A A+ A++

Wzruszenie, jakie ogarnęło Roberta Lewandowskiego po zdobyciu tej długo wyczekiwanej bramki, zapamiętamy pewnie na długo. Dwa pierwsze mecze w mistrzostwach świata w Katarze to dla kapitana Polaków podróż z piekła do nieba. We wtorek z Meksykiem (0:0) wywalczył rzut karny, którego nie wykorzystał. W sobotnim pojedynku z Arabią Saudyjską (2:0) odkupił jednak winy. W pierwszej połowie asystował przy bramce Piotra Zielińskiego, a w drugiej sam wpisał się na listę strzelców.

Zobacz wideo
Polska – Arabia Saudyjska. Oceniamy Polaków po meczu!

Szczęsny najjaśniejszą postacią na boisku, ale Lewandowskiego też jest za co chwalić

Po pierwszym spotkaniu nie tylko Lewandowski musiał mierzyć się z krytyką. Spadła ona też m.in. na Piotra Zielińskiego, narzekano na styl zespołu i taktykę. W drugiej kolejce trener Czesław Michniewicz zmienił ustawienie, co z radością przyjął m.in. Grzegorz Lato.

– W końcu trener wystawił dwóch napastników. Wyglądało to zdecydowanie lepiej niż we wtorek. System z jednym napastnikiem, niestety, nam nie pasuje. Wiadomo, że wtedy Roberta mocno pilnują, a tak ten drugi go asekuruje. Ale właściwie szkoleniowiec nie miał wyjścia. Bo co by było, gdybyśmy grali na remis i przegrali? – analizuje słynny przed laty piłkarz.

Nie ma on wątpliwości, że pierwszoplanowym bohaterem w biało-czerwonej ekipie był Wojciech Szczęsny.

– Zdecydowanie. Obronił rzut karny i dobitkę oraz poradził sobie dobrze w kilku innych sytuacjach. Z pewnością był najjaśniejszą postacią na boisku. Dobrze, że obronił karnego, go gdyby nie to, to nie wiem, czy byśmy ten mecz wygrali – zaznacza.

Ale Lato od razu dodaje, że innych też warto pochwalić. I tu w pierwszej kolejności wspomina o Lewandowskim. 

– Pięknie wykorzystał błąd obrońcy. Bardzo się cieszę, że mój młodszy kolega w końcu strzelił bramkę na mistrzostwach świata – podkreśla.

Zawodnik Barcelony ma w dorobku ponad 600 trafień, ale na to pierwsze w mundialu czekał aż do teraz. Wyraźnie się tym wzruszył.

– Głos mu się nawet załamał podczas wywiadu telewizyjnego. Widać było, jak bardzo szczęśliwy był. Tej bramki mu brakowało. Życzę mu, by za nią poszły kolejne – zaznacza brązowy medalista MŚ z 1974 i 1982 roku.

Robert Lewandowski strzelił wymarzonego gola i poleciały łzy. Coś pięknego [WIDEO]

“Robert chciał się odbudować i się odbudował”. Lato krytykuje Polaków za ostrą grę

On sam w mundialu brał udział trzykrotnie. Zdobył łącznie 10 bramek, co jest rekordem reprezentacji Polski. W debiucie sprzed 48 lat siedmiokrotnie pokonał bramkarza rywali, co dało mu tytuł króla strzelców. Mimo upływu czasu wciąż dobrze pamięta pierwszego gola, którego zdobył w meczu otwarcia z Argentyną.

–  Był tam błąd bramkarza i obrońcy. Temu pierwszemu piłka wypadła z rąk i spadła mi praktycznie pod nogi. Bez problemu strzeliłem z bodajże 1,5 metra do pustej bramki. Czy towarzyszyły mi takie emocje jak Robertowi? Raczej nie – wspomina gwiazda polskiej piłki.

Lato jednak nie miał czasu na przeżywanie pierwszego gola, bo jeszcze w tym samym spotkaniu zdobył drugiego. Jego zdaniem nieraz po pierwszej bramce szybko przychodzą kolejne.

– Rozwiązuje się ten worek. Życzę Robertowi, by jako kolejny Polak napisał historię. Nie w piłce klubowej, bo w tej już ma swoje miejsce, ale w tej reprezentacyjnej. Niech jak najdalej doprowadzi naszą kadrę, bo to przecież jej kapitan. Choć tak naprawdę nieważne, kto zdobywa gole. Liczy się drużyna i jej zwycięstwo – podkreśla.

Lewandowski bardzo przeżywał, że zawiódł kolegów z kadry, marnując rzut karny w meczu z Meksykiem. Tym większą wartość zapewne miało dla niego sobotnie trafienie.

– Podnosi to człowieka na duchu. Ale warto też pamiętać, że wielu wielkich piłkarzy nie wykorzystywało karnych w MŚ. Kazio Deyna chociażby. Robert chciał się odbudować i się odbudował. Walczył, podawał. Wykorzystał błąd obrońcy, spokojnie popatrzył i strzelił. W końcu nasz najlepszy piłkarz strzelił bramkę na MŚ – powtarza Lato.

Wytknął także Polakom jednak także coś w pojedynku z Arabią Saudyjską. Miał zastrzeżenia do zbyt ostrej gry w pierwszej części spotkania. W ciągu czterech minut zarobili trzy żółte kartki.

– Trzeba nieraz myśleć na tym boisku. To były takie głupie faule, ostre zagrania z tyłu. Trzeba mieć wyobraźnię – kwituje.

Cieszy go sobotnie zwycięstwo, 4 punkty na koncie po dwóch kolejkach oraz brak straconej bramki. Ale przestrzega przed hurraoptymizmem przed ostatnim meczem, który – wbrew temu, do czego mogli się przyzwyczaić młodsi kibice – nie będzie tylko meczem honor.

– Awansu ta wygrana nam jeszcze nie dała i różnie się to jeszcze może potoczyć. Pojedynek z Argentyną będzie meczem o wszystko – zaznacza były prezes Polskiego Związku Piłki Nożnej.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułMarcin z programu “Chłopaki do wzięcia” przeżył tragedię. Płakał przed kamerami
Następny artykułLiderzy OBWE “zszokowani” nagłą śmiercią szefa MSZ Białorusi