40 minut – tyle dokładnie trwała przerwa w czwartkowym meczu Lechii Gdańsk z Akademiją Pandev w pierwszej rundzie eliminacji Ligi Konferencji Europy. Przerwa spowodowana była chuligańskimi wybrykami na trybunie, gdzie zasiadają najbardziej zagorzali kibice Lechii. To właśnie tam, za jedną z bramek, już w 6. minucie doszło do dantejskich scen. Na trybunie pojawiła się grupa ubranych na czarno mężczyzn z kijami w ręce, którzy rozpoczęli rozróbę. Interweniowały służby porządkowe, ale także piłkarze Lechii. Na czele z bramkarzem Duszanem Kuciakiem, który wezwał medyków i własnoręcznie przenosił dziecko przez płot.
Wszystkiemu z bliska przyglądał się także Cezary Kulesza, który w czwartek pojawił się na stadionie w Gdańsku. – Patrzyłem na to z przerażeniem – mówi prezes PZPN.
I dalej relacjonuje: – Na trybunach siedziałem razem z prezesem Lechii Pawłem Żelemem i nie mieliśmy pojęcia, co tam się dzieje. I ja, i on od razu stwierdziliśmy, że na takie akcje nie ma przyzwolenia. Zamiast fajnie pokazać się w pucharach, ktoś narobił Lechii wstydu.
“Pub Lechii został zrównany z ziemią”
Dlaczego w ogóle w Gdańsku doszło do zamieszek? To jako pierwszy wyjaśnił portal Interia.pl. “Bijatyka na trybunach była wewnętrzną sprawą kibiców Lechii – kibicowski pub na stadionie T29 (od adresu starego stadionu Lechii przy Traugutta 29) został przejęty przez ajenta z Lubina, który wprowadził swoją ochronę. Już przed meczem w barze było niespokojnie, jedna ze stron użyła gazu. Erupcja agresji nastąpiła na początku meczu, pub został zrównany z ziemią, ochrona salwowała się ucieczką przez kuchnię, pech chciał, że ewakuacja zaprowadziła ją na najgorętszą z trybun” – czytamy na portalu.
Lechia w czwartek przed północą wydała oświadczenie, w którym poinformowała, że sprawcy są identyfikowani, a pierwsi już zostali zatrzymani. – W takich przypadkach potrzebna jest pomoc państwa. W Anglii porządek z chuliganami zrobiła kiedyś Margaret Thatcher. Ze stadionów zniknęły wysokie płoty, a mimo to zapanował spokój, bo pojawiły się restrykcyjne zasady, które były egzekwowane. U nas powinno być podobnie – uważa Kulesza.
“Ani złotówka z kieszeni podatników”
Jak informuje podinsp. Magdalena Ciska z Komendy Miejskiej Policji w Gdańsku, organizator imprezy, który odpowiada za bezpieczeństwo na stadionie podczas imprezy masowej, nie zawnioskował wcześniej o wejście na stadion policjantów. – Prezes Lechii przy mnie prosił o interwencję policji, ale chwilę zajęło, zanim doszło do interwencji służb – mówi Kulesza.
I od razu dodaje: – Możliwe, że wystąpił jakiś problem z koordynacją. Ale to tylko szczegół, bo z tą całą chuliganką trzeba poradzić sobie systemowo. 99 proc. kibiców to normalni ludzie, ale jest też mały odsetek patologii. I wykorzystując naprawdę surowe kary, a nie tylko zakazy stadionowe, trzeba z nim walczyć – wskazuje Kulesza.
Do czwartkowych zajść jeszcze w trakcie meczu odniosła się prezydent Gdańska Aleksandra Dulkiewicz, która zapewniła, że ani jedna złotówka z kieszeni podatników nie trafi na pokrycie szkód, a za naprawę zapłaci organizator meczu, czyli klub.
Lechia w czwartek pewnie pokonała Akademiję Pandev 4:1 w pierwszym meczu pierwszej rundy eliminacji Ligi Konferencji. Ale o święcie w Gdańsku nie ma mowy. Trudno oczekiwać, że jeśli za tydzień w rewanżu utrzyma dobry wynik i awansuje do następnej rundy, w kolejnej z Rapidem Wiedeń zagra na własnym stadionie przy otwartych trybunach.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS