W ogóle przywitanie beniaminków z ekstraklasą jest – cytując klasyka – mało ekskluzywne. Drzwi z futryną nie wyrwali, na razie cichutko pukają w poszukiwaniu pierwszego zwycięstwa. Ich bilans pierwszych czterech kolejek, czyli w sumie 12 meczów, to pięć remisów i siedem porażek. Bilans bramkowy: 11-23.
– Pomijając wyniki i patrząc tylko na grę beniaminków, to te drużyny zasłużyły na większą liczbę punktów. Dlatego absolutnie nie można ich lekceważyć i umniejszać ich wysiłkom – ostrzega Łukasz Smolarow, asystent trenera Lechii Piotra Stokowca.
Łukasz Smolarow, asystent trenera Lechii Gdańsk Piotra Stokowca Fot. Bartosz Bańka / Agencja Gazeta
Samo Podbeskidzie ma póki co dwa punkty (za remisy 2:2 z Cracovią oraz Jagiellonią), ale może się pochwalić naprawdę skutecznym atakiem. Siedem goli to czwarty bilans w lidze, minimalnie lepszy niż Lechia (sześć). Problem zaczyna się bliżej swojej bramki, bo 12 straconych goli to naprawdę katastrofalny wynik. Gdański zespół też ma w tym względzie ogromne kłopoty (przyjął osiem sztuk, większość po kardynalnych błędach w obronie), więc teoretycznie możemy spodziewać się w sobotę solidnej kanonady.
Saief gotowy do gry
Lechia w poprzednim spotkaniu – ze Stalą – wreszcie zagrała i skutecznie, i efektownie, co po słabym starcie sezonu powinno być dobrym prognostykiem. Chociaż do poprawy wciąż jest wiele.
– Mamy przekonanie że ten ostatni mecz pokazał naszą drogę na kolejne tygodnie. Myślę, że z Podbeskidziem damy rady zagrać podobnie jeśli chodzi o założenia ofensywne, bo warto zauważyć że pod tym względem zdecydowanie zdominowaliśmy ostatnią kolejkę ekstraklasy. Z tego aspektu jesteśmy bardzo zadowoleni. Oczywiście były też błędy i tu sytuacja jest czytelna, chodzi oczywiście o bramki stracone po rzutach rożnych. To musimy wyeliminować – podkreśla Smolarow.
Poprawa gry ofensywnej w dużej mierze wiąże się z powrotem na boisko dwóch zawodników – Conrado oraz Kenny Saiefa. Ten drugi w trakcie meczu ze Stalą zgłosił drobny uraz i w tygodniu nie trenował na pełnych obrotach.
– Kenny nie brał udziału we wszystkich zajęciach, trochę zindywidualizowaliśmy mu trening. Jednak z nogą jest już wszystko w porządku i będzie do naszej dyspozycji na sobotni mecz – przyznaje trener Smolarow.
Flavio Paixao czy Łukasz Zwoliński?
Chyba najbardziej zacięta walka o miejsce w składzie toczy się w tej chwili w ataku. Sezon z przytupem zaczął Łukasz Zwoliński (gol w Pucharze Polski i na inaugurację sezonu ligowego), ale dwa ostatnie spotkania zaczynał w podstawowym składzie Flavio Paixao. W meczu ze Stalą uczcił swoje 36. urodziny dwoma golami, ale Zwoliński też dał dobrą zmianę.
– Faktycznie mamy w ataku duże pole manewru, obydwaj nasi napastnicy mają już po dwie bramki. Cieszymy się że są tak ważnymi postaciami drużyny, wiemy, że na obu możemy w każdej chwili liczyć. Łukasz dał w meczu ze Stalą zmianę taką jakiej oczekujemy zawsze, mógł zdobyć gola po fantastycznym uderzeniu zza pola karnego, ale piłka trafiła w poprzeczkę. Dał fajny sygnał i pokazał, że obaj ci zawodnicy walczą o swoją pozycję, są odpowiedzialni za drużynę i chcą mieć realny wpływ na jej wyniki. Na takiej rywalizacji możemy tylko skorzystać – zaznacza II trener Lechii.
Egy Maulana Vikri dostanie więcej szans?
W ostatnich dwóch meczach po długiej przerwie na boisku w końcówkach pojawiał się Egy Maulana Vikri. Szczególnie w drugim przypadku Indonezyjczyk pokazał się z niezłej strony, miał dwa-trzy zagrania znamionujące naprawdę wysokie umiejętności.
Pomocnik Lechii Gdańsk Egy Maulana Vikri BARTOSZ BAŃKA
Za to po raz kolejny z meczowej “20” wypadł Żarko Udovicić, który w poprzedni weekend zagrał we wspomnianym spotkaniu rezerw Lechii z Jaguarem. Czy taki trend będzie się utrzymywać?
– Zawsze jest tak, że jak ktoś traci miejsce w składzie, to znaczy, że ktoś inny je zyskuje. Teraz kimś takim jest Egy, który dobrze pokazał się w niedawnym sparingu z Wisłą Płock [wygranym przez Lechię 3:1] i w tym momencie wywalczył sobie miejsce na ławce rezerwowych i dostaje swoje minuty. Rywalizacja cały czas trwa, zawsze chodzi o to, żeby cała drużyna szła do przodu – podsumowuje Smolarow.
“Heniek” Brede wraca do domu
Sobotni mecz będzie szczególny dla trenera Podbeskidzia Krzysztofa Brede. “Heniek” – bo tak mówi się o nim w gdańskim środowisku – zagra przeciwko klubowi, którego jest wychowankiem. W biało-zielonych barwach przeżył wiele pięknych chwil, m.in. był jednym z autorów jej powrotnego rajdu do ekstraklasy (stało się to w 2008 roku). Jednak na najwyższym poziomie rozgrywkowym nie było mu dane zagrać.
Nadrobił to w roli trenera. Swoją przygodę szkoleniową zaczynał oczywiście w Lechii u boku Bogusława Kaczmarka. Kiedy w gdańskim klubie zatrudniony został Michał Probierz, został przy tym trenerze na lata, także po jego odejściu do Jagiellonii Białystok. W pewnym sensie został jego uczniem, chociaż jak sam podkreśla chce wypracować własny oryginalny styl pracy, oczywiście czerpiąc z dorobku swoich nauczycieli.
Trener Podbeskidzia Bielsko-Biała Krzysztof Brede Fot. Grzegorz Celejewski / Agencja Gazeta
Pępowinę odciął w czerwcu 2017 r. kiedy został pierwszym szkoleniowcem I-ligowej Chojniczanki. Był z nią bliski awansu, ale ostatecznie zajął 3. miejsce i… został zwolniony. Właśnie wtedy przeniósł się na drugi koniec Polski, do Bielska-Białej. Po dwóch sezonach pracy spełnił swoje wielkie marzenie i wieku 39 lat wprowadził Podbeskidzie do ekstraklasy. Teraz po raz pierwszy zmierzy się z Lechią jako pierwszy trener.
– To, że wracam do domu, jest dla mnie jakimś dodatkowym smaczkiem, ale jest to mecz, równie ważny jak każdy inny. W każdym można zdobyć trzy punkty, pokazać się jako zespół z dobrej strony dlatego podchodzę do tego meczu normalnie. Zresztą już nie pierwszy raz przyjeżdżam z zespołem do Gdańska – przyznaje Brede.
Do tej pory powrotów do rodzinnego miasta, oczywiście pod względem sportowym, nie wspomina mile. Jako asystent Probierza przyjeżdżał tu czterokrotnie i aż trzy razy Jagiellonia dostawała prawdziwy łomot: 1:5, 0:3 i 0:4. Tylko raz udało jej się zremisować (1:1), a w sumie bilans meczów Bredego z Lechią to pięć porażek, dwa remisy i tylko jedno zwycięstwo. Jak będzie tym razem?
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS