Dziś obchodzimy Prima Aprilis, ale to nie żart. Niestety. Przedwczesna radość, a potem ogromne rozczarowanie – to dziś łączy wszystkich Polaków między 40. a 60. rokiem życia, którzy chcieli się zaszczepić przeciwko COVID.
“Wydawało nam się kiedyś, że to państwo z tektury. Od dawna wiemy już, że z papieru. Teraz okazuje się, ze jest to papier toaletowy i to trochę już używany” – skomentował na swoim Facebooku 41-letni pisarz Szczepan Twardoch. W sytuację trudno też uwierzyć o rok starszemu dziennikarzowi Michałowi Nogasiowi. O co chodzi?
COVID-19. Szczepienia w zakładach pracy. Michał Kuczmierowski o szczegółach
Obaj rano pisali o tym, że pocztą pantoflową dowiedzieli się o kluczowej dziś sprawie szczepień dla swojej grupy wiekowej. Szybko podłączyli się do sieci, by ustalić termin przyjęcia stosownej wakcyny. Byli jednak oburzeni faktem, że takie wiadomości docierają do nich przypadkiem.
“To jest jednak sytuacja rodem z najczystszego peerelu. Społeczeństwo żyje sobie i działa zupełnie obok władzy. Pamiętam z lat 80., jak do babci o poranku pukała sąsiadka i mówiła szeptem: — Pani Pisarkowa, piersi z kurczaka rzucili w garmażeryjnym. I tak było dzisiaj, zadzwonił kolega: — Szczepionki rzucili dla naszej grupy wiekowej, rejestruj się” – komentował rozgorączkowany dziennikarz.
Po chwili cała Polska już szeptała, że system nie działa, że nie da się zarejestrować. Tymczasem rzeczywistość okazała się jeszcze bardziej oburzająca. Osoby, którym udało się wybrać termin szczepienia przeciwko koronawirusowi nie otrzymają zastrzyku wskazanego dnia. Jak poinformował minister Michał Dworczyk, dzisiejsza możliwość rejestracji była bowiem “błędem systemu” i wstrzymał rejestrację.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS