A A+ A++

Tematem numer jeden na rynkach są wybory parlamentarne we Francji. Wygrywa w nich kontrowersyjne Zjednoczenie Narodowe, co rynki przyjmują z… ulgą? Już tłumaczę. Wybory we Francji są porażką centrowego ugrupowania prezydenta Macrona w niedawnych wyborach do europarlamentu. Przedterminowe wybory miały być próbą ratowania wizerunku prezydenta, który chciał… no właśnie, nie do końca wiadomo co osiągnąć, ale z pewnością wiadomo, jakie mogły być tego konsekwencje.

Rosnące notowania Zjednoczenia, określanego mianem „skrajnej prawicy” oznaczały możliwość uzyskania bezwzględnej większości w parlamencie, a to z punktu widzenia rynków mogło otworzyć prawdziwą puszkę Pandory. Przede wszystkim chodzi tu o los Unii Europejskiej jako takiej – bez Francji (Le Pen straszyła w przeszłości Frexitem) jej egzystencja zostałaby postawiona pod bardzo dużym znakiem zapytania. Inwestorom przypominają się koszmary tak z eurokryzysu (2011-2012, gdy na poważnie spekulowano o rozpadzie Unii), jak i z wątpliwego zagrania Camerona, prowadzącego finalnie do Brexitu. Do tego dochodzi oczywiście kwestia Ukrainy.

Dlatego, choć partia Le Pen odnosi zwycięstwo w pierwszej turze wyborów, rynek cieszy się, bo nie jest to zwycięstwo, które da tej partii rządy. Do tego potrzeba choćby 289 mandatów, a obecnie szacuje się, że Zjednoczenie może zdobyć pomiędzy 230 a 280 miejsc w parlamencie. Dokładna wartość znana będzie dopiero po kolejnym weekendzie, podczas którego odbędzie się druga tura (w okręgach, w których pierwsza nie wyłoniła zwycięzcy), ale oczekuje się, że w wielu okręgach szeroka opozycja może pójść na współpracę, aby powstrzymać przejście kandydata Zjednoczenia. Choć finalny wynik pozostaje niepewny, rządy Zjednoczenia wyglądają na mało realne, bo partia praktycznie nie ma zdolności koalicyjnej. Naturalnie nie oznacza to, że zmiana na scenie politycznej we Francji nie ma znaczenia. Ma bardzo istotne, ale rynek koncentruje się na tym co tu i teraz – francuska giełda dynamicznie odrabia straty, euro zyskuje wobec dolara, złoty zyskuje wobec euro.

Na globalnym rynku dominują nadal pozytywne nastroje. Hossa technologiczna trwa i nie przeszkadzają jej jak na razie ogólnie słabe dane makroekonomiczne. Przed nami tydzień ze sporą ilością publikacji i wydarzeń z zakresu polityki pieniężnej. Dziś publikacja indeksu ISM, jutro wystąpienia Powella i Lagarde oraz raport JOLTS, w środę decyzja RPP, raport ADP, ISM usług w USA i minutes z posiedzenia Fed, w czwartek minutes EBC i konferencja RPP, zaś w piątek kulminacja, czyli raport z amerykańskiego rynku pracy za czerwiec. W poniedziałek o 9:05 euro kosztuje 4,30 złotego, dolar 3,99 złotego, frank 4,45 złotego, zaś funt 5,06 złotego.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułJaki: Kolejne szokujące informacje ws. ks. Michała Olszewskiego
Następny artykułWolff przyznał się do “żenującego” komunikatu radiowego w końcówce GP Austrii