Wydawać by się mogło, że kwiaty są niejadalne i w kulinariach wykorzystywane wyłącznie jako dekoracja. Błąd. Tak naprawdę jadalnych kwiatów mamy bardzo dużo! I z tego też powodu skupię się na tych, które najczęściej wykorzystuję w mojej kuchni. Mam również w zanadrzu kilka przepisów, którymi chętnie się podzielę.
Wiecie, że kwiaty były wykorzystywane kulinarnie już tysiące lat temu? Popularne były między innymi w Rzymie czy Grecji. W mojej kuchni bardzo często dodaję je do sałatek czy też dań mięsnych albo deserów. Pierwszymi kwiatkami, jakie są przeze mnie używane i jakie pojawiają się wiosną, są bratki. Proste w uprawie, niegroźne im małe przymrozki i rozrastają się gęsto. Wystarczy zerwać kilka i ozdobić nimi talerz, uprzedzając gości, że z powodzeniem można je zjeść!
Przy okazji podpowiem, że jest taka zasada, zgodnie z którą wszystko, co znajduje się na talerzu może być jadalne. Jeśli chodzi o smak bratków, to jest raczej łagodny, jednak trudno jednoznacznie go określić.
Bardzo wcześnie zakwitają też fiołki. Przywiozłam kiedyś sadzonki z ogrodu rodziców i teraz same rozsiewają się po moim. Fiołki nie tylko pięknie wyglądają, ale mają charakterystyczny aromat. Można je dodawać do sałatek albo do deserów, na przykład lodowych.
Szeroko wykorzystywane są też aromatyczne kwiaty bzu czarnego. Zrywam te ekologiczne, rosnące z dala od dróg i przemysłu. Poniżej dzielę się przepisem na syrop z kwiatów bzu.
Przygotowanie syropu z kwiatów bzu:
Oddzielamy kwiaty od łodyżek, sparzamy je wrzątkiem i pozostawiamy pod przykryciem na ok. 12 godzin. Następnie dodajemy cukier, podgrzewamy, aby mógł się on rozpuścić, a na koniec dodajemy cytrynę. Tak przygotowany syrop może być podstawą lemoniady latem a zimą jest doskonałym dodatkiem do herbaty.
Jednym z najpopularniejszych kwiatów jadalnych jest nasturcja. Jej płatki mają słodko- pikantny, bardzo oryginalny, smak. Jeśli chcemy samodzielnie zająć się uprawą tych kwiatów, to musimy pamiętać o zasianiu ich wiosną, bo zakwitają latem. Oczywiście, jak większość kwitnących roślin, “lubią” słoneczne miejsca. Nasturcję najczęściej dodaję do sałatek albo też wzbogacam płatkami mięsne potrawy.
Moją pasją jest nie tylko kuchnia, ale także aktywne spędzanie wolnego czasu. Te dwie na pozór odległe od siebie dziedziny są ściśle ze sobą związane.
Przykładowo, po godzinie jazdy na rolkach mogę zafundować sobie lekki deser: kwiaty akacji. Do ich wykorzystania zachęcił mnie cudny zapach, jaki rozpościera się nad bulwarami wiślanymi w Krakowie (gdzie najczęściej oddaję się mojej rolkowej pasji). Pięknie kwitną tam właśnie akacje, a mało kto wie, że ich kwiatostany wyśmienicie smakują w naleśnikowym cieście. Zrywam je jednak nie w centrum miasta, ale w okolicach lasu, z dala od zanieczyszczeń.
Pracę zaczynam od dokładnego zmiksowania jajek z cukrem i szczyptą soli (ciasto robię przy pomocy robota ręcznego z końcówkami do ubijania, dobrze też sprawdza się trzepaczka). Mąkę przesiewam i powoli dodaję do masy jajecznej ciągle ubijając – by nie zrobiły się grudki. Gdy całość zgęstnieje, dolewam mleko i dodaję resztę mąki. Na końcu wlewam wodę – dzięki niej reguluję konsystencję ciasta. Naleśnikową masę odstawiam na 15-30 min.
W tym czasie kwiaty akacji dokładnie myję i osuszam na papierowym ręczniku. Następnie kolejno chwytam każdy kwiatostan za ogonek i maczam w cieście (musi dokładnie oblepić kiść). Jeśli jest zbyt rzadkie, dodaję trochę mąki. Za gęste rozcieńczam odrobiną wody. Na patelnię nalewam olej i wkładam weń łyżkę masła – kwiaty smaży się dłużej niż same naleśniki, więc używam połączenia tych dwóch tłuszczy.
Zezłocone placuszki kwiatowe przekładam na talerz i posypuję cukrem pudrem. W ten sam sposób można przygotować też kwiaty czarnego bzu – smakują równie wyśmienicie. Ale uwaga: kwiatowe danie nie przez wszystkich traktowane jest serio. Przygotujcie się więc na serię pytań i wątpliwości.
Bardzo lubię zapach lawendy, dlatego też nie wyobrażam sobie mojego ogrodu bez tej rośliny. Można ją uprawiać w doniczce, jak i bezpośrednio w ziemi. Jej słodkie i pikantne kwiaty są doskonałym dodatkiem do słodkich potraw.
W maju sadzę w doniczkach kwiaty begonii, które kwitną przez całe lato, praktycznie do pierwszych przymrozków. Nie tylko zdobią taras i ogród, ale też wykorzystuje też wykorzystuję je do przyozdobienia najczęściej mięsnych potraw. Mają kwaskowy smak.
Zdecydowana większość z nas uwielbia owoce cukinii oraz dyni, jednak nie wszyscy zdają sobie sprawę z tego, że ich kwiaty także są jadalne. Jak je wykorzystać? To doskonałe “naczynia” do faszerowania.
Każdy z kwiatów ma bardzo delikatny smak. Należy jednak pamiętać, by przed ich wykorzystaniem usunąć pręciki. Jeśli chcę zaskoczyć swoich gości, to zaopatruję się w nie i nadziewam ricottą albo kozim serem i przyprawami – smażę krótko, po około pół minuty, na tłuszczu na patelni. Wygląda to i smakuje po prostu doskonale.
Mimo że wiele kwiatów z powodzeniem można wykorzystać kulinarnie, to należy jednak zachować bezpieczeństwo. Jeśli macie wątpliwości, czy dana roślina jest jadalna, to sięgnijcie do podręcznika i upewnijcie się. Nie warto ryzykować, ponieważ niektóre są po prostu trujące.
Nawet, jeśli wiesz, że dany kwiat nadaje się do jedzenia, to postaraj się nie zrywać ich w miejscach uprzemysłowionych. Bardzo prawdopodobne, że będą zanieczyszczona spalinami samochodowymi oraz innymi substancjami. Najlepiej wyhodować rośliny samodzielnie albo też zaopatrzyć się w nie na lokalnych targach od sprawdzonych dostawców.
Zobacz także:
Czym się charakteryzuje kuchnia podkarpacka?
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS