A A+ A++

Polska piłka jest pełna paradoksów i miniony czwartek w pewnym sensie napisał kolejny rozdział naszej “Europejskiej Księgi”. Bo najwięcej dobrego po rewanżach ostatniej rundy eliminacji do Ligi Europy i Konferencji oraz największe pochwały dostał klub, który jako jedyny na tym etapie… odpadł z dalszych rozgrywek.

Wygrana Wisły w Brugii nad Cercle 4:1 ma swoją wymowę, nawet bez względu na to, że “Biała Gwiazda” przegrała pierwsze spotkanie na własnym stadionie aż 1:6. Zdecydowanie za wysoko jak na okoliczności boiskowych wydarzeń sprzed tygodnia. Nawet mając na uwadze fakt, że belgijski rywal wystawił na rewanż mocno rezerwowy skład, z sześcioma piłkarzami poniżej dwudziestego drugiego roku życia, czując się już uczestnikiem fazy ligowej po wizycie w Krakowie, nie umniejsza to sukcesu drużyny Kazimierza Moskala.

ZOBACZ TAKŻE: Świetny występ Wisły Kraków w Brugii! Godne pożegnanie z europejskimi pucharami

Przy odrobinie lepszej skuteczności czwarty zespół poprzedniego sezonu belgijskiej Jupiler Pro League znalazłby się w jeszcze większych tarapatach, niż faktycznie miało to miejsce. Cercle zabrana została pewność siebie, co prawda nie ostatecznie, choć wprowadzenie rywala w stan jeszcze większej nerwowości nie było przecież tak odległe. I z jednej strony można żałować tego pierwszego wyniku u siebie, a z drugiej i tak być ostatecznie usatysfakcjonowanym. Wisła kończy pucharową przygodę z podniesionym czołem. Czy martwi się, że nie będzie jej jesienią w Lidze Konferencji? No właśnie niekoniecznie. Ile punktów straciłaby do końca roku w Betclic 1. Lidze, łącząc grę na dwóch (a nawet trzech, licząc krajowy Puchar) frontach? Przecież już dawno podkreślaliśmy, że to kolejny paradoks, iż w Europie reprezentował nas zespół z drugiego poziomu rozgrywek. I do tego zrobił to dość godnie.

Jagiellonia Białystok rozegrała w pucharach latem sześć meczów, z których przegrała aż cztery. A i tak już w lipcu wiedziała, że eliminując w drugiej rundzie kwalifikacji do Champions League FK Poniewież, zagra co najmniej w Lidze Konferencji. Czy należy się jej za to szacunek? Wątpię, bo meczów z Bodo Glimt i Ajaksem Amsterdam nie będzie wspominać się na Podlasiu z rozrzewnieniem. Gra w “LK” jesienią dla Mistrza Polski ma budzić radość i satysfakcję? W fazie ligowej zobaczymy przecież zespoły z Armenii, Walii, Islandii, Irlandii Północnej, Białorusi albo Irlandii. Takich nazw jak Noah, Larne czy Backa Topola nie uświadczylibyśmy kiedyś jesienią w Europie.

Rozgrywki numer 3 zostały utworzone właśnie po to, by dać “maluczkim” przyjemność poczucia, że też przynależą do międzynarodowej grupy. Legia Warszawa przed piątkowym losowaniem jest nawet w drugim koszyku. “Jaga” co prawda w piątym, ale dla obu naszych “rodzynków” w pucharach, obowiązkiem jest pozostanie w nich do przyszłego roku. Przecież nawet jeśli po sześciu kolejkach pierwszej części zmodyfikowanych rozgrywek zajmiesz miejsce 24., to w lutym zagrasz w… 1/16 finału. Z Europą pożegna się wtedy zaledwie 8 zespołów. Nie chce mi się wierzyć, aby któryś z polskich klubów mógł znaleźć się w tym mało zaszczytnym gronie.

Przejdź na Polsatsport.pl

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułSpotkanie wojewody lubelskiego z ambasador Wielkiej Brytanii w Polsce
Następny artykułŁUKOWSCY SENIORZY INTEGROWALI SIĘ W PARKU – wideo