Idea rządów prawa i podziału władzy stanowiły inspirację zmian w 1989 r. Choć państwo komunistyczne było biedne, a jego obywatele ubodzy, to nie kwestie materialne, lecz dążenie, by każdy był podporządkowany prawu stosowanemu przez niezależne sądy i niezawisłych sędziów, ostatecznie zdecydowały o transformacji. Zasada podziału władzy, wprowadzona ponownie po dziesięcioleciach do konstytucji, czyniła sądy gwarantem przestrzegania praw i wolności obywateli oraz legalności działania organów państwa. Być może, uczestnicząc w procesie transformacji, nie docenialiśmy wystarczająco jej znaczenia. Dzisiaj widać szczególnie wyraźnie, że niezależność sądów oraz niezawisłość sędziów to fundamenty rządów prawa. Szczególną rolę odgrywa w nich Sąd Najwyższy. W prawniczym dyskursie rozstrzyga wiążąco, czym jest prawo. Sąd Najwyższy bez właściwej pozycji, niezależności, społecznego zaufania i szacunku staje się nic nieznaczącą atrapą, w której w taki czy inny sposób realizowane są idee transmitowane ze świata władzy politycznej i wykonawczej. Dlatego wszelkie działania dotyczące SN i jego sędziów wymagają szczególnej roztropności i powściągliwości.
Działania prokuratury zostały niezwłocznie podane do publicznej wiadomości ze wskazaniem, że musi ona wkroczyć do SN w obronie praworządności, by zapobiegać naruszeniom podstawowych praw i wolności obywateli. Ten przekaz ukierunkowany jest na pozyskanie społecznej akceptacji. Wszak opiera się na akcentowaniu, że także sędziowie SN podlegają prawu, zaś po jego naruszeniu ponoszą odpowiedzialność. Jeśli jednak przyjrzeć się mu nieco bliżej, łatwo dostrzec, że jest zwodniczy i bałamutny. W istocie wyraża buńczuczne przeświadczenie, że o ile Sąd Najwyższy może się mylić, w tym działać wbrew prawu, o tyle prokuratura odkryła kamień filozoficzny. Ma nadzwyczajną zdolność właściwego odczytania prawa i określania sposobów jego stosowania. Potrafi właściwie rozwiązać spory kompetencyjne, relacje między regulacjami ustawowymi a konstytucją, określić znaczenie i funkcję zasady pierwszeństwa i bezpośredniego stosowania ustawy zasadniczej, rozwiązać problem relacji prawa wewnętrznego do prawa Unii Europejskiej. Uczyni to wszystko, prowadząc postępowanie karne przeciwko sędziom SN oraz badając akta prowadzonych przed tym sądem spraw. Gdy już to wszystko skrupulatnie ustali i rozwiąże, objawi swój werdykt i zażąda ukarania winnych sędziów SN. Winnych z tego powodu, że przyjmują odmienną od prokuratorskiej koncepcję wykładni, czy w inny sposób określają relacje w multicentrycznym systemie prawa.
W tym podejściu nie ma znaczenia, że kwestia, która izba SN jest właściwa do rozpoznania spraw dyscyplinarnych sędziów i przedstawicieli innych zawodów prawniczych, jest przedmiotem sporów kompetencyjnych oraz wykładniczych rozbieżności. Nic nie znaczy to, że rozstrzygnięciu powyższych kwestii służą już prowadzone, z oczywistych powodów długotrwałe postępowania, w tym przed TSUE, najważniejszym sądem Unii Europejskiej. Nie ma znaczenia postanowienie zabezpieczające, wydane przez najważniejszy organ sądowy Unii Europejskiej. Wszystko to przecież można i należy rozwiązać sprawnie w postępowaniu karnym prowadzonym przez prokuraturę. Ta uczyni to nie tylko właściwie, ale i skutecznie. Wszak prokuratura, przesądzając o treści prawa, swój pogląd oprze na motywującej funkcji kary. Każdy myślący inaczej, nawet sędzia SN, musi pamiętać, że swobodne rozumienie prawa spotka się z konsekwentną sankcyjną reakcją. W ten sposób zagwarantowane zostanie nie tylko to, by prawo było rozumiane właściwe, ale i to, by było rozumiane jednolicie. Wedle wizji wypracowanej przez prokuraturę. Później pozostanie już tylko proste stosowanie przez sądy prawa odpowiadającego wizji prokuratury.
W ten sposób dokonuje się niepostrzeżenie twórcza rekonstrukcja zasady rządów prawa. To już nie sąd, ale prokuratura stani … czytaj dalej
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS