Aktualna sytuacja związana z koronawirusem jest dla wszystkich, w tym dla osób zainteresowanych kupnem mieszkania, zupełną nowością. Pojawiają się wątpliwości dotyczące tego, czy będzie nas stać na zakup mieszkania (obawa o własną sytuację zawodowo-finansową).
Niepokój budzą też problemy z finalizacją transakcji (dostępność banków i kancelarii notarialnych). Czy mieszkanie zostanie ukończone w terminie i czy zostanie dokonany odbiór budowlany? Wreszcie, każdy, ale to każdy chciałby wiedzieć, czy ceny mieszkań spadną. Tego jednak nie wie nikt.
Zobacz także: Epidemia najbardziej uderzy w rynek odzieży i dóbr luksusowych
Co dalej z cenami mieszkań?
Przez ostatnie dwa lata ceny mieszkań dynamicznie rosły. W 2019 r. wzrosty w wielu miastach były dwucyfrowe, a średnia cena metra kwadratowego nowego mieszkania w Warszawie przekroczyła 10 tys. złotych. Osoby kupujące chciałyby zmiany tego trendu. Czy jest to możliwe? Możliwe – oczywiście tak, ale nic więcej zawyrokować nie można.
Nie ma wątpliwości, że czasowo nastąpi spadek obrotów na rynku mieszkaniowym. Jest to normalne zjawisko związane z ograniczeniami wprowadzonymi w związku z epidemią. Część osób po prostu przesuwa finalizację transakcji na spokojniejszy czas, a część w ogóle z niej zrezygnuje.
Choć na tę chwilę tych ostatnich jest stosunkowo niewielu. Jak wynika z ankiety przeprowadzonej wśród ponad 5 tys. użytkowników obido.pl, z zakupu nieruchomości definitywnie rezygnuje niespełna 12 proc. badanych.
Zobacz także: Rezydencja 2.0
Rzecz w tym, że nie wiemy, jak długo potrwają ograniczenia i jak wpłyną na wielkość obrotów na rynku i ceny nieruchomości. Warto jednak zaznaczyć, że w ostatnich kwartałach na rynku pierwotnym mieliśmy sporą przewagę popytu nad podażą.
Mniej chętnych może oznaczać zarówno spadek cen, jak i po prostu koniec wzrostów i stabilizację. Trudno sobie jedynie wyobrazić, by ceny w tym roku rosły tak szybko jak w ubiegłym – to jest scenariusz najmniej prawdopodobny.
W tym wszystkim istotne jest jeszcze, że rynek mieszkaniowy ma dużo niższą płynność niż na przykład giełda, co w takich sytuacjach jak obecna oznacza swego rodzaju dodatkowe zabezpieczenie. Niestety, dzisiejsza sytuacja rodzi zdecydowanie więcej pytań niż odpowiedzi. A to oznacza, że wszelkie prognozy to jedynie stawianie bardzo wielu warunków – „to zależy…”.
Zobacz także: Natalia Hatalska: ta pandemia to nie czarny łabędź
Jak wygląda zakup mieszkania w czasie epidemii?
Branża deweloperska w ekspresowym tempie dostosowała się do nowych warunków. Wszystko dzięki temu, że na tle innych państw europejskich jesteśmy krajem dość nowoczesnym – wiele firm od dawna stosuje nowe technologie w sprzedaży – wdrożenie czatu wideo czy zdalnych spotkań z klientami zajęło im raptem kilka dni.
Okazało się, że branża jest w stanie działać bez fizycznych spotkań z klientami. Do sieci udało się też przenieść podpisywanie części dokumentów, np. umów rezerwacyjnych. Ułatwia to dobra prezentacja oferty w internecie: wirtualne spacery 3D, atrakcyjne rzuty mieszkań i wizualizacje. Ale do tego jesteśmy przyzwyczajeni, bo przecież większość mieszkań na rynku pierwotnym sprzedawanych jest na etapie budowy. Dla klientów zakup mieszkania od dewelopera z zastosowaniem wirtualnej rzeczywistości nie jest nowością.
Inaczej wygląda sytuacja na rynku wtórnym, bo tutaj kupujący są przyzwyczajeni do fizycznego oglądania mieszkań. Ale może właśnie to czas, kiedy warto pewne nawyki zmienić? Kamery 360 stopni pozwalają bardzo dobrze obejrzeć mieszkanie bez wchodzenia do niego. Etap selekcji mieszkań można po prostu zaliczyć w domu, a spotkać się dopiero przed finalnym podpisaniem dokumentów.
Zobacz także: Rekordowe ceny mieszkań w Polsce. Czy to koniec hossy czy droga na szczyt bańki?
Na tę chwilę na budowach nie ma większych przestojów. Sytuację ułatwia zima, której praktycznie nie było – w wielu miejscach prace wyprzedzają harmonogram.
Nawet gdyby pojawiło się spowolnienie, to jeśli będzie chwilowe – nie stanowi zagrożenia. A co jeśli w kraju pojawią się większe zagrożenia i niemożliwe stanie kontynuowanie prac? To sytuacja, na którą branża mieszkaniowa nie ma wpływu.
Zobacz także: Cyfrowa rewolucja w budownictwie, czyli BIM
A banki i notariusze?
Cały czas działają też banki i duża część kancelarii notarialnych. Ich praca odbywa się może trochę wolniej (np. procedowanie wniosku kredytowego), ale większych problemów nie ma. Kredyty są wypłacane, a umowę u notariusza można podpisać.
Warto jeszcze dodać, że sytuacja jest dynamiczna, nieprzewidywalna i zmienić się może dosłownie z dnia na dzień. Stąd z każdej strony potrzeba wyjątkowej empatii, wyrozumiałości i elastyczności.
Zobacz także: Czy Polacy są gotowi na piękne wnętrza?
Marcin Krasoń – ekspert obido.pl
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS