A A+ A++

Znakomici Chicago Bulls z Michaelem Jordanem potrafili skończyć sezon z bilansem 72-10, zjawiskowi Golden State Warriors ze Stephenem Currym wyśrubowali to osiągnięcie do 73-9. Pod tym względem pobili trwające w NBA przez dekady rekordowe 69-13 Los Angeles Lakers.

Ale ani Bulls, ani Warriors, ani nikt inny nie zagroził rekordowi Lakers, który ma dokładnie 50 lat. Między 5 listopada 1971 roku, a 7 stycznia 1972, koszykarze z Los Angeles wygrali 33 mecze z rzędu. Minęło pół wieku, a to wciąż najdłuższa seria zwycięstw w czterech największych amerykańskich ligach zawodowych.

Dominacja, na którą się nie zanosiło

7 stycznia 1972 roku, dokładnie 50 lat temu, Lakers rozkręcali się w Atlancie z kwarty na kwartę. Rosła przewaga, rosły zdobycze punktowe: 30, 32, 32, w końcu 40. Wynik całego spotkania z Hawks: 134:90. – To był nasz najlepszy mecz – stwierdził trener Bill Sharman po wygraniu 33. spotkania z rzędu.

26 punktów dla jego drużyny zdobył Jim McMillan, odkrycie sezonu. 23 dodał Gail Goodrich, niepozorny chłopak z miasta. Wielki Wilt Chamberlain uzbierał 14 punktów, symbol klubu Jerry West zdobył 12.

Macie prawo być zdziwieni. Bo jak to: Chamberlain – jedyny koszykarz, który rzucił w NBA 100 punktów w meczu – trzecim strzelcem zespołu? Tak, w skali całego sezonu był dopiero czwartym punktującym Lakers. We wspomnianym spotkaniu z Hawks oddał tylko siedem rzutów.

A West – człowiek z logo NBA, koszykarz bliski ideałowi, symbol Lakers lat 60.? Cóż, akurat on w sezonie 1971/72 słynął przede wszystkim z asyst, w meczu z Hawks zaliczył ich 13. Wciąż zdobywał wiele punktów, ale jego rola się zmieniała.

Ale 50 lat temu w Los Angeles wiele rzeczy działo się na opak. Z dzisiejszej, półwiecznej perspektywy te 33 wygrane z rzędu Lakers traktuje się naturalnie, tymczasem jesienią 1971 roku na taką dominację wcale się nie zanosiło.

“To był najbardziej obrzydliwy okres mojego życia”

Lata 60. były dla Lakers pasmem rozczarowań. Pierwsza potęga NBA, która grając jeszcze w Minneapolis zdobyła pięć tytułów mistrzowskich, po przenosinach do Los Angeles nie mogła doczekać się triumfu. Owszem, Lakers aż siedmiokrotnie docierali do finału, ale przegrywali go za każdym razem. Sześć razy z dominującymi wówczas Boston Celtics, raz z przeżywającymi najlepszy moment w historii New York Knicks.

– To był najbardziej obrzydliwy okres mojego życia. Za wszelką cenę chciałem zdobyć mistrzostwo, ale naprawdę przestawałem już w to wierzyć – wspominał lata 60. West. Geniusz rzutu z wyskoku, świetny strzelec, gracz wszechstronny. Ale bez genu zwycięzcy, instynktu zabójcy.

West miał obok siebie znakomitych graczy – najpierw skrzydłowego Elgina Baylora, a od 1968 roku także środkowego Wilta Chamberlaina. Jednak dwaj gwiazdorzy nie dogadywali się między sobą, a na dodatek coraz częściej doskwierały im poważne kontuzje. W 1971 roku urazu kolana doznał też West, który opuścił play-off i wydawało się, że koniec gwiazdorskiej ekipy Lakers jest bliski.

West miał 33 lata, Chamberlain – 35, a Baylor – 37. W dwa sezony zagrali razem w zaledwie 14 spotkaniach. Skoro nie udawało się przez całą dekadę, to już raczej nie mogło się udać.

Nowość w NBA – poranne treningi rzutowe. „Trenerze, będę. Ale wybierz jedno”

Impuls do zmian dał nowy trener, Bill Sharman. 45-letni szkoleniowiec był już szanowaną postacią. Jako zawodnik tworzył świetny obwodowy duet z Bobem Cousym, choć akurat w znienawidzonych w Los Angeles Boston Celtics – cztery razy został mistrzem NBA, ośmiokrotnie wystąpił w Meczu Gwiazd. A jako trener wygrywał tytuły w konkurencyjnych ligach ABL i ABA. Tę drugą – w 1971 roku z Utah Stars.

Po kilku tygodniach podjął się próby wykrzesania czegoś ekstra z prawdziwych gwiazd – tych z Los Angeles. Na pierwszy rzut oka, to nie mogło się udać – Sharman był trenerem z twardymi zasadami, wyznawał zasadność solidnej fizycznej rozgrzewki w szatni tuż przed wyjściem na parkiet, a na dodatek jako pierwszy w NBA wprowadzał poranne treningi rzutowe w dniu meczu.

Poranne treningi i imprezujący do świtu Chamberlain?!

Sceptyczny był nawet menedżer Lakers Fred Schaus. – Poczekajcie tylko, jak Bill będzie rozmawiał z Wiltem i poinformuje go, że o 10 rano jest rzutówka, o 15 – odprawa taktyczna, a o 20 – mecz. Wilt odpowie tak: „Trenerze, będę. Ale wybierz jedno: trening, odprawę lub mecz”.

Praktyka pokazała, że choć Chamberlain do porannych treningów się nie przekonał, to zwycięstwa utwierdziły go w przekonaniu, że Sharman wie, co robi. Nawet jeśli robi to w nietypowy sposób.

Z Hawajów wrócili bez opalenizny

Bo nietypowy był już obóz przygotowawczy, który Lakers zwyczajowo w dużej części spędzali na Hawajach. Treningi mieszały się zwykle z plażowaniem, tymczasem Sharman wprowadził nieznany dotychczas reżim – dwa treningi dziennie i spotkanie taktyczne. On zdzierał gardło krzycząc, by koszykarze biegali szybciej, oni zdzierali nogi, by podołać wyzwaniu. – Pojechałem na ten obóz z opalenizną, a wróciłem bez niej – wspominał potem West.

Poranne rzutówki miały poprawić pamięć mięśniową, odprawy taktyczne służyły utrzymaniu koncentracji, w cięższych treningach chodziło o to, by Lakers biegali szybciej niż rywale. Sharman chciał grać z kontry, ale musiał przekonać do tego swoich wysokich graczy. Chamberlain przez większość kariery był przyzwyczajony, że zespół czeka na to, aż on ustawi się pod koszem przeciwnika, natomiast porozbijany kontuzjami Baylor raczej w ogóle nie miał ochoty na bieganie w tę i z powrotem.

Sezon zaczął się dla Lakers nieźle – od czterech zwycięstw. Ale też od skręconej kostki Westa i niezadowolenia Baylora. Po spotkaniu, na którym trener poinformował weterana, że do pierwszej piątki wstawia za niego Jima McMillana, gwiazdor stwierdził, że ma dość – 4 listopada, trzy tygodnie po rozpoczęciu sezonu, jeden z najlepszych graczy w historii NBA zakończył karierę.

Dzień później Lakers pokonali u siebie mających ujemny bilans Baltimore Bullets. Niewysoko, 110:106. I choć nikt tego nie przeczuwał, to właśnie się zaczęło.

Wilt liczy bloki – triple-double bez punktów!

Między 5 listopada, a 7 stycznia Lakers wygrali 33 kolejne spotkania. Seria trwała 65 dni, średnia różnica punktów wynosiła 17. – Wiele serii opiera się na szczęściu. Ale nie ta. Nie mieliśmy wielu zaciętych spotkań – mówił po 19. wygranej z rzędu Chamberlain.

Chamberlain, który został kapitanem po tym, jak karierę skończył Baylor, a West odmówił przejęcia tej funkcji, w 100 proc. kupił styl gry proponowany przez Sharmana. Stał się ostoją obrony, graczem, który chroni obręcz blokami, zbiera piłki i długimi podaniami rozpoczyna kontry. W listopadzie miał serię aż sześciu meczów, w których zdobywał poniżej 10 punktów, zdarzały mu się spotkania, w których oddawał po dwa rzuty. 8 grudnia przeciwko Houston Rockets (120:115) rzucał tylko raz!

W całym sezonie Chamberlain miał średnio 14,8 punktu na mecz – pierwszy raz w karierze zszedł poniżej 20, w porównaniu z poprzednim sezonem obniżył osiągi o sześć punktów. Owszem, swoje robiła schyłkowa faza kariery, ale zmiana myślenia o koszykówce była u Wilta widoczna. Przecież to, że nie rzucał wielu punktów, nie znaczy, że grał źle.

14 listopada przeciwko Celtics miał zdobył ledwie trzy punkty, ale miał 31 zbiórek, 10 asyst i 13 bloków – przynajmniej tak policzyli dziennikarze. – Bloków było 14, liczyłem – prostował potem Chamberlain. W tym względzie miał zresztą pecha, podobnie jak jego wielki rywal z Celtics Bill Russell – NBA zaczęła liczyć bloki dopiero od sezonu 1973/74, więc wiele niewątpliwych rekordów nie zostało zanotowanych.

Gail z LA – żywe srebro ze złotym rzutem

Wspomniany mecz z Rockets z 8 grudnia był znaczący także dlatego, że rekord sezonu ustanowił w nim Gail Goodrich, który rzucił 42 punkty. Leworęczny, mierzący 185 cm wzrostu gracz, to jedna z zapomnianych gwiazd lat 70. W Los Angeles, mimo uznanego statusu, Goodrich w otoczeniu największych ligowych gwiazd wielkim bohaterem raczej bywał niż był.

To tam się urodził, tam kończył szkołę średnią, tam studiował – w słynnej UCLA, z którą zdobył dwa tytuły akademickich mistrzostw USA. W 1964 roku Goodrich był członkiem zespołu, który zakończył sezon z bilansem 30-0, w kolejnych rozgrywkach Gail rzucił 42 punkty w zwycięskim finale z Michigan.

W sezonie 1971/72 Goodrich był najlepszym strzelcem Lakers – zdobywał swoje rekordowe w karierze 25,9 punktów na mecz. Grający obok na obwodzie West chwalił go przede wszystkim za grę bez piłki, jego ruch po boisku nazywał niemożliwym do zatrzymania. Goodrich był jak żywe srebro, a rzut miał wręcz złoty.

Pięć dolarów za przechwyt, blok i zbiórkę w ataku

Goodrich i West byli najlepszymi strzelcami – Jerry rzucał po 25,8 punktu, minimalnie mniej niż Gail. Człowiek z logo notował za to po 9,7 asysty na mecz – to był jego najwyższy wskaźnik w karierze i zawodnik kojarzony przede wszystkim z umiejętnościami rzutowymi, był w tym sezonie najlepszym podającym NBA.

Choć zdaniem Goodricha – nie tylko nim. – On jest tak świetny w ataku, że nikt nie zwraca uwagi na to, jak dobry jest w obronie. Jak przewiduje ruchy rywali, jak przechwytuje piłki. Jest jak ośmiornica, moim zdaniem to najlepszy obwodowy obrońca w lidze.

U Sharmana opłacało się być dobrym obrońcą. – Trener wprowadził system finansowych nagród i kar. Oczywiście nie chodziło w nim o pieniądze, bo to były symboliczne kwoty, ale o przypominanie nam, co jest na boisku ważne – tłumaczył Goodrich. – Za kilka akcji można było dostać po pięć dolarów – za przechwyt, blok czy zbiórkę w obronie. Ale za osiem albo dziewięć złych zachowań po pięć dolarów można było stracić.

14,5 tysiąca ludzi na treningu

12 grudnia Lakers pokonali 105:85 Hawks, wygrali 21. mecz z rzędu i pobili dotychczasowy rekord NBA ustanowiony sezon wcześniej przez Milwaukee Bucks.

18 grudnia drużyna Sharmana przebiegła się po Suns – ekipę, która wygrała 11 z 13 poprzednich meczów, pokonała 132:106.

22 grudnia Lakers wygrali 127:120 w Baltimore. To zwycięstwo pozwoliło im poprawić najdłuższą do tego momentu w amerykańskich ligach zawodowych serię 26 wygranych futbolistów New York Giants.

27 grudnia na sam trening Lakers do hali Forum przyszło 14,5 tys. kibiców. Ich ulubieńcy mieli bilans 34-3 i nie wyglądało na to, że się zatrzymają.

Chociaż… Perspektywa meczu z Bucks, obrońców tytułu z Kareemem Abdulem-Jabbarem i Oscarem Robertsonem, była coraz bliższa.

Winyl po mistrzostwie

Do tego spotkania doszło 9 stycznia w Milwaukee. Mecz odbywał się w niedzielę, był transmitowany w ogólnokrajowej telewizji. Bucks wygrali 120:104, Abdul-Jabbar rzucił 39 punktów, do których dodał 20 zbiórek i w pojedynku gigantów zdominował Chamberlaina. A Wilt nie miał wsparcia od pozostałych gwiazd – Goodrich miał tylko 5/20, a West 5/16 z gry. Kilka tygodni wcześniej Lakers ograli Bucks u siebie, tym razem to aktualny mistrz był lepszy.

– Cóż, nasza seria właśnie się skończyła, ale nie sądzę, że jakiś inny zespół ją pobije – stwierdził McMillan. Od 33 kolejnych zwycięstw Lakers mija właśnie 50 lat, a jego słowa wciąż są prawdziwe. W 2015 roku Golden State Warriors wygrali 28 meczów z rzędu, w 2013 Miami Heat zatrzymali się na 23, w 2008 Houston Rockets zwyciężyli w 22 kolejnych spotkaniach.

A rekordowi Lakers w 1972 roku nie dali się wytrącić z rytmu. 18 stycznia w Los Angeles odbył się Mecz Gwiazd, w którym Zachód pokonał Wschód 112:110 po rzucie Westa w ostatniej sekundzie. Potem Lakers wygrali sezon zasadniczy z rekordowym wówczas bilansem 69-13, w play-off odprawili 4-0 Chicago Bulls, zrewanżowali się Bucks eliminując ich 4-2, a w finale zwyciężyli 4-1 New York Knicks.

I zdobyli pierwsze mistrzostwo dla Lakers w Los Angeles.

PS 12 maja, pięć dni po wywalczeniu tytułu, na rynku ukazała się płyta winylowa „33 Win Streak”. Trudno nazwać ją muzyczną – była to kompilacja komentarzy z transmisji meczów Lakers z całej zwycięskiej serii. W wydaniu dzieła partycypował Datsun, japoński producent samochodów, który obecność na amerykańskim rynku zaczynał właśnie od Kalifornii. I o ile na pierwszej stronie okładki widniało zdjęcie drużyny Lakers z sezonu 1971/72, to z tyłu oglądać można było najnowsze modele samochodów.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułCo czeka Stadion Śląski?
Następny artykułCiąg dalszy poszukiwań Jakuba Szerszniewa z Kupisk