Niedzielne zwycięstwo 3:2 na pewno nie było pierwszym meczem między Lechem a Zagłębiem w Lubinie, które obfitowało w dużą liczbę bramek. W końcu w 2005 roku Kolejorz wygrał tam 5:4, a całkiem niedawno padł remis 3:3. Pięć goli w meczu to niezły wynik, a tak naprawdę postawa lechitów w pierwszej połowie zwiastowała o wiele wyższe zwycięstwo poznaniaków.
Lechowi Poznań zabrakło trzeciego gola przed przerwą
Lech Poznań od początku starcia z Zagłębiem Lubin ruszył do ataku i po golach Antonio Milicia oraz Joao Amarala już w pierwszym kwadransie meczu objął prowadzenie 2:0. Kolejorz nie zatrzymywał się i w kolejnych minutach miał następne okazje do zdobycia bramki. Jednak pomimo 15 strzałów, w tym 4 celnych, Lech nie wykorzystał swojej przewagi i jedynie z takim wynikiem niebiesko-biali schodzili na przerwę. – Zaczęliśmy ten mecz tak jak zakładaliśmy, czyli wysoko i z agresywnym pressingiem. Chcieliśmy jak najszybciej stworzyć zagrożenie pod bramką Zagłębia i to nam się udało. Kontrolowaliśmy ten mecz i w pierwszej połowie stworzyliśmy jeszcze sporo sytuacji. Wydawało się, że trzecia bramka by na pewno zamknęła ten mecz, a więc skoro tego nie zrobiliśmy, to w przerwie uczulaliśmy się na to, że Zagłębie ma dobre wejścia w drugą połowę. Tak było np. w pucharowym meczu z Arką, gdzie po zmianach Darka Żurawia szybko stworzyli sobie kilka sytuacji. No i niestety nas też to spotkało – powiedział po meczu trener Maciej Skorża.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS