A A+ A++

Robert Garstka, etnograf z Instytutu Myśli Polskiej im. Korfantego, gromadzi informacje o kulcie św. Barbary w Zagłębiu i przekonuje, że nie był on mniejszy niż na Górnym Śląsku. – Do Zagłębia przyklejono niesprawiedliwą czerwoną łatkę – przyznaje.

Robert Garstka jest etnografem pracującym w Instytucie Myśli Polskiej im. Korfantego. – Moja rodzina nie pochodzi z Zagłębia, ale tak się złożyło, że przez czterdzieści lat mieszkałem na os. Syberka w Będzinie. Zagłębie przez lata stało na bazie przemysłu węglowego. Trud, znój górniczy były tu tak samo powszechne jak na Górnym Śląsku. Jednak przez lata w kontekście górniczego święta mówiło się głównie przez pryzmat górnośląskich zakładów i miast. Podobnie było w przypadku kultu św. Barbary, której postać utożsamiana była z Górnym Śląskiem. Zacząłem sprawdzać w Będzinie, Czeladzi, Dąbrowie Górniczej, Sosnowcu, Wojkowicach, Siewierzu, Sławkowie, Zawierciu i mniejszych zagłębiowskich miejscowościach. Okazało się, że mnogość wizerunków św. Barbary na obrazach, witrażach, sztandarach czy w rzeźbie świadczy wyraźnie o silnym kulcie, jakim święta była i jest nadal darzona przez czynnych i emerytowanych górników oraz mieszkańców tego regionu – podkreśla Garstka. Jak dodaje, mylna w ocenie sytuacji była przyklejona do Zagłębia łatka “czerwonego regionu”. – Myślenie o Zagłębiu w kategorii skupiska ateistów jest błędem. Oczywiście pokutuje taka opinia, którą przez lata pielęgnowali komuniści, przywłaszczając sobie historię działających w Zagłębiu ruchów socjalistycznych. Ale przeczy temu chociażby liczba nagromadzonych tu kościołów i kapliczek – wskazuje etnograf.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułHailey Bieber zdradziła, jak się czuje. “Mdłości, wzdęcia, skurcze”
Następny artykułEksplozja gazu w domu w Ustroniu. Pod gruzami mogą być dwie osoby