Kutno, jako ważny strategicznie węzeł komunikacyjny, już 1 września 1939 roku stało się celem nalotów lotnictwa niemieckiego. Przez nasze miasto prowadziły także główne drogi ewakuacji ludności cywilnej z terenów Wielkopolski i Pomorza.
Pierwsze samoloty niemieckie pojawiły się nad Kutnem w już w godzinach porannych 1 września 1939 roku. Michał Paul (naoczny świadek tamtych wydarzeń) wspominał: „Dzień 1 września pamiętam bardzo dobrze. Wstaliśmy skoro świt (poranek był piękny i zapowiadał się ładny dzień)… przez chwilę obserwowaliśmy odchodzący z Kutna do Łodzi pociąg osobowy. Zaczęliśmy pracę, aż tu nagle usłyszeliśmy ryk motorów zbliżających się w naszym kierunku, trochę z boku całkiem nisko i wolno leciało pięć lub sześć samolotów. Widzieliśmy załogi w okienkach, machaliśmy im rękami, a oni do nas… Poleciały za odjeżdżającym pociągiem, słyszeliśmy głośne wybuchy, widzieliśmy tumany kurzu, dymu. Kwitujemy to stwierdzeniem – manewry, pracujemy dalej. Znowu słyszymy ryk motorów, sytuacja się powtarza, machamy do nich, a oni do nas. Wzięli kurs na dworzec PKP i węzeł kolejowy, słyszeliśmy liczne wybuchy, kurz, dym. Przerwaliśmy robotę, Ojciec poszedł do pracy…”
Na pierwszych stronach ogólnopolskich gazet wrześniowych pojawiały się także relacje dotyczące Kutna. W jednej z nich można było przeczytać, że: „…tuż za Kutnem we wsi Boża Wola zaatakowany został pociąg ewakuacyjny, w którym jechały przeważnie kobiety i dzieci z okolic Tczewa i Chojnic. Od bomb i strzałów karabinów maszynowym było kilkadziesiąt osób rannych, w tym kobiety i dzieci. Ranni ci umieszczani byli w okolicznych dworach, które zostały zamienione na szpitale… Nieustające naloty samolotów niemieckich zniszczyły wiele obiektów w mieście Kutnie. Bombardowano tez okoliczne wsie. Padały tez bomby na stogi, bomby te przeważnie nie wybuchały. Również w wielu miejscowościach lotem nurkowym ostrzeliwali lotnicy z karabinów pasące się bydło. Zanotowano również wypadki, w których z aeroplanów ostrzeliwano rolników przy pracy w polu…” Z innej relacji wynika, że: …pięć bombowców niemieckich zaatakowało pociąg. Jeden samolot, przysiadłszy nisko nad pociągiem, rzucił 13 bomb. Na szczęście dwie tylko wybuchły, uszkadzając jeden z wagonów. Gdy maszynista zatrzymał pociąg i z wagonów wysiadły tłumy, rzucając się do ucieczki, z samolotów posypał się grad kul karabinowych na bezbronne kobiety i dzieci. Krzyki przerażenia i rozpaczy, nawoływania i jęki rannych – złożyły się na straszliwą niezapomniana wizję”. W wyniku nalotu na pociąg ewakuacyjny zginęło 12 osób, a rannych było 54.
Celem pierwszego niemieckiego nalotu na Kutno były również obiekty wojskowe na Sklęczkach. Jeden ze świadków tamtych wydarzeń wspominał: „…pierwszego września o świcie przeleciały nad Kutnem samoloty i po chwili można było usłyszeć odgłosy wybuchów. Mieszkańcy miasta wyrwani ze snu myśleli w pierwszej chwili, że to ćwiczenia. Ja jednak obawiałem się, że to już nie ćwiczenia. Wsiadłem na rower i pojechałem w kierunku Bielawek i Sklęczek bowiem, gdzieś stamtąd słyszeliśmy huk bomb… zaraz za warszawskim przejazdem kolejowym mogłem już zlokalizować, że obiektem bombardowania były znajdujące się w budowie obiekty koszarowe. Nie było tam jednak wojska, a jedynym człowiekiem, którego tam zastałem, był dozorcą, któremu nic się nie stało. W wyniku tego bombardowania uszkodzony został jeden z budynków. Zabrałem ze sobą duży odłamek bomby lotniczej i szybko powróciłem do mojego punktu mobilizacyjnego. Zameldowałem się u komendanta i pokazałem mu odłamek niemieckiej bomby…”.
Wstrząsającą relację z pierwszych dni września pozostawił również ks. Michał Woźniak: „Był śliczny poranek jesienny, piątek 1 września…przed godziną 6 rano wpadł do mego pokoju (ks. Dominik Dziewanowski) z zapytaniem czy słyszałem jakieś wybuchy. Byłem senny, ale słyszałem, bo te wybuchy mnie obudziły. Poczęliśmy snuć przypuszczenia, co to mogło być. Gdy tak rozmawiamy, zabrzęczał telefon. To ze szpitala wzywają na gwałt do rannych wszystkich księży. Pobiegłem więc z ks. Oziębłowskim… ranni byli to rzemieślnicy i robotnicy, którzy wykańczali koszary na Sklęczkach oraz inni z pociągu jadącego do Łodzi. Na koszary i na pociąg zrzucono z samolotów bomby, a potem ostrzeliwano jeszcze pociąg z samolotu karabinem maszynowym. Taki był początek wojny w Kutnie. Odczuliśmy to jako zwykły napad zbójecki, bo wśród rannych nie było wcale żołnierzy. Widok był okropny, ciała porozrywane odłamkami bomb, stanowiły u niektórych osób jedną miazgę bezkształtnej masy…”
Kolejne naloty niemieckiego lotnictwa na Kutno miały miejsce w dniach 3, 6 i 10 września. Na cmentarzu parafialnym w Kutnie znajdują się groby ofiar bombardowań wrześniowych. Jednym z nich jest grób Teresy Niemczewskiej (studentki Uniwersytetu Poznańskiego) i jej brata Bogdana Niemczewskiego (lekarza).
dr Jacek Saramonowicz
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS