Gdyby nie dwaj ratownicy wodni z RWR, mogłoby dojść do tragedii. Piersi zobaczyli dym i bez chwili zastanowienia pospieszyli z pomocą. Seniorka rodu z Leśniowic została uratowana z pożaru, ale wyremontowany niedawno dom 5-osobowej rodziny uległ zniszczeniu. Teraz Ty podaj pogorzelcom pomocną dłoń i kup miód z ich pasieki.
Niedziela, 20 czerwca. Nad zalewem Maczuły w Horodysku gmina Leśniowice celebrowała Noc Świętojańską. Kamil Kociubiński i Jacek Lubaś – dwaj ratownicy wodni z RWR – wracali akurat znad zalewu, gdzie sprawdzali sprzęt przed startem sezonu letniego. Kamil, który jest jednocześnie ratownikiem medycznym w Stacji Ratownictwa Medycznego w Chełmie, miał mieć tego dnia zmianę w pracy.
– W pewnej chwili zobaczyliśmy dym wydobywający się spod dachu piętrowego domu. Zadzwoniliśmy pod 112 i pobiegliśmy na pomoc tym ludziom. Właśnie wychodzili na zewnątrz, kompletnie nieświadomi, że pali się poddasze ich domu – opowiada pan Kamil.
Słysząc, że w domu znajduje się seniorka rodu, bez wahania wpadli do środka i wynieśli na kocach starszą kobietę. Po chwili do dzielnych ratowników dołączyli trzej członkowie miejscowego OSP, którzy również zauważyli z drogi kłęby dymu. Razem wynieśli na zewnątrz ciężkie, rehabilitacyjne łóżko seniorki oraz domowe sprzęty – tyle, ile byli w stanie uratować. Zaraz też do pomocy zbiegli się sąsiedzi.
Po około 15-20 minutach od wezwania na miejsce dojechały pierwsze wozy strażackie. PGE zdalnie odłączyło energię, a strażacy podali kilka prądów wody – od środka i na dach. Następnie prześwietlili wnętrze kamerą termowizyjną, by zlokalizować i zneutralizować wszystkie zarzewia ognia, i przewietrzyli dom.
– W trwającej ponad 3 godziny akcji gaśniczej brało udział 29 strażaków: 8 z JRG w Chełmie oraz 21 z OSP – informuje bryg. Wojciech Chudoba, zastępca komendanta miejskiego Państwowej Straży Pożarnej w Chełmie.
Niedziela była wyjątkowo upalna. Mówi się, że zapłon spowodowało skupienie się promieni słońca na szkle okna w dachu. To najbardziej prawdopodobna wersja zdarzeń, ale oficjalnie – jak podają chełmscy strażacy – przyczyna pożaru pozostaje nieustalona.
Słodka pomoc
Spalony dom 5-osobowej rodziny z Leśniowic był po remoncie. Parter częściowo udało się uratować, ale reszta – w szczególności góra – uległa zniszczeniu. Straty są znaczne. To, czego nie strawił ogień, nie nadaje się do użytku, bo śmierdzi dymem lub zostało zalane w wyniku akcji ratunkowej. Potrzebne są środki finansowe na odbudowę domu, a sami pogorzelcy nie dadzą sobie rady. Jako pszczelarze mają miód do sprzedania, który każdy może odkupić w ramach „cegiełek”. To pozwoli na szybsze rozpoczęcie remontu. Dystrybucją zajęła się gmina.
– Dzięki Waszemu wsparciu możemy im pomóc w odbudowie domu i szybkim powrocie do codziennego życia. Wystarczy zakupić w kasie urzędu miód za minimum 40 złotych. Bez problemu możemy też dowieźć go do Chełma – zachęca do udziału w akcji Joanna Jabłońska, wójt gminy Leśniowice. (pc)
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS