– W poniedziałek około godz. 20 załoga śmigłowca wracała z misji do bazy w Sanoku – informuje Justyna Sochacka, rzeczniczka LPR. Śmigłowiec leciał z Krosna. W okolicach Iskrzyni-Haczowa lekarz zauważył promień lasera. – W naszych śmigłowcach pilot i ratownik siedzą z przodu. Lekarz siedzi do nich tyłem, widzi to, co dzieje się z tyłu i po bokach – wyjaśnia rzeczniczka LPR. Pilot natychmiast zmienił kierunek lotu, by uniknąć promienia lasera. Śmigłowiec szczęśliwie wrócił do bazy w Sanoku, a jeden z członków załogi w emocjonalnym wpisie na profilu Śmigła w akcji skomentował zajście. “Nie osiągnąłeś DEBILU efektu i bezpiecznie wróciliśmy do bazy w Sanoku”.
Laser uszkodził wzrok lekarza i ratownika
Po wypadkach, które zdarzyły się w ubiegłym roku, gdy promień lasera uszkodził wzrok ratownika i lekarza, Urząd Lotnictwa Cywilnego prowadzi kampanię społeczną “Laser to nie zabawka”. – Niestety poniedziałkowy wypadek świadczy, że takie wypadki wciąż się zdarzają. Są ludzie, którzy nie biorą sobie takich apeli i kampanii do serca i stwarzają bezpośrednie zagrożenie dla załogi – mówi Justyna Sochacka.
Przypadek? Trudno w to uwierzyć
Załoga zgłosiła incydent do działu zarządzania bezpieczeństwem, a ten dział będzie raportował do Urzędu Lotnictwa Cywilnego i Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych. Te instytucje mogą prowadzić dalsze postępowanie. Znalezienie sprawcy może być bardzo trudne. – My nawet nie możemy wskazać dokładnej lokalizacji. Załoga musiała się jak najszybciej oddalić z tamtego miejsca – dodaje rzeczniczka.
Załogi LPR uważają, że nie było to przypadkowe działanie. – Raczej trudno uwierzyć, że ktoś przypadkiem bawił się wieczorem laserem i przypadkiem celował w śmigłowiec – mówi anonimowo przedstawiciel LPR.
Śmigłowiec budzi ciekawość
Kierownik bazy LPR w Sanoku Stefan Zubel podkreśla, że załogi śmigłowców raczej rzadko spotykają się z przejawami agresji czy niechęci. – Czasem zdarzało się, że ktoś miał pretensje do ratowników, bo śmigłowiec wylądował na jego polu z ziemniakami. A na dodatek przyleciał do sąsiada, z którym właściciel ziemniaków był skonfliktowany. Ale to były incydentalne przypadki. Nasz śmigłowiec zawsze budzi ciekawość, wiele osób chce podejść jak najbliżej, żeby zobaczyć, jak wygląda w środku. Gdy koledzy z karetek mają problemy, żeby znaleźć chętnych do pomocy w niesieniu noszy, tak nasze załogi zawsze mają chętnych – dodaje Stefan Zubel.
W okresie pandemii LPR ma mniej wezwań. – Na drogach jest mniej rowerzystów, motocyklistów. Jest mniej wypadków – mówi Zubel. Śmigłowiec LPR odgrywa bardzo ważną rolę szczególnie w górskim terenie. W krótkim czasie może dotrzeć do trudno dostępnych rejonów.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS