A A+ A++

Artur Dziambor, Dobromir Sośnierz i Jakub Kulesza, którzy odłączyli się od partii KORWiN (obecnie Nowa Nadzieja) i założyli Wolnościowców, stracili pierwsze miejsca na listach wyborczych, które wcześniej wynegocjowali. – Nie może być tak, że posłowie są przyspawani do swoich miejsc w konkretnych okręgach. Dynamika polityczna wymusza zmiany – mówi Interii Robert Winnicki, szef Ruchu Narodowego.

Pierwsze pękniecie w Konfederacji sięga wybuchu wojny w Ukrainie. Po “kanonadzie nieodpowiedzialnych wypowiedzi” lidera partii KORWiN trzech posłów zdecydowało się opuścić ugrupowanie. Pozostali jednak w Konfederacji, którą tworzyli od początku kadencji. Kolejny zgrzyt pojawił się, gdy w październiku 2022 r. partię ustępującego z funkcji prezesa Janusza Korwin-Mikkego przejął Sławomir Mentzen.

Przedsiębiorca oraz doradca podatkowy z Torunia szybko wprowadził swoje porządki. Zmienił nazwę partii na Nowa Nadzieja i zaczął się dogadywać z kolegami należącymi do obozu narodowców. Dla Konfederacji, a przede wszystkim własnej partii, pozyskał nowego posła czyli Stanisława Tyszkę, który dotąd współpracował z Pawłem Kukizem. Jak pisaliśmy w listopadzie, warunkiem zmiany politycznych barw przez byłego wicemarszałka Sejmu miało być pierwsze miejsce na liście wyborczej Konfederacji.

Zabrali “jedynki”

Doniesienia Interii potwierdził Jakub Kulesza. W mediach społecznościowych stwierdził, że Tyszka próbował się wcześniej dogadać z Platformą Obywatelską, Polską 2050 i Konfederacją. “W zasadzie jedyne rzeczy, jakimi poseł Tyszka był zainteresowany, to: jedynka w dużym, biorącym okręgu, dołączenie do Rady Liderów Konfederacji i odpowiedni parytet finansowy z subwencji” – pisał Kulesza. Zarówno on jak i jego koledzy od początku sprzeciwiali się przyjęciu polityka.

Sławomir Mentzen nie oglądał się na protesty byłych partyjnych kolegów. W grudniu Rada Liderów Konfederacji uchyliła uchwałę, która gwarantowała posłom Konfederacji pierwsze miejsca na listach wyborczych. Dlaczego dalsze pozycje nie są tak atrakcyjne?

– No cóż, taki start z “dwójki” jest zazwyczaj skazany na porażkę. Rzadko się zdarza, żeby komuś z drugiego miejsca udało się przeskoczyć “jedynkę” – mówi Interii Dobromir Sośnierz. – Jednym z niewielu takich przykładów jest Krzysztof Bosak, który na liście LPR przeskoczył kolegę z 1. miejsca, który w czasie kampanii pojechał na wakacje – dodaje.

Tymczasem lider Nowej Nadziei ogłosił ogólnopolskie prawybory mające wyłonić odpowiednich kandydatów. Wolnościowcy nie chcieli jednak brać w nich udziału.

– Mamy zastrzeżenia co do samej idei przeprowadzenia prawyborów. Przede wszystkim, z niewiadomego powodu, organizuje je Nowa Nadzieja zamiast Konfederacji – mówi Interii Dobromir Sośnierz. – Sławomir Mentzen nie jest władny do przeprowadzenia takich wyborów. To Rada Liderów może to zrobić. Wszystko wskazuje jednak na to, że “rozbiory” Wolnościowców zostały dogadane przy zielonym stoliku przez narodowców z korwinistami – uważa.

W rozmowie z Interią Janusz Korwin-Mikke chwali jednak swojego następcę i nie widzi żadnych kontrowersji: – Sławomira Mentzena oceniam bardzo dobrze, jego decyzje są słuszne. Wolnościowcy odłączyli się od partii KORWiN, więc to ich pech. Partia wywalczyła sobie 20 “jedynek”, dlaczego miałaby je oddawać?

“Bali się rywalizacji”

Ile jest prawdy w słowach o zakulisowej umowie narodowców i korwinistów? Szef Ruchu Narodowego mówi nam, że Konfederacja chce gromadzić jak najwięcej środowisk o podobnych poglądach.

Nie może być jednak tak, że posłowie są przyspawani do swoich miejsc w konkretnych okręgach. Bo dynamika polityczna wymusza zmiany. Sam kandydowałem z województwa podlaskiego (polityk jest z woj. dolnośląskiego – red.) i wciąż jest taki jest plan. Ale ogólnopolscy liderzy mogą startować z różnych miejsc, to normalne w partiach politycznych – uważa Robert Winnicki.

W opinii lidera Ruchu Narodowego jego koledzy z Wolnościowców powinni wziąć udział w prawyborach przygotowywanych przez Sławomira Mentzena. – To była szansa, żeby zakończyć konflikty wewnątrz tego środowiska. Mam również wrażenie, że panowie bali się rywalizacji, co źle świadczy o nich jako posłach. Po trzecie, niektórzy działacze, a nawet członkowie zarządu Wolnościowców, jak Tomasz Grabarczyk w Łodzi, zdecydowali się kandydować. I mają spore szanse, żeby uzyskać dobry rezultat – twierdzi Winnicki.

Wolnościowcy obstają jednak przy swoim: jak mówią, umów należy dotrzymywać. Usłyszeliśmy również, że pozostawienie polityków tworzących ich ugrupowanie na pierwszych miejscach list wyborczych jest korzystne dla Konfederacji.

– Żaden z nas trzech nie jest spadochroniarzem w swoim okręgu. Mamy na miejscu ludzi, elektorat. Wciskanie spadochroniarza Stanisława Tyszki zamiast Artura Dziambora w Gdyni to strata dla Konfederacji – mówi nam Dobromir Sośnierz, który podkreśla, że “nie chce zabrzmieć nieskromnie”.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułTest SSD Lexar NM800 PRO 1 TB i 2 TB. Najbardziej opłacalny dysk PCIe 4.0 na rynku
Następny artykułPogodowy wstrząs. Nad Polskę nadciąga bestia ze wschodu. Padnie rekord zimy?