Nieprzyjemny incydent z udziałem kameruńskich owiec, które “na zlecenie” Zakładu Zieleni Miejskiej koszą zapuszczone tereny w różnych częściach Katowic. Prawdopodobnie minionej nocy ktoś celowo uszkodził ogrodzenie i owce wyszły. Jedna tej nocy nie przeżyła.
Po raz pierwszy owce kameruńskie zostały wykorzystane w Katowicach jesienią 2023 roku. W związku z tym, że pomysł się sprawdził, w tym roku współpraca z hodowcą została rozszerzona. Owce będą przewożone w miejsca, które albo wcale nie były koszone, albo tylko interwencyjnie. Dodatkowym atutem jest fakt, że te zwierzęta lubią jeść rośliny inwazyjne, jak rdestowiec i groźne dla człowieka, jak Barszcz Sosnowskiego.
Przez cały sezon owce będą się pojawiać w różnych miejscach, m.in. przy ulicach: Kijowskiej, Kostki Napierskiego, Oswobodzenia, Tysiąclecia, Wantuły czy Ziołowej. Do “skoszenia” będą miały około 200 000 m2. Wszystkie prace powinny wykonać najpóźniej do 30 listopada.
Pierwszym terenem do obsłużenia przez zwierzęta były nieużytki przy ul. Na Obrzeżu w Bogucicach. Zwierzęta powoli kończyły oczyszczanie go z chwastów, ale minionej nocy lub nad ranem zdarzył się nieprzyjemny incydent. – Kózki były do dnia dzisiejszego na łące przy hałdach na Bogucicach ogrodzone siatką z pastuchem. Ładnie się pasły i wyjadały trawę. Dziś na porannym spacerze z psem znalazłem jedną kózkę zaplątaną w ogrodzenie z siatki w przejściu przez ogródki działkowe obok wybiegu dla psów. Niestety kózka już nie żyła. Reszta stada po ucieczce pasła się na łące obok boiska przy osiedlu na Alpach, pilnowane przez panią ze straży miejskiej, po akcji z zaganianiem kóz na pobocze. Kozy po ucieczce pałętały się na drodze z osiedla, gdzie z rana jest spory ruch. a kierowcy nie przestrzegają ograniczenia prędkości, jaka tam obowiązuje. Byłem świadkiem jak kierowca musiał używać klaksonu, aby kozy się przemieściły na pobocze i mógł spokojnie przejechać – relacjonuje Kamil Błasiński, który mieszka w pobliżu.
Skontaktowaliśmy się z hodowcą kóz, który na zlecenie ZZM umieszcza zwierzęta na wybranych terenach i się nimi opiekuje. – Byłem na miejscu we wtorek do godz. 21. Wtedy wszystko było w porządku. Owce były ogrodzone siatką, linka z elektrycznym pastuchem też była podłączona. Rano miałem w planach przewieźć je w nowe miejsce. Niestety, prawdopodobnie w nocy, ktoś wyjął paliki i położył siatkę na ziemi. Kiedy kozy widzą otwartą przestrzeń, po prostu wychodzą. Jedna zaplątała się w siatkę i zdechła, chociaż najprawdopodobniej z przyczyn naturalnych, bo była już bardzo stara – mówi Tomasz Kotlorz, hodowca owiec.
Dodaje, że owce były ogrodzone na małym terenie i nie wyszłyby, gdyby im ktoś nie pomógł.
Dzisiaj owce zostaną przewiezione w rejon ul. Bocheńskiego.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS