A A+ A++

Zespół Lechii na Podlasiu powitał już czwartego nowego szkoleniowca w tym sezonie. Co ciekawe, dla wszystkich był to debiut w polskiej ekstraklasie. Po Patryku Kniacie (Wisła Płock), Mirosławie Smyle (Korona Kielce) i Aleksandarze Rogiciu (Arka Gdynia) przyszedł czas na Rafała Grzyba, który kilka dni temu zastąpił Ireneusza Mamrota (choć wiadomo, że jest tylko trenerem tymczasowym).

W składzie zespołu w porównaniu z poprzednim meczem zmienił on niewiele (trzy roszady, z czego jedna wymuszona kartkową pauzą Vedrna Runje), jednak w nastawieniu zespołu i owszem. Jagiellonia od początku ruszyła na gości ze zdwojoną energią i mocno ich przycisnęła. Już w 5. min w sytuacji sam na sam ze Zlatanem Alomeroviciem (do Białegostoku w ogóle nie pojechał narzekający na uraz pięty Dusan Kuciak) znalazł się Jesus Imaz, ale bramkarz Lechii popisał się świetną interwencją. Jeszcze lepiej zachował się kilkanaście minut później, kiedy Patryk Klimala strzelał z odległości kilku metrów, jednak górą znów był Serb.

W ogóle obrońcy Lechii nie najlepiej radzili sobie z akcjami rywala, szczególnie zaskakiwały ich prostopadłe podania do szybkich Klimali czy Bartosza Bidy.

Równie źle było w ofensywie, gdzie tym razem zabrakło od początku Sławomira Peszki. 34-letni skrzydłowy w tygodniu zmagał się z drobnym urazem i w Białymstoku zastąpił go wracający po kartkowej pauzie Lukas Haraslin. Jednak Słowak spisywał się bardzo słabo, mało widoczni byli też Flavio Paixao oraz Artur Sobiech. Najbardziej aktywny był Rafał Wolski, od początku niemiłosiernie poniewierany przez zawodników Jagiellonii. Mimo tego dwa razy groźnie uderzył z dystansu i tak naprawdę – nie licząc kilku wrzutek – były to jedyne “momenty” pod bramką gospodarzy. To najlepiej świadczyło o ofensywnej bezradności lechistów. 

Na domiar złego szybko kontuzję odniósł Karol Fila i choć przez kilkanaście minut próbował walczyć z bólem, ostatecznie musiał opuścić boisko (zastąpił go Daniel Łukasik, a na prawą obronę przeniósł się Tomasz Makowski).

Gospodarze swoją przewagę wreszcie udokumentowali tuż przed przerwą. Z rzutu rożnego dośrodkowywał Guilherme, a zupełnie niepilnowany Imaz strzałem głową pokonał Alomerovicia. Swoją drogą Lechia w tym elemencie w ofensywie wciąż jest w tym sezonie nieszkodliwa dla rywali, a licznik wykonywanych rzutów rożnych dobił już do 105.

Przegrani i wykartkowani

Po przerwie obraz gry zmienił się o tyle, że Jagiellonia grała bardziej zachowawczo. Jednak Lechia wciąż była w swoich poczynaniach wyjątkowo nieprzekonująca. Grała schematycznie i zbyt wolno, jej akcje były łatwo rozbijane przez rywali i to często już w ich początkowej fazie. Bramkarz Jagiellonii Grzegorz Sandomierski był praktycznie bezrobotny, za to niemoc Lechii była momentami dojmująca.

Za to gospodarze stwarzali kolejne sytuacje do zdobycia bramki. Blisko był Martin Pospisil, którego piękny strzał zewnętrzną częścią stopy wylądował na słupku. Swoje okazje miał też Klimala.

Trener Piotr Stokowiec próbował ratować się zmianami. Na boisko weszli Peszko oraz Jakub Arak, ale goście wciąż grali bez werwy i co gorsza, bez pomysłu. Gwoździem do trumny była zbyt ostra interwencja Mario Malocy w polu karnym, który atakując wślizgiem Bidę, trafił co prawda w piłkę, ale również trącił nogę rywala. Po analizie VAR sędzia Mariusz Złotek wskazał na 11. metr, a rzut karny na bramkę zamienił Imaz.

Na koniec duży błąd popełnił jeszcze dobrze spisujący się wcześniej Alomerović, który nie dał rady odbić strzału z dystansu Tomasa Prikryla, choć miał piłkę na rękach. Zatem Lechia poniosła najwyższą porażkę w sezonie, prezentując się na tle Jagiellonii wyjątkowo słabo. To był naprawdę fatalny występ, jeden z najgorszych nie tylko w tym sezonie, ale w ogóle całym kończącym się roku.

Na domiar złego w Białymstoku swoje czwarte żółte kartki w sezonie zobaczyli Wolski oraz Sobiech, zatem zabraknie ich w ostatnim tegorocznym meczu z Rakowem Częstochowa w Gdańsku (21 grudnia, godz. 15). Dodając do tego uraz Fili i pauzujących już od dłuższego czasu Jarosława Kubickiego, Błażeja Augustyna oraz Żarko Udovicicia, trenera Stokowca czekać będzie spora łamigłówka przy ustalaniu składu. 

Jagiellonia Białystok – Lechia Gdańsk 3:0 (1:0)

Bramki: Imaz (44., 82. karny), Prikryl (90.)

Jagiellonia: Sandomierski – Kadlec, Arsenić, Kwiecień Ż, Guilherme – Romanczuk, Pospisil – Prikryl Ż (90. Savković), Imaz, Bida (90. Toporkiewicz) – Klimala Ż (75. Camara).

Lechia: Alomerović – Fila (33. Łukasik), Nalepa, Maloca Ż, Mladenović Ż – Makowski, Lipski – Haraslin, Flavio Paixao, Wolski Ż (75. Arak) – Sobiech Ż (61. Peszko).

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułCoraz więcej cudzoziemców prowadzi działalność gospodarczą
Następny artykułDonald Tusk wesprze Kidawę-Błońską w drodze do Belwederu