A A+ A++

Mecz ze zdegradowaną już Almerią miał niemal ten sam scenariusz, co poprzednie spotkanie Barcelony z Realem Sociedad. Przynajmniej w kontekście Roberta Lewandowskiego. Polak znów nie skorzystał z faktu, iż rywal był słabszy, nie wpisał się na listę strzelców i zszedł z boiska szybciej, niż można było zakładać.

Zobacz wideo Iga Świątek pokazała zdjęcie z El Clasico

Miłe złego początki i trzy strzały na mecz

Po ostatnim meczu Lewandowski był wyraźnie niezadowolony. Po pierwsze dlatego, że w wygranym 2:0 spotkaniu nie strzelił gola, po drugie, dlatego, że został ściągnięty z boiska już w 76. minucie. Ominęły go z tego powodu ważne momenty: Barcelona pod koniec spotkania dostała rzut karny, który przy nieobecności Polaka wykorzystał Raphinha. “Lewemu” przepadła więc szansa na ważnego gola w klasyfikacji strzelców, w której tracił trzy gole do Artema Dowbyka.

No ale w perspektywie było przecież starcie Almerią, w teorii znakomita okazja na poprawienie 17-bramkowego dorobku w tym sezonie. Almeria, która nie gra już o nic, straciła w lidze najwięcej goli.

Początek był dla Barcelony obiecujący. Dla Lewandowskiego również. Już w trzeciej minucie – Polak dopadł do bezpańskiej piłki i oddał strzał na bramkę Luisa Maximiano. To był strzał celny, ale niespecjalnie mocny czy zaskakujący. Przed 10 minutą Lewandowski miał na koncie już dwa uderzenia. To drugie było już bardziej widowiskowe, mocne, oddane w biegu na pełnej szybkości po szarży z lewej strony. Ten strzał był jednak lekko niecelny. Piłka poszybowała nad poprzeczką. Gdyby jednak w tej sytuacji padł gol, VAR i tak mógł dopatrzyć się w całej akcji spalonego.

Ale dla Polaka to były jedynie miłe złego początki. Kolejną i jak się okazało ostatnią sytuację “Lewy” miał pod koniec pierwszej połowy. Wyniknęła ona z dogrania przez wbiegającego w pole karne Fermina Lopeza. Lewandowski uderzył z pierwszej piłki, ale jego strzał został zablokowany. To było już przy wyniku 1:0, bo wcześniej gola dla Barcelony strzelił Fermin. A w drugiej połowie dołożył kolejnego. I to był koniec strzelania dla Barcy w tym starciu.

Król za słaby na koronę?

Gole Fermina były nagrodą dla 21-letniego hiszpańskiego piłkarza, który w całym meczu oddał cztery celne strzały. Lopez doskonale poruszał się między strefami Almerii, zaskakiwał gospodarzy i przede wszystkim często i z ochotą pokazywał się swym partnerom do gry, będąc najlepszą opcją do podania.

Tego niestety nie można było powiedzieć o Lewandowskim. Kwintesencją jego boiskowego marazmu była jedna z akcji, w której dostał piłkę przy linii bocznej boiska, podał koledze w stronę środka i stanął, jakby wręcz nie chciał dostać zwrotnej piłki na skrzydło, o którą się zwyczajnie prosiło. Zamiast tego zaczął człapać w stronę środka, a partner musiał znaleźć sobie inne rozwiązanie, spowalniające całą akcję. To z pewnością nie był dobry mecz Polaka, więc jego zmiana już w 69. minucie nie mogła dziwić. Lewandowski nie dał jednak tego po sobie poznać. Z boiska zszedł sprawnie, krótko dziękując trenerowi za grę. Przynajmniej tym razem hiszpańskie media nie napiszą, że Lewandowski grymasił przy zmianie, choć zapewne w duchu tak było. 

Współczynnik oczekiwanych goli wynosił 0,14, a na głównych portalach prezentujących i oceniających piłkarzy nikt nie dostał gorszej noty (najniższa ocena na Sofascore i Whoscored). Dlatego zupełnie nie razi, że Xavi nie sprezentował więcej czasu walczącemu o koronę króla strzelców Polakowi i szukał lepszych rozwiązań. Najwyraźniej uznał, że tego dnia Polakowi i tak nic nie wpadnie.

Słabszy występ może być kluczowy dla rozstrzygnięcia rywalizacji o tytuł najlepszego snajpera ligi. Polak takich trofeów ma na koncie aż jedenaście (licząc z niższymi ligami). Nieprzerwanie zdobywa je od sezonu 2017/18 i broni trofeum zdobytego w La Liga przed rokiem. Teraz jest o to zdecydowanie trudniej. Polak po 36 kolejkach wciąż traci trzy gole do Artema Dowbyka z Girony (20 goli). W klasyfikacji strzelców jest czwarty. Wyprzedzają go jeszcze z 19 trafieniami Alexander Sorloth z Villarealu i Jude Bellingham z Realu Madryt.

Do końca rozgrywek pozostały już tylko dwie kolejki. Barcelona zagra w nich z przeciętnymi drużynami, jakimi w tym sezonie są Rayo Vallecano i Sevilla. Jednak w obecnych realiach nie ma co upatrywać szans na króla strzelców w słabych oponentach, bo na razie wrażenie słabego sprawia sam Lewandowski.

Klasyfikacja strzelców La Liga:

Artem Dowbyk (Girona) 20 goli
Alexander Sorloth (Villareal) 19 goli
Jude Bellingham (Real M) 19 goli
Robert Lewandowski (FC Barcelona) 17 goli

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułWeekend darmowej dostawy w drogerii internetowej Rossmann. Oferta obejmuje cały asortyment
Następny artykułDermatoskopia jako narzędzie profilaktyki czerniaka