A A+ A++

W Łańcucie na przyjazd księcia i księżnej Kentu szykowano się od kilku dni. Na stacji kolejowej czekała pałacowa orkiestra w zielonych liberiach, gotowa, by odegrać „God save the Queen”. Lokalnym sznytem uroczystego powitania książęcej pary miały być bose dziewczynki ubrane w ludowe stroje, rozsypujące przed wysiadającymi z pociągu gośćmi płatki kwiatów. W ten sposób swoich przyjaciół podejmował Alfred Potocki, jeden z najbogatszych ludzi w międzywojennej Polsce.

Mógł sobie na to pozwolić dzięki ogromnej fortunie odziedziczonej po przodkach. Pracowali na nią Stanisław Rewera Potocki czy Stanisław Lubomirski, bogacąc się jeszcze u boku królów z dynastii Wazów. Tak w międzywojennej Polsce powstawały największe fortuny, bo ich zbicie w amerykańskim stylu – „od pucybuta do milionera” – było mało realne.

Oczywiście, arystokratom rosła konkurencja w postaci nowych przemysłowców – Lilpopów, Scheiblerów, Cegielskich czy Wedlów, ale wszystkie te majątki zrodziły się jeszcze przed 1918 r. Największe fabrykanckie rodziny wyrosły na kapitalistycznym boomie w połowie XIX wieku. W ciągu jednego czy dwóch pokoleń zbudowały swoją pozycję, by w dwudziestoleciu, które było okresem stagnacji dla fortun najbogatszych Polaków, walczyć o utrzymanie biznesowej schedy.

Wszystko zostaje w rodzinie

Większości rodów to się udało. Stefan Cegielski po ojcu Hipolicie przejął legendarną poznańską fabrykę maszyn rolniczych, a w nowej Polsce jeszcze popchnął ją do przodu – w latach 1917–1923 zatrudnienie zwiększył dziesięciokrotnie. Podobna rola przypadła Leopoldowi Julianowi Kronenbergowi, który nastał po swoim słynnym ojcu Leopoldzie Stanisławie. Odziedziczył po nim wraz z braćmi – Stanisławem Leopoldem i Władysławem Edwardem – nie tylko warszawski Bank Handlowy, ale również główne linie kolejowe: Warszawsko-Wiedeńską i Warszawsko-Terespolską oraz Nadwiślańską, a także cukrownie.

Po I wojnie światowej dziedzic rodu Kronenbergów (jego bracia wcześniej zmarli) na dobre opuścił Warszawę. Swoich interesów doglądał z majątku ziemskiego Brzezie na Kujawach, gdzie oddawał się innej rodzinnej pasji, czyli komponowaniu (znany był także jako fundator i prezes warszawskiej filharmonii).

W międzywojennej Warszawie za największych potentatów przemysłu uznawano już jednak zupełnie inną rodzinę – Lilpopów. Stanisław, twórca potęgi najsłynniejszej obok Cegielskiego polskiej fabryki maszyn, czyli Lilpop, Rau i Loewenstein, dawno umarł. Schedę po nim przejął syn Stanisław Wilhelm, znany m.in. jako współtwórca miasta ogrodu Podkowa Leśna, na obrzeżach którego znajdował się rodzinny majątek Stawisko, przekazany córce Annie i zięciowi Jarosławowi Iwaszkiewiczowi.

Przeczytaj też: Stulatek „Forbes”. Jak tworzyła się historia najsłynniejszego … czytaj dalej

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułJak zmieniała się polska motoryzacja od czasu odzyskania niepodległości do dzisiaj
Następny artykułStefan Banach w Google Doodle. Czołowy przedstawiciel Lwowskiej Szkoły Matematycznej