Wczoraj, 13 października (22:50)
Lech już po raz dziewiąty z rzędu nie potrafił wygrać pucharowego meczu na wyjeździe, ale remis w Beer Szewie jest dla niego dość korzystny. “Kolejorz” zremisował z Hapoelem 1-1, choć przez większą część spotkania przeważał, a bramkę stracił po głupim błędzie Joela Pereiry. Na dwie kolejki przed końcem wciąż trzy drużyny liczą się w walce o awans do fazy pucharowej. Ten ma już zapewniony Villarreal.
Hapoel Beer Szewa od 2020 roku w roli gospodarza rozegrał 13 spotkań w pucharach – wygrał z nich aż dziewięć. W wysokiej temperaturze na skraju pustyni Negev gra się ciężko i wiele drużyn się już o tym przekonało. Wygrać zdołał dopiero niedawno Villarreal, a wcześniej Bayer Leverkusen. To jednak zupełnie inne firmy niż Lech, który w ośmiu wyjazdowych starciach uciułał ledwie dwa remisy.
Tymczasem dziś “Kolejorz” zaczął zaskakująco wysoko, nie minęła minuta, a Mikael Ishak już pokazywał kolegom, że powinni podejść wyżej do graczy Hapoelu. To się niemal od razu mogło zemścić, bo po świetnym przerzucie piłki za obrońców w doskonałej sytuacji znalazł się Rotem Hatuel. I pewnie Filip Bednarek byłby w wielkich kłopotach, gdyby nie kapitalna interwencja Filipa Dagerståla. Szwed po raz pierwszy błysnął w tym spotkaniu, ale nie po raz ostatni – był pewnym ogniwem w ekipie Lecha, a nawet jego najlepszym zawodnikiem.
Tego samego nie można powiedzieć z kolei o Bednarku i Joelu Pereirze. Bramkarz przed przerwą kilka razy miał problem z wyjściem po piłkę, drugi trochę energetycznie grał w defensywie, za to był bardzo przydatny w ataku. W 8. minucie nie popisali się obaj: Bednarek nie ruszył do piłki, choć Pereira tego oczekiwał. Portugalczyk blokował więc futbolówkę w dość niegroźnej sytuacji, a mógł ją spokojnie wybić. I gdy w końcu się na to zdecydował, to szybszy od niego był Tomer Hemed. Lechita lekko zahaczył rywala, ten teatralnie upadł, a sędzia Ruddy Buquet od razu wskazał na 11. metr. Bramkarz Lecha rzucił się w lewo, Hemed uderzył w środek i Hapoel już w 9. minucie prowadził 1-0.
Ten gol nie zmienił jednak podejścia Lecha, które mogło się podobać. Poznaniacy często starali się grać pressingiem, były momenty, gdy zyskiwali dużą przewagę. Niecelnie z 17 m uderzył Michał Skóraś, później po świetnym przerzucie Pereiry do Pedra Rebocho i dograniu Portugalczyka do Filipa Szymczaka. Ten ostatni kopnął metr obok słupka. Może i Lech nie miał stuprocentowych okazji, ale zdecydowanie kontrolował to, co działo się na boisku. Ekipa Hapoelu była zaskakująco wycofana, jedynie Magomied-Szapi Sulejmanow raz po raz urywał się prawym skrzydłem, on też oddał w 33. minucie niecelny strzał.
Tylko raz pod bramką Bednarka było naprawdę groźnie – w 38. minucie po rzucie rożnym Hemed główkował w poprzeczkę. Końcówka pierwszej połowy należała już do Lecha, dała kibicom mistrza Polski sporo radości. Mogła ona nastąpić już w 43. minucie, gdy Radosław Murawski sprytnie uderzył piłkę głową, a trochę … czytaj dalej
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS