“Rishi Sunak został premierem, jego rodzina jest dziana, więc oczekuję, że teraz będę miał w menu kawior i homara” – można przeczytać na Twitterze Larry’ego, kota z Downing Street numer 10. Tak, na Twitterze. Choć to fake’owe konto kota urzędującego w siedzibie premiera Wielkiej Brytanii, to jest tak popularne, że Larry stał się nie tylko maskotką, ale i dyżurnym komentatorem dość zawiłej ostatnio brytyjskiej polityki. Może sobie na to pozwolić, przeżył – w ciągu nieco ponad 10 lat – pięciu premierów.
Biało-brązowy prążkowany dachowiec przybył na Downing Street ponad 10 lat temu, gdy okazało się, że centrum brytyjskiej polityki jest zaszczurzone. Szczury przebiegały ulicą przed kamerami, nic nie robiąc sobie z obecności ani polityków, ani dziennikarzy. Ci ostatni, wciąż wyczekując oświadczeń przed drzwiami najważniejszego politycznego adresu na Wyspach, częściej niż newsa mieli na widoku gryzonie.
Kilka razy szczury przebiegły przed kamerami w relacjach na żywo. Wstyd na cały świat. Nie było wyjścia, administracja sprowadziła kota, a dziennikarze szybko nadali Larry’emu przydomek – główny szczurołap. W zawodach na liczbę złapanych gryzoni nie miałby szans z pierwszym, lepszym dachowcem, ktoś policzył, że schwytał ich zaledwie kilka. Częściej się lansował przed drzwiami siedziby premiera, zaciekawiony pracą dziennikarzy i obecnością wchodzących gości.
Dziś ma 15 lat, nikt więc już mu nie wytyka braku sukcesów w łapaniu myszy, stał się nie tyle maskotką, co gwiazdą Downing Street, o której względy zabiegają wielcy tego świata. Dał się pogłaskać prezydentowi Barackowi Obamie, kiedy amerykański prezydent spotkał się z premierem Cameronem.
Nie był tak łaskawy dla Donalda Trumpa, usiadł pod jego limuzyną i zdrzemnął się, utrudniając odjazd po wizycie u brytyjskiego premiera słynnej bestii wartej półtora miliona dolarów.
Gdy dziennikarze z kamerami wycelowanymi jak zawsze w drzwi premiera na Downing Street oczekiwali na wieści w sprawie umowy brexitowej, Larry skradł show, polując na gołębia.
Politycy szybko się połapali, że Larry może im pomóc ocieplić wizerunek. Ale jak to z kotami bywa, nigdy nie wiadomo, na jaki nastrój czworonoga się trafi. Gdy na Downing Street przybyła Lizz Truss, która potem przeszła do historii jako premier urzędująca zaledwie 44 dni, Larry wzgardził jej próbami głaskania.
Gdy premier David Cameron był posądzany o to, że skrycie nienawidzi zwierzęcia, zrobił sobie nawet zdjęcie z Larrym, trzymając do na kolanach, byle tylko sondaże drgnęły w górę. Gdy odchodził, powiedział: “Niestety, nie mogę zabrać Larry’ego, on należy do siedziby szefa rządu”.
Premier Theresa May, wprowadzając się na Downing Street, wywołała konsternację, gdy powiedziała, że chociaż “bardzo się cieszy, że widzi Larry’ego”, “to zawsze miała w domu psy, a nie koty”.
Politycy nauczyli się, że Larry’ego lepiej traktować z szacunkiem, w końcu ma na Twitterze więcej followersów niż była już premier Truss, to imponujący wynik jak na kota – ponad 800 tysięcy.
Boris Johnson, odchodząc ze stanowiska, ujął Larry’ego w przemówieniu: “Jeśli nasz pies Dilyn i Larry są w stanie odłożyć na bok chwilowe różnice zdań, to potrafią to także zrobić koledzy z Partii Konserwatywnej”.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS