żadnych nieprzewidywanych wydarzeń.
Warunki na torze w Monte Carlo utrzymują się na stabilnym poziomie. W porównaniu z piątkiem było nieco chłodniej, ale tor i tak rozgrzany był do przeszło 50 stopni Celsjusza.
Charles Leclerc nie chciał pozostawić nic przypadkowi i w Q3 jako pierwszy opuszczał aleję serwisową. Żaden z jego rywali, oprócz kierowców Alpine, nie zwlekał z wyjazdem i już na samym początku sesji na wyjeździe z alei serwisowej ustawiła się spora kolejka bolidów.
Po pierwszym przejeździe najszybszy był Charles Leclerc, który z rekordem we wszystkich trzech sektorach uzyskał czas 1:11,376. Carlos Sainz stracił do niego 0,2 sekundy. Sergio Perez ponownie okazał się szybszy od Verstappena, ale do lidera tracił 0,253 sekundy.
Druga tura przejazdów w Monako rozciągnęła trochę stawkę. Część kierowców wyjechała wcześniej żeby pokonać kilka okrążeń pomiarowych, a część wyjechała tylko na jedno szybkie kółko.
W tej pierwszej grupie znalazł się Max Verstappen, a w tej drugiej Sergio Perez. To co się potem wydarzało przejdzie do historii. Na zjeździe do tunelu w samej końcówce rozbił się Sergio Perez, a jadący za nim Sainz wpadł na rywala, zgłaszając przez radio, że zbyt późno zobaczył żółtą flagę.
Sytuacja bardzo niebezpieczna, ale szczęśliwie nikomu nic się nie stało. Tor został jednak zablokowany co uniemożliwiło poprawę czasów, przez co Charles Leclerc podobnie jak przed rokiem bez większej walki sięgnął po pole position przed domowym wyścigiem.
Nienależnie od powyższego incydentu panowanie nad autem w Mirabeau stracił także Fernando Alonso.
Jutro na starcie kierowcy Ferrari ustawią się więc przed Red Bullami. Sergio Perez po GP Hiszpanii przez cały weekend próbował utrzymać się przed Verstappenem i ta sztuka ostatecznie udała się mu także podczas kwalifikacji.
Za czołowymi dwoma zespołami kwalifikacje do niedzielnego wyścigu zakończył fenomenalny Lando Norris, który mimo zmagania się z chorobą, o 0,3 sekundy wyprzedził George’a Russella.
Siódmy był Fernando Alonso, a ósmy Lewis Hamilton. Czołową dziesiątkę uzupełnili Vettel i Ocon.
Przebieg Q1 i Q2
Kierowcy na krętym torze nie ryzykowali i wszyscy już w Q1 korzystali z miękkich opon, stopniowo rozkręcając swoje tempo. Większość stawki obrała strategię pokonywania kilku okrążeń pomiarowych w trakcie jednego przejazdu.
Na dwie i pół minut przed końcem Q1 w szykanie za tunelem Yuki Tsunoda uszkodził swoje lewe koło, a dyrekcja wyścigu trochę na wyrost niemal natychmiast przerwała sesję czerwoną flagą.
Przed tym incydentem na prowadzeniu znajdowali się kierowcy Ferrari przed Georgem Russellem i zawodnikami Red Bulla.
Czas jaki pozostawał do końca sesji sprawił, że był jeszcze czas na rozpoczęcie okrążenia pomiarowego, ale wiadomo było, że ruch na torze będzie wyjątkowo duży. Czołówka będąc pewna awansu pozostała w garażach, rezygnując z podejmowania niepotrzebnego ryzyka.
Czołowa trójka utrzymała swoje pozycje, a Ocon i Norris zdołali wbić się przed kierowców Red Bulla.
Do Q2 nie przeszli: Albon, Gasly, Stroll, Latifi oraz Zhou.
Na drugą część czasówki przed GP Monako jako pierwsi wyjeżdżali kierowcy Red Bulla i Ferrari.
Po pierwszym przejeździe najszybszy był Sergio Perez przed Sainzem i Leclerkiem. Trójkę tę na mecie dzieliło zaledwie 0,033 sekundy. Max Verstappen był czwarty ze stratą blisko pół sekundy.
W drugiej próbie Holender poprawił się, ale nie zmienił swojej pozycji. Do swojego partnera cały czas tracił około 0,3 sekundy. Zdecydowanie szybciej pojechał za to Leclerc, który objął prowadzenie, a odpowiadający mu Perez zdołał się do niego zbliżyć na tylko 0,09 sekundy.
Do niecodziennej sytuacji doszło w ekipie Ferrari. Charles Leclerc przeoczył wezwanie na obowiązkowe ważenie, ale czujność zachowała jego ekipa, które zepchnęła go na wagę. Monakijczyk stracił więc tylko cenny czas.
W Q2 decydujące miało okazać się trzecie okrążenie pomiarowe, z którego chętnie skorzystały wszystkie zespoły, ale czasy i kolejność czołowej trójki ponownie nieuległa zmianie.
Zacięty bój w końcówce stoczyli jednak kierowcy walczący w środku stawki o awans do Q3. Wśród pechowców, którym ta sztuka się nie udała znaleźli się: Tsunoda, Bottas, Magnussen, Ricciardo oraz Schumacher.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS