Od urodzenia jestem mieszkanką Kamienicy, która kiedyś była wsią, a dużą część dzieciństwa spędziłam na zabawach w tym uroczym lasku obecnej Doliny Gościnnej, bo graniczył z posesją nabytą przez mego dziadka w roku 1930. Lasek więc jest mi zwyczajnie bliski.
Ucieszyłam się niezmiernie, gdy Rada Miejska objęła go ochroną, jako przyrodniczo cenny. Dziś to jeden z niewielkich jeszcze niezabudowanych kawałków Kamienicy. Tylko 1,7 ha. Przez lata jakby niczyj, nawet trudno było swego czasu ustalić jego właściciela.
Na moich oczach ścięto żywe drzewo
Wychowałam się więc prawie w tym lasku, a w dodatku należę do tej części społeczeństwa, dla której ani zwierzę, ani drzewo nie jest rzeczą. Nie jest mi wszystko jedno czy drzewo jest żywe czy martwe. Dlatego też moja reakcja na ryk pił spalinowych, jaki zdominował odgłosy zwykłego czerwcowego dnia, była gwałtowna. Kto to? Dlaczego?
Zanim ustaliłam, że wszystko owszem, w majestacie prawa, na mych oczach zwaliło się upiłowane żywe, stojące na wprost mego ogrodu drzewo. Huk spadającego drzewa nie jest przyjemny. Tymczasem okazało się, że to na zlecenie Urzędu Miejskiego rozpoczęto się tzw. prace porządkowe. Zapytałam miejskiego ogrodnika, jak to, dlaczego wycinają stojące żywe drzewa, teraz, gdy w lesie pełno gniazd, gdy leśne życie jest w najintensywniejszej fazie. Zostałam uspokojona, że to tylko najpilniejsze wycinki drzew, które blokują ścieżki spacerowe i zagrażają bezpieczeństwu.
Już wieczorem zobaczyłam na własne oczy, jaki to był „niewielki” zakres. Zresztą mógł to zobaczyć każdy przejeżdżający ul. Gościnną. Równiutko przy drodze poukładane stosy drzewa. Cała zryta kołami ciągnika trasa do leśnego jaru. Połamane gałęzie z więdnącymi zielonymi liśćmi. Zryte poszycie. Do głowy przyszło mi tylko jedno słowo – barbarzyństwo. To był początek, bo drugiego dnia, odpowiednie służby postanowiły dokończyć dzieła, nazywając je ograniczonymi, ale koniecznymi wycinkami.
Dzieło zniszczenia zostanie poszerzone
Nie mogę się otrząsnąć z wrażenia, że przyjmując słowa wyjaśnień za dobrą monetę, dałam się zwyczajnie nabrać. Gdy zresztą czyta się informację UM na ten temat, widać wyraźnie ukryty cel tych działań – pozyskanie drewna.
Usłyszałam także tłumaczenie, że pochylone drzewa mogą się komuś zwalić na głowę. Ale czy wszystkie te wycięte były drzewami pochylonymi? Jest jeszcze jeden aspekt tej sprawy – skoro ścieżki poszerzono, wjazd do lasu został otwarty, to tym chętniej skorzystają z tego amatorzy jazdy crossowej. I poszerzą dzieło zniszczenia.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS