Deszcze niespokojne potargały sad, a my na tej wojnie ładnych parę lat. A właściwie paręnaście lat, bo pierwsza międzynarodowa beta World of Tanks wystartowała w 2011 roku. I od razu zdobyła sobie serca wielbicieli militariów z czasów II wojny światowej, choć oferowała zaledwie ułamek tego, co w tej monumentalnej grze pancernej można znaleźć dzisiaj. Ten genialny pomysł był skazany na sukces. Któż bowiem nie chciałby pojeździć legendarnym Tygrysem, Panterą albo niezawodnym Shermanem czy też jedną z wersji znanego z kultowego serialu “Czterej pancerni i pies” T-34? I nie tylko pojeździć, ale również postrzelać się z innymi graczami. Nie w stylu sieciowych shooterów, w których liczą się nadludzka celność i refleks, ale bardziej na spokojnie, taktycznie, z głową i cierpliwością. World of Tanks dało światu coś zupełnie nowego. A ten jest do tej pory zachwycony. Może o tym zaświadczyć prawie 200 milionów zarejestrowanych graczy. Może warto w końcu dołączyć do tego grona?
Z czym się je czołg?
Nie spodziewajmy się, że od razu wsiądziemy do Pantery, Pershinga czy Crusadera. W World of Tanks trzeba zacząć od samego początku, od wozów pierwszego poziomu, czyli konstrukcji z lat 30. XX wieku, które były prekursorami najbardziej znanych czołgów świata. To właśnie one pomogą nauczyć się zasad i wdrożyć się w ten unikalny, niesamowicie wciągający styl rozgrywki. Pierwsze bitwy, choć emocjonujące wcale nie mniej niż kolejne, to dopiero trening i przedsmak późniejszych atrakcji. I czas na wypracowanie sobie własnego stylu gry. A tych może być kilka.
Szybko okaże się, że dostępne w World of Tanks wozy pancerne dzielą się na kilka podstawowych klas. Są tu szybkie i zwinne czołgi lekkie, których zadaniem jest rozpoznanie pozycji wroga. Są też wszechstronne konie robocze, czyli czołgi średnie, które nie boją się żadnego zadania. Oczywiście nie zabraknie także czołgów ciężkich, powolnych, ale doskonale opancerzonych. I zabójczych, choć tylko raz na jakiś czas, bo przeładowanie ich potężnych armat niestety zajmuje wiele cennych sekund. Jeśli zaś lubimy się bawić w cierpliwego snajpera, który w ukryciu czyha na kolejną ofiarę, to najlepsze będą mordercze niszczyciele czołgów. No i jest jeszcze artyleria samobieżna, która bawi się w całkiem inną grę i zsyła na wrogów deszcz pocisków wielkiego kalibru.
Dla każdego coś wybuchowego
World of Tanks zaczynało od kilkunastu wozów pancernych, niemieckich i radzieckich. Potem pojawiły się amerykańskie. I brytyjskie. I wiele, wiele innych. Dziś w grze jest jedenaście różnych nacji ze swoimi drzewkami rozwoju, w ramach których można odblokować grubo ponad 700 różnych pojazdów. W tej grze znajdziemy całą pancerną historię XX wieku. I oprócz kultowych klasyków, takich jak Tygrysy czy Shermany, również wiele prototypów i czołgów eksperymentalnych, które nigdy nie weszły do uzbrojenia. A tutaj można siąść za ich sterami. Dla miłośnika militariów jest to wirtualne spełnienie marzeń. I fantastyczna zabawa.
Ta gra wciąga. Jedna bitwa trwa od kilku do kilkunastu minut, więc może się wydawać, że World of Tanks to świetna propozycja dla tych, którzy mają mało czasu na granie. I jest tak w istocie. Z drugiej strony jednak naprawdę trudno jest poprzestać na tej jednej bitwie. Trzeba przecież odblokować nowe podzespoły. Podszkolić załogę. Zdobyć nowy czołg wyższego poziomu. I doświadczenie. Poznawanie map, wypracowanie taktyk, uczenie się silnych i słabych stron poszczególnych wozów i ogólnie doskonalenie własnych umiejętności w World of Tanks to doskonała zabawa. Zwłaszcza jeśli zaprosimy do niej znajomych i będziemy działać razem w ramach zgranego, zdeterminowanego i nastawionego na zwycięstwo plutonu. Producenci wzbogacali i doskonalili World of Tanks przez kilkanaście lat. I stworzyli grę ostateczną, czyli taką, która jest tak rozbudowana i wciągająca, że nie trzeba już grać w nic innego. Czołgi wystarczą. I mało kosztują. W zasadzie to nie kosztują nic.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Granie za darmo
Czy World of Tanks odniosłoby taki bezprecedensowy sukces i zdobyło serca dziesiątków milionów fanów na całym świecie, gdyby trzeba było za nie płacić? Jasne, że tak, bo ten genialny pomysł i tak by się przebił jak pocisk podkalibrowy przez stalowy pancerz czołowy. Ale zerowy koszt wzięcia udziału w zabawie z pewnością pomógł grze osiągnąć globalną dominację. Owszem, można tu zainwestować parę groszy w większy garaż, unikalne czołgi, kosmetyczne upiększenia swoich pancernych bestii czy też konto premium pozwalające szybciej odblokowywać kolejne wozy. Ale jest to inwestycja całkowicie dobrowolna. Jeśli chcemy, możemy grać naprawdę za darmo. I to przez całe lata. Poczynając od dziś.
World of Tanks ma na nadchodzące, gorące miesiące atrakcyjną ofertę dla przyszłych pancernych weteranów. Rejestrując się teraz, otrzymają tydzień darmowego konta premium, 200 tysięcy kredytów na przyszłe zakupy oraz zgrabny czołg premium z II poziomu, który ułatwi stawianie pierwszych kroków i naukę prawideł tej doskonałej gry. Czy warto więc spróbować? Oczywiście! W końcu może się okazać, że odkryjemy naszą nową grową miłość i doskonały sposób spędzania wolnego czasu na następnych kilka lat. Albo i kilkanaście. Przecież te dziesiątki milionów fanów World of Tanks nie mogło się pomylić, prawda?
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS