2020-11-02 09:43
publikacja
2020-11-02 09:43
Poniedziałkowy poranek nie przyniósł większych zmian na polskim rynku walutowym. Niestety, oznaczało to utrzymanie kursu euro powyżej 4,60 zł, co na dłuższą metę źle wróży polskiej walucie.
Po fatalnej końcówce października złoty pozostaje bardzo słaby. W przeszło 20-letniej historii reżymu płynnego kursu walutowego kurs euro tylko w dwóch okresach notowany był powyżej 4,60 zł. Było to w szczycie kryzysu finansowego zimą 2009 roku oraz na przełomie lat 2003/04. Zatem w dalszym ciągu mówimy o wartościach niewidzianych od przeszło dekady.
Co więcej, przez ostatnie tygodnie poziom 4,60 zł był traktowany jako opór. Teraz stał on się wsparciem, z którego rynek może wyruszyć w stronę rekordu wszech czasów z lutego 2009 roku (4,9237 zł). A katalizatorów dla takiego ruchu nie brakuje: postępujący lockdown, niemal już pewna recesja w IV kwartale czy niepewność związana z jutrzejszymi wyborami w USA.
W poniedziałek o 9:39 kurs euro kształtował się na poziomie 4,6151zł, a więc o grosz wyżej niż przed weekendem. Warto odnotować, że do pewnej korekty w dół doszło jeszcze w piątek wieczorem. Stało się to po tym, jak premier Morawiecki nie ogłosił nowych restrykcji gospodarczych.
Rósł też kurs dolara. Za amerykańską walutę w poniedziałek rano trzeba było zapłacić 3,97 zł, a więc o dwa grosze więcej niż przed weekendem. Kurs franka szwajcarskiego wynosił 4,3219 zł i był o 1,5 grosza wyższy niż w piątek. Funt brytyjski wyceniany był na ponad 5,10 zł, a więc o grosz poniżej kursu odniesienia.
KK
Zapytaj eksperta o kredyt hipoteczny
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS