A A+ A++

DoRzeczy.pl: Rząd zapowiedział powstanie tzw. tarczy antyputinowskiej obejmującej obszary życia gospodarczego, które ucierpiały na skutek inwazji Rosji na Ukrainę. Czy Pańskim zdaniem możemy się spodziewać kolejnych poprawek Polskiego Ładu?

Andrzej Kubisiak: Trudno na dziś powiedzieć, jakie dokładnie skutki gospodarcze przyniesie inwazja rosyjska na Ukrainę. To, co możemy na tę chwilę z dużą pewnością powiedzieć, to wzrost niepewności w gospodarce, który przełoży się na osłabienie złotego, wyższe raty kredytów, rosnące ceny paliw i droższe finansowanie długu publicznego. Jednym słowem konsekwencją wojny będzie wyższa inflacja, która już na wiosnę może osiągnąć dwucyfrowy poziom.

Narodowemu Funduszowi Zdrowia przybędzie co najmniej milion pacjentów z Ukrainy. Czy polski system udźwignie ten ciężar?

Ministerstwo zdrowia zapewniało w swoich komunikatach, że obejmie opieką medyczną osoby uciekające przed wojną do Polski. Z pewnością będzie się to wiązało z wyższymi kosztami w tym roku, ale jest to koszt związany z opieką humanitarną. Nasz kraj będzie na to stać, a gdy skala tych wydatków miała by niebezpiecznie rosnąć, to wówczas powinniśmy apelować do liderów unijnych o wsparcie finansowe w tym zakresie.

Zgodnie z uchwaloną ustawą o pomocy obywatelom Ukrainy, osobom i podmiotom, które zapewnią zakwaterowanie i wyżywienie ukraińskim uchodźcom wypłacane będą świadczenia pieniężne w kwocie ok. 1200 zł miesięcznie. To wystarczająca kwota?

Jest to kwota zbliżona do minimum socjalnego i zasiłku dla osób bezrobotnych, więc powinna wystarczyć na podstawowe potrzeby egzystencjalne. Jednocześnie powinniśmy działań na rzecz włączenia choćby części tych osób na polski rynek pracy. Dzięki temu, migranci będą mogli sami się utrzymać, a część środków może i transferować do rodzin pozostających w Ukrainie.

Mamy do czynienia z rekordowymi notowaniami surowców energetycznych i metali. Jakie to może mieć konsekwencje w dłuższej perspektywie?

Rosnące ceny surowców będą przekładały się wzrost inflacji, paliw a na koniec dnia i wysokości rachunków. Jednak nasze wyzwania gospodarcze są policzalne i mierzone złotych. Większość polskich gospodarstw domowych już ich doświadcza. To cena ekonomiczna wojny za naszą granicą i położenia geograficznego. Jednak cena, którą płaci naród ukraiński jest najwyższa z możliwych, bo tam codziennie giną ludzie.

Równocześnie jednym z efektów wojny na Ukrainie jest obniżenie kursu złotego. Czy Pańskim zdaniem w tej sytuacji powinien interweniować NBP?

Polski złoty znajduje się w jednym koszyku z innymi walutami z naszego regionu. Podobnie jak węgierski forint, czeska korona czy rumuńska leja, nasza waluta traci na wartości w stosunku do euro, dolara czy franka szwajcarskiego. To efekt położenia geograficznego, które inwestorzy łączą z ryzykiem wojennym tuż za naszą granicą. Z tego powodu doraźne interwencje mogą przynosić tylko chwilowy skutek, ale ostatnie działania RPP w postaci podniesienie stóp procentowych oraz starania o otrzymanie środków z KPO mogą trwalej zakotwiczyć kurs złotego.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułScience Cafe. Klimatycznie (nie)odpowiedzialni
Następny artykułO finansach w samorządach. Debata „Dziennika Gazety Prawnej”