Jest dużo melancholii i ukrytego smutku w “Lecie ‘85” znakomitego francuskiego twórcy François Ozona: tęsknoty za czasami wczesnej młodości, pierwszymi samodzielnie spędzonymi wakacjami, pierwszymi miłościami i eksperymentami, za wolnością i swobodą, głową wolną od zmartwień. Beztroska letnich dni dramatycznie się kończy, pozostają wspomnienia niczym w “Tamtych dniach, tamtych nocach” Luki Guadagnino.
Młody chłopak Alex (Félix Lefebvre) spędza letnie wakacje na wybrzeżu Normandii. Z czasem spędzonym w malowniczym miasteczku nie wiąże zbyt dużych nadziei, dopóki w dość dramatycznych okolicznościach nie poznaje odważnego, świetnie zbudowanego i nieco starszego Davida (Benjamin Voisin). Początek tej znajomości zarówno w wymiarze przyjacielskim, jak i romantycznym może jest dość niewinny, ale szybko przeradza się w coś głębszego, bardziej namiętnego, ale też i skomplikowanego.
Między chłopakami rodzi się trudne do zdefiniowania uczucie, a wzajemne relacje to ochładzają się, to rozgrzewają do czerwoności, aż do tragicznego finału. Po krótkim czasie David staje się dla Aleksa kimś znacznie więcej niż tylko przyjacielem i tylko odrobinę mniej istotnym niż powietrze.
Porównanie ze słynnym filmem Guadagnino, który wyniósł ku sławie Timothée Chalameta, nie jest zupełnie przypadkowe, bowiem w obu obrazach pojawiają się dwaj młodzi mężczyźni, których dzieli kilka lat, ale łączą wspólne zainteresowania, urokliwe lokalizacje, w których spędzają miło czas i niepohamowana ciekawość siebie nawzajem (również seksualna).
Oba tytuły są też sensualnymi opowieściami o dojrzewaniu zabarwionymi tęsknotą za przeszłością, oba stanowią trampolinę dla kariery nowych aktorskich twarzy. U Ozona mowa aż o dwóch, i to niezwykle utalentowanych: Benjaminie Voisinie i Féliksie Lefebvre, o których z pewnością usłyszymy jeszcze nie raz.
Mimo opisywanych podobieństw film Francuza nie jest prostą kalką czy powtórką z kontrowersyjnego hitu z 2017 r., bo wspomnienia o pięknych letnich wakacjach sprzed 35 lat Ozon filtruje przez swoją własną wrażliwość, doświadczenia, miłości i tęsknoty. W swoich poszukiwaniach idealnej opowieści o niespełnionej miłości przeplata romans z dramatem, czarną komedią, a momentami nawet thrillerem, po raz kolejny udowadniając, że takie międzygatunkowe mariaże wychodzą mu świetnie. Szczególnie, jeśli odbywają się w rytm największych przebojów muzycznych w stylu “Cruel Summer” Bananaramy, “In between days” The Cure czy “Sailing” Roda Stewarta.
Ozon i jego bohaterowie są na każdym etapie uważnymi i czułymi obserwatorami, którzy nie tylko odtwarzają atmosferę tamtych beztroskich czasów. Oni się w niej całkowicie zatapiają i z nią scalają, jak gdyby dysponowali najprawdziwszym wehikułem czasu. Dzięki wielowarstwowemu scenariuszowi przekazują widzom znacznie więcej niż widać na ekranie, dodając każdej postaci głębi i charakteru, czego mogło trochę brakować w poprzednim filmie reżysera –”Dzięki Bogu”, poruszającym przecież niezwykle aktualny i równie kontrowersyjny temat pedofilii w kościele katolickim. Na pierwszy rzut oka może się wydawać, że tym razem Ozon porusza lżejsze tematy, co wcale nie znaczy, że są one błahe i nieistotne.
“Lato ‘85” przykuwa uwagę, czaruje, zachwyca kolorami, kostiumami, światłem, dźwiękiem. Sprawia, że na krótką chwilę seansu przenosimy się w czasie i przestrzeni do słonecznej Normandii, pełnej nieznanych smaków, zapachów, silnych emocji i intensywnych drgnień serca. I chcielibyśmy tam zostać na trochę dłużej.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS