Zawody drużynowe w Planicy, które odwołano w sobotę ze względu na trudne warunki pogodowe na Letalnicy przejdą do historii. Niestety zapiszą się w niej jako jeden z najbardziej negatywnych akcentów w ostatnich latach rywalizacji w cyklu Pucharu Świata.
Farsa w Planicy. Jury przerwało konkurs dopiero po protestach trenerów. Dopiero później odwołano zawody
Jury ciągnęło w nieskończoność konkurs, którego przy tak silnych podmuchach wiatru nie dało się rozegrać. Zrozumiano to dopiero po protestach Norwegów i Niemców, których z rywalizacji wycofał jeszcze w trakcie trwania pierwszej serii Stefan Horngacher. Wznowiono jeszcze rywalizację i puszczono kilku zawodników, ale po chwili wiatr znów się wzmógł i konkurs trzeba było odwołać.
Doleżal potwierdza to, o czym mówili Stoeckl i Horngacher. “Dyskutowaliśmy z jury. Mówiliśmy, żeby nie ryzykować zdrowia zawodników”
Kontrowersje wywołuje jednak fakt, że jak mówił Aleksander Stoeckl “jury miało podjąć decyzję o przerwie tylko ze względu na dyskusje ze strony trenerów”. – Dyskutowaliśmy z jury już wcześniej, przed ostatecznymi decyzjami. Mówiliśmy, żeby nie ryzykować zdrowia zawodników, gdy już znamy rozstrzygnięcia w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata i wiemy, kto zdobył Kryształową Kulę i Puchar Narodów – wskazał trener polskich skoczków, Michal Doleżal w rozmowie dla TVP Sport.
– Było wiadomo stuprocentowo, że nie ma szans tego rozegrać w całości, bo warunki tylko się pogarszały. Po długiej przerwie udało się puścić trzech zawodników i przedskoczków, ale potem warunki na nic już nie pozwoliły – wskazał Czech. I dodał: Nie ma, co więcej mówić, było niebezpiecznie i dobrze, że tak to się skończyło.
Kubacki: Dobrze, że przerwano zawody, zanim komuś coś się stało
– Dzisiejsze warunki skutecznie przeszkadzały zawodnikom, ciągnięcie tego dalej mogłoby być niebezpieczne. Pierwszą połowę konkursu na pewno kiepsko się oglądało, z prawdziwymi skokami narciarskimi to miało niewiele wspólnego. A jeśli da się to przeprowadzić jutro w lepszych warunkach i atmosferze, to dobrze, że zostało to dzisiaj odwołane. I dobrze, że przerwano zawody, zanim komuś coś się stało – opisywał dla TVP Sport Dawid Kubacki, który nie oddał swojego skoku w przerwanej pierwszej serii. 207,5 metra uzyskał w niej Piotr Żyła, a 221 metrów Andrzej Stękała.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS