A A+ A++

Nie zgadzam się z tezą, że będzie to najlepszy sezon zaplecza Ekstraklasy. Początkowo myślałem tak samo, jednak minione rozgrywki zawiesiły poprzeczkę naprawdę wysoko i na ten moment nie widzę szans na to, żeby doskoczenie do niej było tak łatwym zadaniem, jak się wydaje, gdy patrzymy na liczbę dużych marek, jakie w pierwszej lidze się pojawiły. Mimo wszystko będzie to jednak sezon ciekawy, pełen potencjalnych hitów i smaczków, więc zasługujecie na kompleksowy przewodnik po pierwszej lidze.

Kilka zdań o każdym klubie, podział na – nazwijmy to – koszyki, głównie na podstawie poprzedniego sezonu, żeby nie bawić się w strzelającą na oślep wyrocznię. Tak to wygląda tytułem wstępu, więc nie traćmy czasu.

1. liga 2023/2024 – zapowiedź sezonu

Czołówka

Wisła Kraków

Zimą hiszpańskiej inkwizycji nie spodziewał się nikt, teraz za to każdy. Wisła Kraków dalej korzysta z przewagi, jaką na Półwyspie Iberyjskim daje im osoba Kiko Ramireza. O ile jednak pół roku temu było to wejście all-in, tak teraz działano ostrożniej, bo nawet wypełniając stadion po brzegi, Wisła nie ma budżetu z gumy.

Transfer okienka:

  • Eneko Satrustegui (środkowy obrońca) – Wisła ciut przystopowała z Hiszpanami z mocnym CV, ale Satrustegui to kozak; 2000 minut w LaLiga 2 w poprzednim sezonie, stoper i backup dla Davida Junki

Jarosław Królewski wspominał o finansowym harakiri, jakim jest utrzymywanie nieprzyzwoicie rozdmuchanej kadry, więc priorytetem było zwolnienie kilku szafek w szatni. Wisła nadal ma jednak pięciu napastników, wciąż ma także problem w postaci „szóstki” – sklejając Igora Sapałę i Vullneta Bashę można uzyskać pół zdrowego zawodnika.

Kibice średnio ufają w wizjonerstwo Radosława Sobolewskiego, który widząc stopera potrafiącego prosto kopnąć piłkę postanowił zrobić z niego defensywnego pomocnika. Uważam jednak, że trener „Białej Gwiazdy” miał sporo innych równie wątpliwych decyzji, co próba zrobienia z Tachiego Sergio Busquetsa.

“One to watch”:

  • Joan “Goku” Roman (dziesiątka) – finansowo “Biała Gwiazda” sporo oszczędziła na zamianie “Goku” za Fernandeza; Roman zna ligę z Legnicy i Bielska, teraz czeka go najcięższe wyzwanie

Zimowe okienko transferowe wyglądało tak, jakby Wisła chciała kupić tylu dobrych piłkarzy, żeby mieć pewność, że niczego nie przegra. A jednak przegrać się udało i ciężko nie winić za to właśnie szkoleniowca. Prezes Królewski twierdzi, że wciąż niedoświadczony Sobolewski wyciągnie z tego wnioski. Tylko czy nie jest to życzeniowe myślenie?

Niedobre języki szydzą, że w razie czego strażak — następca kadrę sobie już zbudował, ściągając pod Wawel swoich rodaków. Sam zainteresowany konsekwentnie takim osądom zaprzecza, niemniej jednak Wisła już na starcie powinna mieć plan „B”. Drugi rok bez awansu może skutecznie zabić optymizm, o klubowej kasie nie wspominając.

Wydarzeniem lata jest jednak nowy dział analiz. Jak na klub człowieka od klikania w kąkuter przystało.

Młodzieżowiec wart uwagi:

  • Kacper Duda (2004) – miejsce w składzie miałby nawet bez (M) przy nazwisku; krakowska perła, już częściowo oszlifowana, więc i gotowa do pełnienia coraz większej roli w zespole

Kacper Duda – wielki talent z Wisły Kraków

Bruk-Bet Termalica Nieciecza

Znam tylko dwa oblicza Bruk-Bet Termaliki Nieciecza. Pierwsze, gdy „Słonie” walczą o awans do Ekstraklasy. Drugie, gdy „Słonie” z Ekstraklasy spadają. Aktualnie żyjemy w erze scenariusza numer jeden, a wrażenie deja vu wzmacnia powrót Mariusza Lewandowskiego na ławkę trenerską. Powrót, który wcale nie jest takim głupim pomysłem.

Transfer okienka:

  • Arkadiusz Kasperkiewicz (środkowy obrońca) – doświadczony stoper, który obskoczy i prawą stronę defensywy; konieczne załatanie luki po Nemanji Tekijaskim i spora niespodzianka

Gmina Żabno to specyficzny ekosystem. Państwo Witkowscy nie chwalą się publicznie swoimi inwestycjami, unikają nawet raportów „Deloitte”. Jednak samo odświeżenie „90minut.pl” pozwala dostrzec różnicę względem poprzednich lat. W Niecieczy panuje spokój, w Niecieczy nie ma szaleństwa. Nie ma drogich, trefnych gości z mocnym CV.

Jest za to stabilizacja: kilku czołowych zawodników liczyło na transfer do Ekstraklasy, jednak sezon zaczną w pomarańczowej koszulce, co czyni z Bruk-Bet Termaliki tradycyjnego faworyta do awansu. Weźmy choćby Kacpra Karaska, który zrobił na tyle dobre wrażenie, że kluby z wyższej ligi mocno rozpatrywały go jako młodzieżowca na nadchodzący sezon.

“One to watch”:

  • Adam Radwański (środkowy pomocnik) – a także lewy obrońca, skrzydłowy, w porywach do bramkarza; Radwański ma pełnić bardziej ofensywną rolę, biorąc grę na swoje barki

Potencjalnej wywrotki Bruk-Bet Termaliki upatrywać można z przodu. Muris Mesanović wyglądał jak kandydat na króla strzelców, tymczasem ani jemu, ani Tomasowi Poznarowi nie udało się osiągnąć choćby dwucyfrówki. O lepszy wynik pokusi się pewnie Andrzej Trubeha, ale gdzieś przecież trzeba upchnąć młodzieżowca.

Młodzi piłkarze tym razem są tematem problematycznym. “Słonie” zawsze chętnie sięgały po utalentowanych zawodników, jednak obecny stan posiadania jest mierny. Rzadko kto decyduje się na stawianie na młodzieżowca w ataku, ale wygląda na to, że Mariusz Lewandowski będzie musiał się na taki ruch zdecydować.

No i co, do odważnych świat należy — rzucił trener młodemu. Cenna rada. Zapisać, zapamiętać, zastosować.

Młodzieżowiec wart uwagi:

  • Jakub Branecki (2003) – napastnik całkiem aktywny w polu karnym, jednak wciąż nieokrzesany na wysokim poziomie; w drugoligowej Olimpii Elbląg przedstawiał się i bramkami, i asystami

Arka Gdynia

A może tylko „Arka”, bo Gdynia swoje wsparcie z klubu wycofała. Lato w Trójmieście przypomina serial sensacyjny połączony z sitcomem. Elementem humorystycznym jest saga ze sprzedażą klubu. Podczas gdy inni modlili się, żeby ktoś chciał kupić, tak w Gdyni kupiec czeka pod drzwiami, bo państwo Kołakowscy nie chcą sprzedać.

Transfer okienka:

  • Abdallah Hafez (skrzydłowy) – nieprzeciętne umiejętności techniczne prezentował już w Górniku Polkowice; do tej pory ciężko było mu jednak wejść na wyższy poziom

Mają do tego święte prawo, a wytykanie im faktu, że sami mieli za Arkę nie zapłacić, bo umówili się, że zrobią to po awansie, jest strzałem w stopę opozycji, która próbuje dowieść, że Kołakowscy o zarządzaniu i biznesie pojęcie mają żadne. Krytykantów zawiodę: większej pochwały sprawności „Kołaków” niż ujawnienie zasad tego dealu być nie mogło.

Gorzej — dla właścicieli rzecz jasna — że dwa lata Arki Gdynia na zapleczu Ekstraklasy pokazały też stronę ciemniejszą. Choć Kołakowski senior odżegnuje się od zarzutów wpływania na wszystko, co dzieje się w klubie, to co temat wraca w anegdotach opowiadanych publicznie i po cichu, odsłaniając powody niepowodzeń.

“One to watch”:

  • Hubert Adamczyk (dziesiątka) – dwa sezony temu pozamiatał ligę, rok temu zupełnie się zablokował; jego technika i przegląd pola to największa nadzieja Arki

Nie jest to pierwszy właściciel, który chce coś robić po swojemu, ale skoro tak wiele głosów mówi, że podpowiedzi bardziej szkodzą niż pomagają, to może jednak nie warto tych głosów ignorować? Przed Arką chyba ostatnia szansa na awans, wcale nie w myśl powiedzenia, że do trzech razy sztuka.

Klimat wokół klubu gęstnieje, a nic tak nie naprawia atmosfery, jak dobra postawa na boisku. Arka ma Czubaka, Arka ma trenera, który nie tak dawno wygrał ligę, Arka ma solidną kadrę, dlatego wciąż zaliczam ją do grona drużyn z czołówki i mocnych kandydatów do awansu, nawet bezpośredniego. Awansu, który pozwoli ułożyć wiele relacji na nowo.

Awansuje Arka, to i wróci Gdynia. Głupio tak stać pod drzwiami, gdy ma się zaproszenie na bal.

Młodzieżowiec wart uwagi:

  • Kacper Skóra (2003) – spore doświadczenie z ubiegłego sezonu, dziesięć punktów w rozszerzonej klasyfikacji kanadyjskiej; pewniak, jakiego wielu klubom brakuje

Spadkowicze

Lechia Gdańsk

Na ilu pozycjach mam luki? Na wszystkich — stwierdził w rozmowie z „Meczykami” trener Szymon Grabowski. O sytuacji w Lechii Gdańsk na starcie sezonu nagrano kiedyś utwór muzyczny. Pidżama Porno – „Bułgarskie centrum chujozy”. Brutalne, ale czy kiedy ktoś poza Lechią odwoływał sparing z powodu braku piłkarzy?

Transfer okienka:

  • Luis Fernandez (dziesiątka) – złośliwi mówią, że Lechia zrobiła tyle transferów, że Fernandez będzie musiał obskoczyć trzy pozycje naraz; życzliwi, że nawet jeśli, to i tak nie da plamy (i mają rację)

Tak, w Gdańsku z pewnością nie zacytują początkowych wersów: gawiedziowstręt, źle się czuję w tłumie, bo tłumów najzwyczajniej w świecie nie ma. Można zrozumieć, że zbiegnięcie się w czasie zmian właścicielskich, spadku, roszady na stanowisku trenera będzie oznaczać kłopoty, jednak skala problemów Lechii przeraża.

Jeden zdrowy obrońca na pierwszą kolejkę czy przejściowe stroje meczowe kontrastują z kominem płacowym dla Luisa Fernandeza i mocarstwowymi planami nowych właścicieli. Ci faktycznie rozglądają się po rynku z lornetką z banknotów zwiniętych w pliki – dopiero co próbowali wyprzedzić ekstraklasowy klub w walce piłkarza, oferując milion złotych.

“One to watch”:

  • Miłosz Szczepański (dziesiątka) – dziesięć punktów w rozszerzonej klasyfikacji kanadyjskiej w Ekstraklasie; wokół niego Lechia chciała budować skład na pierwszą ligę

Fakty są jednak takie, że sprawa przejęcia klubu ciągnęła się na tyle długo, że na starcie Lechia jest jak gość, który na siłowni robi głównie fotki w lustrze. Stroje mogą być przejściowe, piłkarzy przejściowych nie ma. Szymon Grabowski zapowiada sezon jak nikt inny. – Życzyłbym sobie transferów tak szybko, żeby strata do czołówki była jak najmniejsza.

Lechia ma jednak ten komfort, że kiedy transfery nadejdą, faktycznie może ruszyć z kopyta. Wszak kadra spadkowicza, nawet wybrakowana, ma jasne punkty- Dominik Piła, Jan Biegański i Łukasz Zjawiński mieli na zapleczu Ekstraklasy wiele świetnych momentów. Sytuacja wokół klubu przykrywa to, że gdańszczanie mają kim powalczyć o awans.

Kilka koniecznych ruchów i optymizmem na Twitterze tryskać może nie tylko prezes.

Młodzieżowiec wart uwagi:

  • Antoni Mikułko (2005) – młody bramkarz postawiony przed sporym wyzwaniem; Lechia w bramce potrzebuje skutecznego lidera, który pomoże przetrwać trudne chwile

Miedź Legnica

Znam tylko dwa oblicza Miedzi… a nie, to już było. W każdym razie mogę się powtórzyć, bo klub z Legnicy to do Ekstraklasy wchodzi, to z niej leci — i to z hukiem. W międzyczasie trzeba jeszcze przerobić konieczną lekcję pt. „co za dużo, to niezdrowo”, żeby płynnie przejść do polonizacji szatni. Ot, cała zapowiedź sezonu „Miedzianki”.

Transfer okienka:

  • Florian Hartherz (lewy obrońca) – pół roku w Bielsku-Białej wystarczyło, żeby pokazać, że nie zapomniał jak grać w piłkę; jedyne mocne nazwisko ściągnięte przez Miedź

Moment, jak cała? Jeszcze trener. Koniecznie młody, z wizją. Swój. Nie myślcie jednak, że to ironia czy szyderstwo. Radosław Bella to najciekawszych z tych „swoich” przetestowanych przez Miedź w ostatnich latach. Nawet Mateusz Klich nie jest takim fanem Marcelo Bielsy jak początkujący adept sztuki trenerskiej z Legnicy.

Fanem mogę być jednak i ja, różnica polega na tym, że Bella jest zewsząd chwalony za merytoryczne podejście i wiedzę praktyczną, którą zaszczepiał zawodnikom już jako asystent. Dlatego, choć świat wiele razy karcił nas za zbyt łatwe zachwyty Miedzią, zachwyćmy się nią raz jeszcze.

“One to watch”:

  • Nemanja Mijusković (środkowy obrońca) – poleganie na obronie Miedzi w Ekstraklasie to błąd nowicjusza; Mijusković był jednak czołowym stoperem szczebel niżej i w takiej samej roli widzę go po spadku

W Legnicy są jednak i problemy. Wszystko załatwiano jak trzeba — szybkie transfery, sprawdzone nazwiska, potencjalne odkrycia. A potem odszedł Chuca, który miał nie odchodzić i okazało się, że w drugiej linii jest tyle jasnych punktów, ile na obrazie przedstawiającym czarnoskórych górników w kopalni węgla ciemną nocą.

Pierwszy raz odpowiedź „kolektyw” na pytanie o najlepszego zawodnika zespołu nie byłaby kurtuazją. W obecnej Miedzi każdy coś ma, ale jednocześnie każdemu czegoś brakuje. Przecież nawet Damiana Michalika, który przychodzi ze świetnymi liczbami, uważny obserwator ligi określiłby mianem zawodnika, który mógłby być skuteczniejszy.

Bella musi być jak swój idol i ulepić z tego paczkę na awans.

Młodzieżowiec wart uwagi:

  • Jakub Mądrzyk (2003) – podobno nie ma w Polsce klubu, który nie wypożyczył bramkarza z Rakowa Częstochowa; podobno też to Miedź wyrwała tego najlepszego

Wisła Płock

Że spadek z Ekstraklasy rodzi problemy, wiadomo nie od dziś. Na Mazowszu ciut mniejsze niż w Gdańsku jednak rozgardiasz panował i tam. Głównie dlatego, że nie było komu chwycić za lejce — okazało się, że chętnych na wzięcie odpowiedzialności za milionowy biznes na warunkach oferowanych przez Płock było niewielu. I tu pojawia się możliwa mina.

Transfer okienka:

  • Nikola Srećković (skrzydłowy) – błąd w Matriksie, zagięcie praw logiki; piłkarz, który zrobił ponad dziesięć bramek i asyst w lidze serbskiej trafia za grosze do polskiej pierwszej ligi

W obliczu nędzy wśród kandydatów wybrano bowiem Piotra Sadczuka. Dobra strona jego CV pokazuje awans z Górnikiem Łęczna do Ekstraklasy. Żeby poznać złą, trzeba oddać głos jednemu z piłkarzy, który po spadku zespołu z Lubelszczyzny stwierdził, że to Sadczuk rozłożył klub na łopatki: – Czy oszukuje? Oszukiwał cały czas.

Płock dość szybko się o tym przekonał przy okazji Furman gate. Dość jednak o prezesie, bo nie on o obliczu Wisły stanowi, a przynajmniej nie w pojedynkę. Faktem jest, że mimo różnych perturbacji Nafciatrze zdołali skleić więcej niż rozsądny zespół jak na warunki zaplecza Ekstraklasy, w dodatku z obiecującym trenerem za kierownicą.

“One to watch”:

  • Łukasz Sekulski (napastnik) – podobno lepiej kierować się rozumem, a nie sercem, jednak aspekt przywiązania do klubu ma tu ogromne znaczenie; Sekulski sam z siebie chce być liderem w walce o Ekstraklasę

Nawet biorąc pod uwagę, że Steve Kapuadi od początku kręci nosem, licząc na odejście, Wisła ma kadrę szeroką — czego zazdrości jej Lechia — z potencjalnymi gwiazdami ligi w składzie — czego zaś zazdrości Miedź. Praktycznie na każdej pozycji jest gość, którego na tle reszty rozgrywek możemy wyróżnić.

Marek Saganowski uważa, że jego zespół jest stać na jedno z dwóch czołowych miejsc i nie jest to teza przesadzona. Przesadą nie będzie też teza postawiona przeze mnie: że Wisła może być jedną z lepszych drużyn do oglądania. Nastawiona na szybką, bezpośrednią grę ma szansę być w niższej lidze tylko przejazdem.

I tylko Furmana żal. No dobra, może nie tylko, ale jednak najbardziej.

Młodzieżowiec wart uwagi:

  • Fryderyk Gerbowski (2003) – Wisła ma szczęście, że już nie ma w niej osób, które Gerbowskiego potraktowały bardzo brzydko, więc nie ma i powtórki z casusu Mokrzyckiego; piłkarz, który wyróżniałby się i w Ekstraklasie

Środek stawki

Stal Rzeszów

Dawno nie było dziwniejszej rewolucji niż ta w Stali Rzeszów. Pogonienie Daniela Myśliwca — bo tak trzeba nazwać rozstanie przed końcem kontraktu, w momencie walki o awans, przez nieporozumienia wewnątrz klubu — niepokoiło, ale przecież nie takie persony zastępowano. Gdy jednak Stal zaczęła ogłaszać nowe nazwiska, niepokój tylko wzrósł.

Transfer okienka:

  • Jakub Wrąbel (bramkarz) – w pierwszoligowych Widzewie Łódź w końcu pokazał, że ma kilka cech wybitnych; wieczny pechowiec, bo nawet tam udało się znaleźć równie dobrego gościa, gdy doznał kontuzji

Jesteśmy ambitni i chcemy być mocniejsi. Im szybciej będziemy w Ekstraklasie, tym lepiej — zapowiadał w Q&A z kibicami Rafał Kalisz, prezes klubu. Potem jednak przyszły konkrety, czyli Marek Zub, dla którego praca w Stali jest powrotem po dwuletnim niebycie, oraz masowe transfery obcokrajowców z czwartoligowego Cosmosu Nowotaniec.

Dobrze, że Stal ruszyła głową i chociaż w bramce postawiła na bardzo dobrego golkipera, Jakuba Wrąbla, żeby było komu sprawę ratować. Być może wyjdę na ignoranta i plan prezesa rzeszowian wypali, ale ciężko nie spojrzeć na drużynę z Podkarpacia jak na klub, w którym obecnie wszystko zostało postawione na głowie, do góry nogami.

“One to watch”:

  • Manuel Ponce Garcia (napastnik) – technika i skuteczność są po jego stronie, tak jak i pozytywne nastawienie; pozostaje pytanie: czy taktycznie dojedzie do poziomu ligi?

Manolo Ponce Garcia o życiu w Meksyku [WYWIAD]

Wizję przyszłości kreśli trener przygotowania motorycznego, z którego zrobiono dyrektora ds. strategii sportowej. Dyrektor sportowy etat w Stali łączył z pracą komentatora w telewizji. Nowy trener wielkiej renomy w Polsce nie ma, w dodatku część sztabu podlega komu innemu, bo natworzono różnych dziwacznych departamentów.

W wyjściowym składzie w porównaniu z barażem o Ekstraklasę zostało trzech tych samych zawodników, jednak najciekawsze jest to, jak zmieni się plan taktyczny. Głosy z wewnątrz optymistyczne pod tym względem nie są, ale może to tylko złe języki. W końcu Kolumbijczycy szybko biegają, co udowodnił sparing z Widzewem. Czego chcieć więcej?

Projekt Stal przybiera kształty konstrukcji kuriozalnej. Oby nie był to batyskaf Titan.

Młodzieżowiec wart uwagi:

  • Szymon Kądziołka (2006) – największy talent Stali, traktowany przez nią dość oschle; skoro jednak ostatecznie przedłużono jego kontrakt, musi zacząć dostawać swoje szanse

Podbeskidzie Bielsko-Biała

Jak co jakiś czas pod Klimczokiem — przebudowa, nowy projekt, nowe nadzieje. Tym razem jednak niewielkie, bo Podbeskidzie świadomie nie chce wskakiwać do szuflady dla tych, którzy o awansie mówiąc głośno i dumnie. Górale wzmocnili budżet, ale i tak chcą oddać pole tym, których mogą wypromować, o sukces walcząc mimochodem.

Transfer okienka:

  • Maksymilian Banaszewski (skrzydłowy) – szybkość i technika są po stronie jednego z najodważniejszych dryblerów ligi; Banaszewski w końcu trafia do ciut lepszego środowiska niż dotychczas

Grzegorz Mokry został doceniony za to, jak wypadł, gdy był asystentem Dariusza Żurawia. Drużynę z Bielska-Białej przebuduje całkowicie: zamiast stoperów trzech będą dwaj, skończą się także cuda w postaci szukania piłkarzom pozycji, które najbardziej zaskakiwały nie rywali, a ich samych.

W Podbeskidziu podobno nie płaczą po Kamilu Bilińskim — błąd, bo to jednak snajper z wyższej półki. Z nazwisk żartować słabo, ale ciężko jednak nie zauważyć, że dorobek Bartosza Bidy w porównaniu z weteranem pierwszoligowych boisk wypada tak, jak wskazuje jego nazwisko rodowe we wszelkich dokumentach.

“One to watch”:

  • Michał Janota (środkowy pomocnik) – opaska kapitana i rola lidera zespołu — to spuścizna przekazana Janocie po Bilińskim; pomocnik ponoć przeżywa drugą młodość i świetnie wpisuje się w plan nowego zespołu

Dorobkiem zdumiewającym mogą się za to pochwalić bracia Stryjewscy. Z tym że wór goli i asyst uzbierali w najsłabszej grupie trzeciej ligi, więc ostrożność jest w tym przypadku zalecana. Takie właśnie będzie to Podbeskidzie — z kilkoma zagadkami, z mocniejszymi stronami, z dwoma młodzieżowcami (z założenia, a założenia lubią się zmieniać) na boisku.

Oraz z tradycją, która wraca z przytupem. Poprzedni pion sportowy piłkarzy szukał nie w okolicach Klimczoka, a na Haiti, w Turci oraz w Argentynie. A teraz, proszę bardzo, stare dobre Podbeskidzie Bielsko-Biała, jak z najlepszych lat w Ekstraklasie. Słowak w bramce, duet czeskich obrońców w centralnym punkcie linii defensywnej.

Słoweniec Jaka Kolec musi się cieszyć, że nikt nie dostrzegł literówki w jego paszporcie.

Młodzieżowiec wart uwagi:

  • Marcel Misztal (2003) – plan jest prosty: wychowanek plus młodzieżowiec z zewnątrz; z zewnątrz najlepszy jest przechwycony z Tychów Misztal, dobrze rokujący pomocnik po pełnym sezonie w lidze

Górnik Łęczna

Wydawało się, że będzie głośniej. Tak oceniam pierwsze ruchy Górnika Łęczna po przejęciu klubu przez kopalnię „Bogdanka”. Spory wzrost budżetu i ambicje sięgające Ekstraklasy nie do końca znajdują odzwierciedlenie w działaniach. Nie chodzi o to, żeby na Lubelszczyźnie zaroiło się od ludzi mocnych tylko z nazwiska. Ale czy Górnik jest mocniejszy?

Transfer okienka:

  • Adam Deja (defensywny pomocnik) – Ekstraklasa to zdecydowanie za wysokie progi dla tego piłkarza; nie wolno jednak zapominać, że dopiero co ładował gola za golem w barwach Arki Gdynia, na co liczy trener Mamrot

Ireneusz Mamrot uspokajał kibiców obawiających się o realną siłę ataku Górnika. Uspokajać powinni jednak napastnicy we własnej osobie. Tymczasem Karol Podliński skutecznością nie grzeszył, z kolei ściągnięcie Marko Roginicia nie jest żadnym upgradem. Napastnik z Chorwacji to dla mnie typowy ślizgacz pomiędzy kolejnymi klubami.

Ktoś powie, że dobrze gra tyłem do bramki, ripostuję jednak, że przydałby się ktoś dobrze grający do bramki przodem. W tym aspekcie większe nadzieje rozbudza druga linia, gdzie Egzon Kryeziu, Damian Gąska i Miłosz Kozak mają zakusy na zrobienie konkretnych liczb, których najbardziej Górnikowi potrzeba.

“One to watch”:

  • Miłosz Kozak (skrzydłowy) – od dawna wiadomo, że tylko głowa przeszkodziła mu w regularnym graniu w Ekstraklasie; wybrany piłkarzem rundy przez kibiców i — zapewne — koszmarem wiosny przez rywali

Pierwsze wrażenia z gry drużyny Ireneusza Mamrota są jednak całkiem pozytywne. Kwestionowany przez niektórych szkoleniowiec miał w karierze kilka potknięć, ale ma ten atut, że w komfortowych i spokojnych warunkach jest w stanie krok po kroku budować sprawnie działającą maszynkę.

Nie spodziewam się, że Górnik Łęczna ligę przeciągnie po podłodze, jednak o fatalnym falstarcie, jakiego doświadczył rok temu, nie może być mowy. Szczególnie solidnie wygląda formacja defensywna, bo w bramce zostawiono skutecznego Macieja Gostomskiego, a Souleymane Cisse i Lukas Klemenz straszą samymi rozmiarami.

Czy Lubelszczyzna będzie wdzięczna? „Bogdance” za dach nad sektorem ultras na pewno.

Młodzieżowiec wart uwagi:

  • Piotr Starzyński (2004) – chyba nadal wiezie nam chusteczki po wywiadzie z Olkiem Buksą; dobrze byłoby jednak wieźć rywali po boisku, a w Łęcznej dostanie ku temu więcej okazji

GKS Tychy

Szydercy twierdzą, że trener Dariusz Banasik został perfidnie oszukany — liczył na miliony i kolejny medal na szyi, tymczasem dostał gang nieopierzonych małolatów do wypromowania. Nie po to odchodzi się z rezerw Legii Warszawa, żeby dbać o rozwój utalentowanych młodzieżowców. Sam zainteresowany ma jednak do tego dystans.

Transfer okienka:

  • Przemysław Mystkowski (dziesiątka) – ruch, z którym wiązane są spore nadzieje; wciąż na tyle młody, że wpisuje się w filozofię klubu, już na tyle doświadczony, że spełnia oczekiwania trenera

Faktem jest, że nie ma sensu upatrywać w GKS-ie Tychy faworyta do awansu. Faktem jest także to, że na dziś największą gwiazdą tej drużyny jest właśnie trener. Ale może właśnie to okaże się tajną bronią tyszan? Dariusz Banasik nie ma przed sobą wygórowanych oczekiwań, bo nikt normalny nie powie, że ma awansować z ekipą rodem z „osiemnastki”.

Może więc rzeźbić, szlifować i układać drużynę na swoją modłę. A co jak co, ale porwać za sobą szatnię potrafi. GKS, co by też tak nie dramatyzować, ma przecież całkiem solidny trzon w postaci mocnych ligowców. Nemanja Nedić, Wiktor Żytek czy Daniel Rumin to zawodnicy, którzy już aspirowali do miana czołowych postaci zaplecza.

“One to watch”:

  • Patryk Mikita (skrzydłowy) – podobno istnieje duet piłkarz & trener, który jest lepszy od dwójki Mikita & Banasik, ale researcherzy nadal go szukają; u tego szkoleniowca Mikita zawsze wygląda jak nowo narodzony

Pacific Media Group działa bardzo rozsądnie i rozważnie, zwłaszcza jak na swoją przeszłość. Czarnowidztwo można odłożyć w kąt, zastępuje je ciekawość. Max Kothny wspominał mi o wewnętrznych programach i technikaliach, które pomogły mu zorientować się w rynku i wyłowić kilku interesujących młodych zawodników.

GKS zaskoczył rynek, bo płacił za piłkarzy. Nie rozbił banku, bo i ciężko rozbić bank zakupem Marcina Szpakowskiego, jednak z ruchów tyskiego klubu prawie zawsze biła duża pewność, że ta ekipa wie, co robi. Dariusz Banasik dostał też nowy sztab i w końcu poznaje, jak to jest mieć trenera od przygotowania fizycznego. Progres.

Ale że nikt nie ostrzegł ich przed klątwą Bartosza Śpiączki? Reklamacji nie uwzględniono.

Młodzieżowiec wart uwagi:

  • Marcel Błachewicz (2003) – okazja roku, zgarnięty z Wisły Płock za pół darmo; wygrany okresu przygotowawczego, materiał na dobrego lewego obrońcę

GKS Katowice

Wieczny pierwszoligowiec ku uciesze jednych i żalu drugich, głównie miejscowych kibiców, którzy po kilkunastu latach na zapleczu Ekstraklasy woleliby jednak odwiedzić Warszawę na Legii, nie na Polonii. Nawet jeśli miałyby to być odwiedziny przejściowe i tymczasowe, w rodzaju rocznej wycieczki krajoznawczej Miedzi czy Bruk-Bet Termaliki.

Transfer okienka:

  • Aleksander Komor (środkowy obrońca) – na bezrybiu i rak ryba; w tym przypadku rak to bardzo solidny w warunkach pierwszej ligi stoper, spore zabezpieczenie

Trener Rafał Górak ma mój miecz i tarczę, gdy trzeba obronić jego pracę przed zawiedzionymi trybunami. Nie ukrywam jednak, że niepokoi mnie pewna stagnacja, w którą znów wpada GieKSa. Gdy widzę, że transfery wyglądają jak program „30+”, a i wcześniejszych liderów nadgryzł już ząb czasu, pojawiają się obawy.

Kto może GKS Katowice poderwać w górę, gdy kadra jest wąska i pełna sytych kotów? Czy Rafał Figiel enty raz wystarczy, żeby marsz w kierunku czuba tabeli był czymś więcej niż zwiewnym marzeniem? Nie chcę siać defetyzmu, jednak ciężko mi myśleć o GieKS-ie jak o zespole, do którego będę siadał jak do telenoweli.

“One to watch”:

  • Sebastian Bergier (napastnik) – mądry człowiek powiedział mi kiedyś, że jak napastnik ma gola, to ma go zawsze; Bergier gola ma, więc GieKSa musi zrobić wszystko, by go strzelił (w domyśle: więcej niż jednego)

Nie znajdę w tej ekipie juniorów, nie znajdę wielu gości, którzy mogą jeszcze rozhuśtać swoją karierę po dobrej rundzie czy sezonie na zapleczu Ekstraklasy. Wyjątek: Sebastian Bergier. Widzew Łódź złożył za niego ofertę i wcale im się nie dziwię, gdybym był klubem z wyższej ligi szukającym dziewiątki, też bym złożył.

Chyba ciekawsze niż to, co na boisku, będzie to, co w gabinetach. Jak GieKSa poukłada sobie nową rzeczywistość, czy ktoś w końcu zapanuje nad szafami (trochę strach, co z nich wypadnie) i biurkami budując podwaliny pod klub zmierzający w jakimś konkretnym kierunku, czy nadal będzie to nijaka dojarka miejskiego budżetu?

Cytując znaną personę: nie wiem, lecz się domyślam.

Młodzieżowiec wart uwagi:

  • Antoni Kozubal (2004) – zniknął nam trochę potencjalny diament Lecha z radarów; to znaczy niby nie, bo swoje zagrał, ale jednak trochę tak, bo nie rzucił na kolana, jak początkowo zakładano

Beniaminkowie

Polonia Warszawa

Przed startem minionego sezonu trener Rafał Smalec stwierdził, że Polonia Warszawa nie ruszy na ligę z szabelką. Skończyło się awansem na wyższy poziom, więc przed startem nowych rozgrywek zapytałem szkoleniowca Czarnych Koszul o to samo. – A nie wiem jeszcze. Zobaczymy, czy będziemy mieli dobrą szabelkę!

Transfer okienka:

  • Dariusz Pawłowski (prawy obrońca) – nie znam wielu zawodników, którzy pracują nad sobą tak mocno, jak on; pozostaje życzyć, żeby w końcu dobrze trafił z klubem

Odpowiedź godna jednego z ciekawszych trenerów, jacy objawili się na szczeblu centralnym. Rafał Smalec o Polonii powiedział sporo więcej, o czym przekonacie się w sobotniej rozmowie. Po dwóch latach jego pracy z zespołem nikt nie odmówi mu pomysłu, bo jego sukcesy nie są przypadkowe.

Szkoleniowiec chce, żeby jego zespół był znany kibicom z bycia jakimś, co samo w sobie budzi zainteresowanie. Polonia w ostatnich latach czyni progres na różnych polach, co rzeczone zainteresowanie jeszcze bardziej rozbudza. Każdego roku trafiamy na beniaminka, który zachodzi niespodziewanie daleko. Czemu nie miałby to być właśnie ten?

“One to watch”:

  • Paweł Tomczyk (napastnik) – niewielu sądziło, że doczeka jeszcze czasów, gdy Tomczyk będzie skutecznym napastnikiem; z Rumunii przywiózł jednak głód bramek (i zapewne sprawy w FIFA o zaległości)

Polonia Warszawa wraca na zaplecze Ekstraklasy z trójką stoperów w tyłach i Pawłem Tomczykiem na szpicy. Przede wszystkim jednak z wizerunkiem klubu, którzy zmierza w dobrą stroną. Co prawda Gregoire Nitot to postać, którą określam jako “chaotic good”, czy też w ojczystym języku: dobra pragnąc, zło czyni.

Utarczki właściciela klubu na różnych polach bywają urocze, bywają i kompromitujące. Ciężko mu jednak odmówić troski i zaangażowania, w końcu w Polonię pakuje miliony i realnie zmienia oblicze ekipy, która bez niego nie wydostałaby się z ciemnych zakamarków regionalnej piłki.

Żeby tylko Nitot był bardziej good niż chaotic.

Młodzieżowiec wart uwagi:

  • Krzysztof Koton (2003) – dawno nie słyszałem tak wielu komplementów pod adresem jednego młodzieżowca; pytanie, czy to z biednej konkurencji, czy z faktycznych możliwości pomocnika Czarnych Koszul?

Motor Lublin

Z największym zaciekawieniem będę patrzył w stronę Motoru Lublin — spokojnie, nie wleci tu żart o tym, komu tym razem przyłoży Goncalo Feio. W swoich tekstach wiele razy podkreślałem, że choć pod kopułą ewidentnie mu się gotuje, to drużynę prowadzić potrafi. Motor w końcu wywalczył awans na boisku, wysyłając kilka konkretnych sygnałów.

Transfer okienka:

  • Bartosz Wolski (środkowy pomocnik) – kreatywność, wizja gry, technika, wszystko ma; większą karierę zablokowała chyba głowa, ale nie takich ananasów Feio trzymał pod butem (nie bierzcie tego zbyt dosłownie)

Kacper Wełniak na ten przykład. Osiem goli w seniorskiej karierze — mowa o poważnych rozgrywkach — nie takiej długiej, ale jednak kilkuletniej. Osiem goli i w Motorze, tyle że w ciągu kilku miesięcy. Obserwowałem go dość uważnie, oglądałem poszczególne sytuacje z minionego sezonu i zaimponowało mi, jak wykorzystano jego rolę w zespole.

“Przegląd Sportowy” do wyjściowej jedenastki Motoru typował Kacpra Śpiewaka. Cenię i jego, ale coś mi się wydaje, że Wełniak, o którego lublinianie mocno zabiegali, ma większe szanse na oczarowanie publiki. Zwłaszcza że pod hasłem „lublinianie” kryje się Goncalo Feio. Beniaminek miał tę przewagę, że transfery załatwiał trener i transfery załatwił szybko.

“One to watch”:

  • Kacper Wełniak (napastnik) – świetnie wpisuje się w taktyczny plan trenera, także pod względem pracy w obronie; w odróżnieniu od wielu napastników dobrze pracujących w obronie ma unikatowy atut: strzela bramki

Motor wizerunkowo jest skompromitowany, ale Motor to wciąż fajne historie. Schowane pod dywan przez wyskoki Feio, Łukasza Budziłka i Filipa Wójcika, natomiast kto nie czeka na gola Rafała Króla — ponad 260 gier dla Motoru — na zapleczu Ekstraklasy, ten nie ma Boga w sercu. Motor to też fajni piłkarze. Filip Luberecki: warto mieć na niego oko.

Gdzieś z tyłu pali się lampka. Goncalo Feio może zostać zdyskwalifikowany przez PZPN. Powinien zostać, ale to PZPN, więc może być różnie. Jeśli nie, to i tak Zbigniew Jakubas może w końcu mieć dość. Bez Feio wszystko się zmieni, ale wszystko wciąż będzie mogło zostać po staremu. W sztabie jest przecież gość, który merytorycznie od niego nie odstaje.

Taki Goncalo bez elementu wpadania w niszczycielską furię.

Młodzieżowiec wart uwagi:

  • Filip Luberecki (2005) – motoryka, dobre wyszkolenie, pokora; Luberecki ma charakter i umiejętności sugerujące ciekawą przyszłość

Znicz Pruszków

Patrzę na sektor gości w Pruszkowie i nie mam absolutnie żadnych pozytywnych myśli na temat Znicza, ale nie chcę się z tym przesadnie wychylać, bo w końcu w odróżnieniu od Radomia przynajmniej sektor gości mają. Marne pocieszenie, ale po awansie do pierwszej ligi marne pocieszenia to największy powód Znicza do optymizmu.

Transfer okienka:

  • Filip Kendzia (środkowy obrońca) – stoper z niezłym wprowadzeniem; co prawda Zniczowi bardziej przyda się stoper nieźle broniący, ale lepszy rydz niż nic

Chyba w samym Pruszkowie nie za bardzo wiedzą, po co im ta pierwsza liga. Brzydko to brzmi, ale bądźmy szczerzy: ani zainteresowania piłką, ani ciekawej akademii, ani ambitnych planów ze strony Znicza nie doświadczymy. Takie ekipy z miejsca są kandydatami do spadku. A potem zostają Skrą, która walczy jak trzystu spartan.

Spartanom przewodził prawdziwy kozak i właśnie w tym można upatrywać podobieństw między tymi dwiema grupami. Czy też po prostu szansy na uratowanie się przed spadkiem. Niezwykle intrygującą postacią jest trener Mariusz Misiura. Praktyki w Realu, praca w Chinach, inspiracja Cruyffem. No i awans ze Zniczem.

“One to watch”:

  • Shuma Nagamatsu (środkowy pomocnik) – patrzysz na Japończyka z polskiej ligi, który ma w CV losowy japoński uniwerek i już wiesz, że facet ma pokrętło w nodze; sześć goli, pięć asyst i asyst drugiego stopnia, czyli baller

Mikstura rodem z najdziwniejszych kociołków Panoramiksa, ale ważne, że skuteczna. Zaryzykuję tezę, że awans Znicza był nawet większym trenerskim sukcesem niż awans Motoru. Oczywiście lublinianie podnieśli się z bardzo trudnej sytuacji, ale zobaczmy, kim w walce o promocję dysponował Znicz. Mało ekskluzywna banda.

Jeśli jeszcze nie znudzili wam się zdolni trenerzy z nowej fali, to macie powód, żeby zerknąć czasami na grę Znicza Pruszków. Całkiem prawdopodobne, że Mariusz Misiura zapracuje w nim na jakiś sportowy awans, albo przynajmniej zapewni nam kilka pozytywnych mgnień i zatrze niesmak wywołany widokiem sektora gości.

Innych powodów do włączania spotkań beniaminka niestety nie stwierdzono.

Młodzieżowiec wart uwagi:

  • Tymon Proczek (2003) – gdy widzę młodzieżowca, który nie boi się kiwać, serce mi się raduje; Proczek trochę kiwa, więc niech ma plusa na starcie

Maruderzy

Zagłębie Sosnowiec

Moje oczekiwania względem Zagłębia Sosnowiec po kilku sezonach, w których dałem się nabrać na wyciąganie wniosków i naprawianie błędów są zerowe, wcale tego nie ukrywam. Umieszczenie tego klubu pod hasłem marudera jest jednak związane stricte z pozycją w poprzednim sezonie. Mimo wszystko tak źle, jak było, być już nie może. Chyba.

Transfer okienka:

  • Joel Valencia (dziesiątka) – gwiazdka przy nazwisku, bo nie wiadomo, czy nadal pamięta jak grać w piłkę; jeśli pamięta choć trochę, to na Zagłębie i tak wystarczy

Zagłębie co roku ma efektowną bajerkę. Raz ściągnie Michała Masłowskiego, innym razem Konrada Wrzesińskiego, jeszcze innym Vamarę Sanogo. Zawsze zgadza się dobre CV, które na pierwszy rzut oka pozwala na efekt wow. Tylko potem trzeba wyjść na boisko i wrażenie wyciągnięte z „90minut.pl” pryska na dobre.

W Sosnowcu rozpieprzają kasę w sposób zatrważający. Osiemnaście sezonów z rzędu ze zmianą trenera, przetrzepywanie Europy w poszukiwaniu coraz to większych ananasów. Słowo daję, że kiedy do Zagłębia trafiają tacy goście jak Alex Tank, mam przekonanie graniczące z pewnością, że jest to świadomy trolling.

“One to watch”:

  • Meik Karwot (środkowy pomocnik) – jedno z ciekawszych prostopadłych podań w lidze; choć i mocno zmarnowany potencjał

Oczywiście spotykam głosy, że nowe rozdanie każe przymknąć oko na przeszłość, bo poprzednicy już nie nabroją. Poważnie jednak zastanawiam się, czy z przeszłości wyciągane są jakiekolwiek wnioski. Juan Camara z łatką totalnego letnia, Joel Valencia, który ostatni raz grał w piłkę na poważnie w 2019 roku plus klasyczna wrzutka z Bałkanów.

Powodów do optymizmu mam niewiele, ale chciałbym się pomylić, bo szkoda ładnego stadionu na kolejny rok marazmu i zmarnowanych okazji. Dostrzegę więc i dobre strony: Kamil Biliński zastępujący Szymona Sobczaka to progres, Oleksiej Bykow wyglądał solidnie, Mateusz Kos swoje wyciągnie.

Dodałbym Marcina Malinowskiego, ale efekt psuje słup z licencją przed nim. Urok polskiej ligi.

Młodzieżowiec wart uwagi:

  • Bartosz Chęciński (2004) – zbieżność nazwisk z prezydentem miasta Sosnowiec, który pociąga za sznurki w klubie, zupełnie nieprzypadkowa

Resovia

Nie wiem, czy można znaleźć w lidze równie nijaką kadrę niż ta, którą dysponuje Mirosław Hajdo w Resovii. Uwagę na siebie zwraca pięciu gości na krzyż, przy czym część tylko dlatego, że powiemy o nich: solidny ligowiec. O ile rzeszowska Stal w tym sezonie napotkała pierwszą przeszkodę w rozwoju, tak Resovia dawno się zatrzymała.

Transfer okienka:

  • Adrian Łyszczarz (skrzydłowy) – zaryzykuję, że jeden z ciekawszych ofensywnych piłkarzy, jakich widzieli w Rzeszowie; w przeciwieństwie do Pedro Vieiry ma coś ponad szybkość

Nie mam pojęcia, co w zasadzie chcą w Rzeszowie zbudować. Jeszcze jakiś czas temu sporo mówiło się o dużym nakładzie finansowym i faktycznie Resovia oferowała zaskakująco dobre umowy. Tyle że nic z tego nie wyszło, awansu nie było, a teraz stopniowo tracimy powody do śledzenia tej drużyny, takie jak Marek Mróz czy Kamil Antonik.

Najjaśniejszym punktem zespołu może być środek defensywy. Co prawda Hlib Buchał zleciał z ligi z Chojniczanką, ale pomysł zestawienia go z Kornelem Osyrą, z którym znają się z Chebyra Pazardżik jest interesujący. Nawet jeśli z tyłu głowy terkocze myśl, że Bułgarii to ten duet nie podbił.

“One to watch”:

  • Bartłomiej Eizenchart (lewy obrońca) – w ofensywie topowy, w defensywie do lekkiej poprawy; jedna z lepiej ułożonych nóg w lidze, jeśli chodzi o dośrodkowania

Mirosława Hajdę uważam jednak za rozsądnego fachowca do klubów z tej półki. Jeśli ktoś miałby sprawić, że Resovia nie zatonie — albo inaczej: odłożyć tę katastrofę o rok — to jestem w stanie powierzyć mu ster i założyć elegancką czapkę kapitana, żeby wykonał swoją misję.

W tabeli obejmującej jedynie okres jego pracy na Podkarpaciu rzeszowianie zajmują ósmą pozycję. Tak dobrze tym razem nie będzie, jednak coś nie coś wturlać się pewnie uda. Faktem jest, że Resovia regularnie dostarczała nam materiału, na widok którego przecieraliśmy oczy – 4:3, 3:4, 5:0, 0:4. Nudy nie stwierdzono.

Ale że nikt im nie powiedział o klątwie Leszka Bartnickiego?

Młodzieżowiec wart uwagi:

  • Karol Chuchro (2003) – przyciąga uwagę nietypową ścieżką rozwoju: w debiucie walnął dwie sztuki, w drugim sezonie dwa samobóje; Resovia młodzieżowcami nie stoi

Odra Opole

Sandecja Nowy Sącz przestrogą dla Odry Opole. Nowosądecki klub stadion zaczął stawiać tak późno, że zainauguruje grę na nim jako drugoligowiec. Opolanie mają nadzieję na los ciut lepszy, a obecność Adama Noconia, który odmienił oblicze zespołu, sprawia, że nie są to marzenia ściętej głowy.

Transfer okienka:

  • Jiri Piroch (środkowy obrońca) – walka, jaką stoczono o jego podpis, sugeruje taki wybór; klasyczny czeski stoper: wysoki, zwalisty, potencjał na strzelenie bramki z własnego pola karnego

Dokładnie odwrotnie: dzięki Noconiowi Odra zyskała głowę na karku. Organizacja gry w defensywie i solidność drużyny z Opola w tym aspekcie gry okazała się kluczem do sukcesu — oczywiście nie zapominając o elemencie przebojowości, którą wnosili Borja Galan oraz Maciej Makuszewski.

W porównaniu na przykład z Zagłębiem Sosnowiec czy Resovią, z którymi Odra walczyła o ligowy byt, docenić trzeba brak rażących osłabień. Na Galana nie skusił się żaden lepszy zespół — lekka niespodzianka, kwestia odstępnego — w drużynie zostały także inne kluczowe postaci, takie jak Artur Haluch, bramkarz z ponadprzeciętnym refleksem.

“One to watch”:

  • Borja Galan (skrzydłowy) – technicznie i piłkarsko człowiek z innego świata; całe Opole powinno udać się na pielgrzymkę w podzięce za zatrzymanie go na nowy sezon

Odra wzmacnia się w granicach swoich możliwości, to jest szukając opcji wypożyczenia zdolnych młodzieżowców — także wychowanków, którzy ruszyli w świat — oraz ligowców, z których można wykrzesać trochę więcej niż pokazywali do tej pory. Stety niestety oznacza to wieczny problem ze znalezieniem dziewiątki-killera.

Nie można jednak mieć wszystkiego, a Odra ma sporo. Przede wszystkim dobrze się kojarzy, bo i wychowanka wystawi, i ciekawego obcokrajowca ściągnie. Niczego więcej od zespołów takich jak opolanie nie oczekuję, więc niech sobie w spokoju dziergają widoki na przyszłość na nowym obiekcie.

Minus i przeszkoda w walce o utrzymanie — konieczność gry w Bełchatowie.

Młodzieżowiec wart uwagi:

  • Jakub Antczak (2004) – Odra jako filia poznańskiego Lecha wypada świetnie; Antczak to jeden z ciekawszych talentów Kolejorza, który zyskuje odpowiednie miejsce do rozwoju

Chrobry Głogów

Trzy miesiące, jedna trzecia sezonu. Przez taki czas można nie odnieść zwycięstwa będąc trenerem Chrobrego Głogów, jednocześnie zachowując posadę. Marek Gołębiewski nie mógł znaleźć lepszego miejsca, żeby cierpliwie budować swoją pozycję na rynku. Pytanie tylko, czy jego dzieło nie grozi katastrofą budowlaną?

Transfer okienka:

  • Mikołaj Lebedyński (napastnik) – głogowska legenda, której zachciało się szukać szansy w Ekstraklasie; solidna i całkiem bramkostrzelna dziewiątka w warunkach pierwszej ligi

Pewności nie ma, bo strasznie się ten Chrobry wiosną posypał. Trzeba rzecz jasna brać poprawkę na konieczność gry o punkty w Pro Junior System, jednak zespół, który jesienią punktował bardzo solidnie, nagle na przestrzeni pięciu spotkań stracił 17 bramek, lecąc w tabeli na łeb, na szyję.

W dodatku Chrobremu pierwszy raz od dawna nie udało się żadnego kozaka wypromować, co w przypadku klubu, który istnieje głównie po to, żeby promować, jest istotnym minusem. Zwłaszcza że nie zapowiada się na poprawę tego stanu rzeczy, bo kadra jest, najzwyczajniej w świecie, bardzo uboga.

“One to watch”:

  • Magnus Jacobsen (środkowy pomocnik) – farerskiego piłkarza jeszcze nie mieliśmy; przedsmak Mołdawii bis przed jesiennym zgrupowaniem

Dziwny będzie to sezon dla Chrobrego Głogów. Pierwszy od lat bez kilku ikonicznych wręcz postaci dla tego klubu, bo odeszli i Oliwier Prażnowski, i Jaka Kolenc i Michał Ilków-Gołąb. Goście, którzy swoje na Dolnym Śląsku pograli. Wiadomo jednak, wymiana pokoleń. W kadrze zaroiło się od młodszych zawodników, mocno związanych z klubem.

Pojawił się element egzotyki w postaci Brazylijczyka i Farera, wcześniej dołączył Japończyk, więc jest jakby luksusowo. Dodając do tego Greka i Łotysza mamy międzynarodową ferajnę, jakiej Chrobry nigdy nie widział, a takie smaczki zawsze przyciągają uwagę i zainteresowanie.

Interesować może także przyszłość trenera Gołębiewskiego. Dla niego to sezon prawdy.

Młodzieżowiec wart uwagi:

  • Eryk Pieczarka (2004) – w wielu rozmowach zakulisowych wymieniany, jako największy talent z Głogowa; czas pokaże, za jak wielki komplement należy to uznawać

WIĘCEJ O 1. LIDZE:

SZYMON JANCZYK

fot. Newspix

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykuł“Nadchodzi punkt zwrotny”. Białoruski opozycjonista: Łukaszenka otrzymał potężny cios
Następny artykułKatastrofa smoleńska. Rozszerzenie śledztwa o podejrzenie zamachu na prezydenta Lecha Kaczyńskiego