Nie wykluczam zmian w projekcie polityki energetycznej państwa – zapowiada Michał Kurtyka, minister klimatu. Pod uwagę weźmie m.in. możliwości rodzimego przemysłu, ale i kwestie bezpieczeństwa kraju.
Przejął pan nadzór nad obszarem energii w momencie, gdy cały kraj walczy z pandemią koronawirusa. W kluczowych spółkach energetycznych i paliwowych utworzono sztaby kryzysowe. Czy firmy są dobrze zabezpieczone przed ewentualnymi skutkami pandemii?
Przejmując nadzór nad działem energii, przejąłem także odpowiedzialność za bezpieczeństwo energetyczne kraju. Biorąc pod uwagę sytuację, w jakiej się znaleźliśmy, kluczowe było dla mnie skoordynowanie działań pomiędzy przedsiębiorstwami i połączenie sztabów kryzysowych w spółkach z zespołem zarządzania kryzysowego powołanym w Ministerstwie Klimatu. Dzięki temu możemy wspólnie analizować różne scenariusze. Mogę w tym momencie zapewnić, że spółki są bardzo dobrze przygotowane do stawienia czoła sytuacjom nadzwyczajnym. Codziennie rozmawiamy ze spółkami i razem monitorujemy rozwój sytuacji. Dziś nie ma ryzyka dla ciągłości funkcjonowania systemu energetycznego i paliwowego. Nie zanotowaliśmy żadnych zakłóceń ze strony dostaw energii. Przeciwnie, raczej zużycie energii elektrycznej zmalało, podobnie jak bardzo znacząco spadło zużycie paliw. Ważnym elementem jest też zapewnienie ciągłości pracy kluczowej infrastruktury energetycznej i tu też nie widać obecnie żadnych zagrożeń.
Z powodu problemów z dostawami komponentów do elektrowni wiatrowych i słonecznych realizacja niektórych zielonych inwestycji zostanie opóźniona. Czy pandemia może przyhamować rozwój odnawialnych źródeł energii?
Niewątpliwie teraz priorytetem dla wszystkich jest zapewnienie zdrowia Polakom i ograniczenie rozprzestrzeniania się pandemii. Stąd wiele inwestycji zostało wstrzymanych czy to przez inwestorów, czy to na skutek trudności w zakresie dostaw kluczowych komponentów, zwłaszcza tych z Azji. Pojawił się więc problem ciągłości inwestycji, ale nie zmienia to kierunku działań. Transformacja sektora elektroenergetycznego pozostaje niezależna od bieżącej sytuacji. Jednak najważniejsze jest bezpieczeństwo ludzi, dlatego poprosiłem spółki energetyczne o krytyczny przegląd wszystkich inwestycji. Zwróciłem się także z listem do Komisji Europejskiej, aby wzięła pod uwagę, że część kluczowych inwestycji w zakresie odnawialnych źródeł energii, które zmieniają europejską energetykę i budują bezpieczeństwo energetyczne, będzie opóźniona. Rozmawiałem już na ten temat z Międzynarodową Agencją Energii i będę rozmawiał też z ministrami z innych krajów członkowskich, byśmy mogli wspólnie odpowiedzieć na te opóźnienia. Nasze podejście znalazło już swoje odzwierciedlenie w przepisach tzw. tarczy antykryzysowej. Inwestorzy, którzy wygrali aukcję na sprzedaż energii albo budują instalacje w ramach systemu „feed-in tariff” lub „feed-in premium” i nie zdążą na czas zakończyć swoich projektów, mogą przedłużyć nawet o 12 miesięcy termin realizacji inwestycji.
Wiceminister aktywów państwowych Janusz Kowalski proponuje, by w ramach pomocy polskiej gospodarce zlikwidować europejski system handlu emisjami CO2 (EU ETS) albo przynajmniej wyłączyć z niego polskie instalacje. Popiera pan ten pomysł?
Niewątpliwie będziemy mieli do czynienia z osłabieniem gospodarki i zapewne – podobnie jak to miało miejsce podczas ostatniego spowolnienia – na rynku pojawi się nadwyżka praw do emisji CO2. To w naturalny sposób powinno spowodować spadek cen tych uprawnień. Nie mamy na tym etapie sygnałów o działaniach Komisji Europejskiej w zakresie krótkoterminowych zmian w systemie handlu emisjami. Niemniej, gdy trudna sytuacja gospodarcza będzie się utrzymywać, będziemy proponować Komisji wprowadzenie doraźnych rozwiązań mogących wpłynąć na poprawę sytuacji.
Wchodzi w grę całkowite wykluczenie Polski z tego systemu regulacyjnego?
W tym momencie pracujemy na bazie istniejących regulacji. Naszym zadaniem jest doprowadzenie do tego, żeby w maksymalnym stopniu ograniczyć wpływ pandemii na gospodarkę. Będziemy pracować nad systemowymi zmianami, ale dopiero wówczas, gdy wykorzystamy krótkoterminowe rozwiązania.
Wciąż nie mamy zatwierdzonej polityki energetycznej państwa. Jej projekt wydaje się być już nieaktualny, biorąc pod uwagę chociażby rezygnację z budowy bloku węglowego w Ostrołęce i coraz mniejsze szanse na budowę kopalni węgla brunatnego Złoczew dla Elektrowni Bełchatów. Zmieni pan ten projekt?
Nie wykluczam zmian. Mieliśmy zgłoszonych szereg uwag do projektu, również mających charakter transgraniczny. To jest taki dokument, który podlega konsultacjom z innymi krajami unijnymi. Jednak ze względu na pandemię koronawirusa te konsultacje międzynarodowe uległy zahamowaniu. Natomiast gdy tylko powrócimy do normalnego funkcjonowania, to wznowimy rozmowy i będziemy chcieli ten dokument przyjąć.
Adobe Stock
Czy główne kierunki polityki energetycznej pozostaną niezmienione i na przykład podtrzymany zostanie plan spalania węgla jeszcze w 2040 r.?
Na pewno będę brał pod uwagę wiele czynników, w tym możliwości krajowego przemysłu. Myślę, że obecna sytuacja związana z pandemią stawia przed nami nowe wyzwania w zakresie bezpieczeństwa energetycznego i szerzej pojętego bezpieczeństwa ekonomicznego. To nowy element, który musimy wziąć pod uwagę przy kreowaniu polityki energetycznej. Mogę jednak zapewnić, że kierunek polegający na zwiększaniu udziału źródeł zerooemisyjnych w miksie energetycznym jest nadal jednym z naszych priorytetów.
Kiedy ostatecznie polityka energetyczna zostanie przyjęta przez rząd?
To jest niestety teraz mocno uwarunkowane tym, kiedy uda nam się powrócić do rozmów z krajami sąsiednimi. Myślę jednak, że natychmiast, gdy to będzie technicznie wykonalne, będziemy przechodzić do fazy przyjęcia tego dokumentu. Z pewnością zamkniemy ten temat w tym roku.
Od ministra aktywów państwowych przejął pan nadzór nad obszarem energii, ale nie nad spółkami energetycznymi. Czy taki rozdział ma sens?
Jako minister klimatu przejąłem przede wszystkim odpowiedzialność za bezpieczeństwo energetyczne kraju. W tym obszarze mieści się zarówno zaopatrzenie w paliwa, jak i funkcjonowanie spółek. Natomiast sam nadzór właścicielski nad spółkami pozostaje u wicepremiera Jacka Sasina w Ministerstwie Aktywów Państwowych. Nie widzę potrzeby, żebyśmy obecnie tę strukturę w jakikolwiek sposób modyfikowali. Nasza współpraca z wicepremierem Sasinem przebiega bardzo dobrze, także w zakresie zarządzenia obecną sytuacją w spółkach, więc nie ma powodów do wprowadzania zmian.
Czy obecna sytuacja spowolni walkę ze smogiem?
Nie widzę takiego ryzyka. Zmiany w programie „Czyste powietrze”, w ramach którego można uzyskać dofinansowanie na wymianę starych pieców lub termomodernizację domów, zostały już przygotowane i ogłoszone na początku marca. Dokładnie już więc wiadomo, w jaki sposób ten program będzie modyfikowany, i teraz pozostała tylko kwestia operacyjnego uruchomienia nowej odsłony programu. Program ten nabiera bardzo ciekawego wymiaru, będzie bardziej przyjazny dla beneficjentów, umożliwi również składanie wniosków za pomocą specjalnej strony na portalu gov.pl, co w kontekście panującej sytuacji jest bardzo ważne. Znaczna część wymaganych dokumentów zostanie zastąpiona oświadczeniami beneficjentów, przyspieszymy rozpatrywanie wniosków przez fundusze ochrony środowiska do 30 dni kalendarzowych, zmienimy progi dochodowe i uruchomimy dopłaty do podłączenia budynków do sieci ciepłowniczej. Mamy więc gotowy cały kompleksowy plan zmian. Termin wejścia w życie tej nowej odsłony programu podamy zaraz po Wielkanocy.
Obecnie mamy ogromną nadwyżkę węgla na polskim rynku. Czy w ostatnim
czasie Agencja Rezerw Materiałowych (ARM) skupowała węgiel, by pomóc polskim kopalniom?
Agencja funkcjonuje w oparciu o plan finansowy i w tym roku nie kupowała surowców energetycznych.
Czy zasoby ARM okazały się wystarczające w walce z koronawirusem?
ARM to instytucja, która jest odpowiedzialna za gromadzenie medycznych strategicznych rezerw i się z tej odpowiedzialności wywiązuje. W tym momencie zasoby Agencji umożliwiają wsparcie dostaw m.in. maseczek czy kombinezonów ochronnych dla szpitali i innych podmiotów biorących udział w zwalczaniu epidemii. Wszystkie te rezerwy są na bieżąco udostępniane.
W szpitalach brakuje jednak podstawowych środków ochrony. Dlaczego wcześniej nie zwiększono rezerw, gdy wiadomo już było, jak silnie wirus rozprzestrzenia się w Chinach, a później w kolejnych krajach Europy?
W tym momencie działania ARM skupiają się zarówno na udostępnianiu tych środków, jak i pozyskiwaniu kolejnego asortymentu ze wszystkich możliwych źródeł. Natomiast trzeba powiedzieć, że w momencie, gdy zaistniała potrzeba uruchomienia zasobów, Agencja była do tego przygotowana. Cały rządowy program rezerw był w stu procentach wykonany. Trudno mówić teraz o przeszłości, najważniejsze jest, że obecnie Agencja funkcjonuje bardzo sprawnie. Od pierwszych dni, odkąd przejąłem nad nią nadzór, podjąłem działania, by przyspieszyć proces kontraktowania zakupów, i myślę, że to się udało.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS