A A+ A++

Drugiej fali pandemii uniknąć się nie dało. Dotknęła cały świat, bez względu na przyjęte sposoby walki z zarazą. Można było jednak znacząco ograniczyć szerzenie się choroby i na pewno nie musiało być tyle ofiar. W chwili, gdy piszę ten komentarz, w Polsce tygodniowo umiera na COVID-19 niemal tyle osób, ile zginęło w zamachu na World Trade Center. Twierdzenie, że ci ludzie nie umierają z powodu zarażenia koronawirusem, bo większość ma choroby towarzyszące, jest nadużyciem. Tracą życie, bo padli ofiarą covidu. A przez to, że mają choroby towarzyszące – gorzej się bronią. Na wojnie szybciej ginie ten żołnierz, który jest bliżej karabinów wroga, nie siedzi w okopie i nie ma hełmu, niż ten, który jest osłonięty i pozornie bezpieczny. Ale i jeden, i drugi traci życie, bo zostaje śmiertelnie raniony, a nie dlatego, że nie ma hełmu. Ten bez hełmu ma po prostu większe szanse na śmiertelny strzał. Choroba towarzysząca to właśnie pozbawienie okopu czy hełmu.
Odpowiedzialność za śmierć żołnierzy ponosi ten, kto strzela i zwabia ich na pole ostrzału. Dokładnie to miało miejsce w czasie ostatnich demonstracji. Tysiące ludzi zwabiono w miejsce „ostrzału” wirusem. Oni zaś poszli i zarażali dalej. Przez demonstracje wirusowi ulega dzisiaj przynajmniej 5 tysięcy osób dziennie. Prawdopodobnie te liczby są jeszcze zaniżone, bo w tym czasie wchodziły ostre restrykcje i epidemia powinna przyhamować, a wybuchła w sposób niekontrolowany. Gwałtowny wzrost liczby ofiar śmiertelnych to odroczony efekt rozszerzania się epidemii. Politycy, którzy wyprowadzili tłumy na ulice, doprowadzili do śmierci tysięcy ludzi – tych, którzy już umarli, i tych, którzy w najbliższych dniach umrą.
Ale za śmierć tych ludzi odpowiadają też szarlatani, którzy nakłaniali do bagatelizowania zagrożenia. Wykorzystano zmęczenie ograniczeniami i kryzysem, żeby szerzyć spiskowe teorie i zachęcać do postaw, które prowadzą do tak wielu tragedii. Ale ofiary śmiertelne to nie wszystko. Wielu młodych ludzi, którzy „łagodnie” przeszli chorobę, do końca życia będzie kalekami. Ta choroba niszczy życie i zdrowie jak najgorsza wojna. Wszyscy, którzy wyganiają Polaków na ulice, prowadzą ich i ich bliskich na rzeź.
Szanowni Państwo, 11 listopada tradycyjnie miał odbyć się Marsz Niepodległości. Wirus nie jest ani prawicowy, ani lewicowy. Tak jak zarażał uczestników protestów feministek i lewicy, tak będzie zarażał tych, którzy pójdą na Marsz Niepodległości. Ci, którzy się zarażą, przekażą wirusa swoim bliskim.
Popieram postulaty Marszu, ale nie chcę mieć na sumieniu tysięcy ofiar. Świętujmy w sposób bezpieczny. Rozpoczęliśmy akcję w internecie #ŚWIĘTUJbezpiecznie, #WYBIERAM- życie. Są pomysły wirtualnego uczestnictwa. Wywieśmy tego dnia flagi na naszych domach. Jeżeli już ktoś jednak musi pojechać na manifestację, absolutnie nie może opuszać samochodu. W ten sposób demonstrują Amerykanie. Znajdźmy metody bezpieczne dla nas wszystkich.
Chcemy wesprzeć akcję ochrony życia nienarodzonych. Część pieniędzy z zakupu prenumeraty naszych mediów przeznaczamy na Fundację Małych Stópek.
Chrońmy życie i tych nienarodzonych, i tych, którzy mogą zostać ofiarami epidemii.

Tekst pochodzi z najnowszego tygodnika “Gazeta Polska” nr. 46; data: 10.11.2020.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułRekord zgonów z powodu koronawirusa w Częstochowie. Nie żyje 39-latek
Następny artykułDomy i kluby seniora zamknięte do grudnia