Dwumecz w eliminacjach Ligi Konferencji Europy ze zdecydowanie niżej notowanym Vikingurem Reykjavik był dla kibiców Lecha Poznań niczym koszmar. W pierwszym spotkaniu islandzki zespół wygrał na własnym stadionie 1:0, co śmiało można było nazwać sensacją. W rewanżu mistrzowie Polski co prawda wygrali 4:1, ale ich styl gry pozostawiał wiele do życzenia.
Wieczne problemy Lecha z defensywą
Poza dyspozycją całego zespołu, trener John van den Brom ma bardzo duży problem z zestawieniem formacji defensywnej. Przed czwartkowym spotkaniem z Vikingurem menedżer mistrzów Polski cieszył się, że będzie miał do dyspozycji duet środkowych obrońców Antonio Milić – Filip Dagerstal. Radość nie trwała długo, bowiem Chorwat w tym meczu doznał kontuzji.
Na tym jednak kłopoty z obroną się nie kończą. Od dłuższego czasu nieobecny z powodu kontuzji jest Bartosz Salamon i co gorsza, póki co klub nie informuje, kiedy mógłby wrócić do gry. Z tego powodu konieczne było sięgnięcie po dość ryzykowny, a przy tym nieoczekiwany ruch.
Nieoczekiwane wzmocnienie defensywy Lecha
Lech Poznań przed niedzielnym meczem ze Śląskiem Wrocław zgłosił do gry 30-letniego Adriana Laskowskiego, występującego na co dzień w rezerwach wielkopolskiego klubu. Do Lecha trafił w lutym 2021 roku z Warty Poznań jako doświadczony piłkarz, którego zdaniem było wspieranie młodszych graczy w zespole rezerw. Co ciekawe, Laskowski nigdy nie zagrał w meczu pierwszej drużyny Lecha. W ekstraklasie rozegrał zaledwie dziewięć meczów w barwach Warty Poznań.
30-latek ma być jedną z opcji w przypadku dalszych problemów z zestawieniem linii defensywnej. Wcześniej na środku obrony występowali między innymi Barry Douglas, Maksymilian Pingot czy Alan Czerwiński. Niewykluczone, że któryś z nich zagra w niedzielnym starciu ze Śląskiem.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS