A A+ A++

Pomimo wielu przypadków nieudanych zabiegów medycyny estetycznej, ustawodawca w dalszym ciągu nie uregulował najważniejszej kwestii dotyczącej bezpieczeństwa pacjenta, a mianowicie – brania pełnej odpowiedzialności za wykonywanie zabiegów medycyny estetycznej przez osoby nieuprawnione.

Dzisiaj ogrodnik – jutro specjalista medycyny estetycznej

Na rynku beauty jak grzyby po deszczu wyrastają firmy szkoleniowe, które specjalizują się w „produkowaniu” specjalistów z zakresu medycyny estetycznej. Nikt jednak nie zastanawia się, kto tak naprawdę przychodzi na takie szkolenie, kto jest szkoleniowcem i jaką ma fachową wiedzę. Jak to mówią, okazja czyni złodzieja, więc zdecydowałam się na prowokację i wraz z koleżanką podjęłyśmy próbę zdobycia przez nią dyplomu, dzięki któremu będzie mogła zacząć „ostrzykiwać” gdzie chce, kiedy chce i kogo chce. Kryterium jest proste – płacisz kasę, przechodzisz kilkugodzinne szkolenie, potem na biednej nieświadomej do końca modelce odbywasz praktyczną część szkolenia i wychodzisz z dyplomem specjalisty. Nie ważne, że mogę mieć ukończone technikum rolnicze i studium aranżacji ogrodów i nigdy w życiu nie miałam w ręce strzykawki. Kolejnego dnia zakładam działalność gospodarczą albo zatrudniam się w salonie beauty i strzykam: usta, bruzdy, stymulatory – patrząc na rysunek twarzy znajdujący się na ulotce. Fachowiec jak się patrzy.

Nie zawsze cena czyni cuda

Klienci zawsze się znajdą, bo kiedy mają wybór między renomowaną kliniką, gdzie za powiększanie ust, trzeba zapłacić w granicach 900 – 1500 zł, a u „fachowca po kilkugodzinnym szkoleniu” od 300 do 499 zł, to wybór wydaje się pozornie prosty. Na szczęście nie dla wszystkich, gdyż nie zawsze cena czyni cuda i jednak wygrywa poczucie bezpieczeństwa, zdrowy rozsądek i poszanowanie dla osób, które mają wiedzę i doświadczenie zamiast kilkugodzinnego kursu.

Różnica w cenie najczęściej nie jest warta ryzyka, jakie ponosimy, powierzając swoje zdrowie w ręce niewykwalifikowanej osoby 

Pani Małgosia 39 lat zwróciła się do Kliniki La Perla z pytaniem „Czy uratujecie moją twarz?”. Jest to pytanie otwarte, które kryje czasami tak wiele bólu i rozczarowania, że ciężko to udźwignąć. Okazało się, że trzy miesiące temu poddała się modelowaniu twarzy kwasem hialuronowym. Preparat wątpliwej jakości (można takie nabyć na Aliexpress!) przemieścił się z kości policzkowej na linię żuchwy. Pani Małgosia wyglądała, jakby z jednej strony bolał ją ząb, doszło również miejscowe zapalenie. Wyglądało to osobliwie i lekarz też potrzebował chwili na prawidłową ocenę sytuacji, gdyż na jakiekolwiek komentarze było już stanowczo za późno.

„Coraz częściej zgłaszają się do nas pacjenci szukający pomocy po nieudanych zabiegach i można śmiało powiedzieć, że prowadzimy lokalne SORy medycyny estetycznej i staramy się naprawiać, to co zostało zepsute. Nie zawsze jest to jednak możliwe” mówi Kalina Ben Sira, właścicielka. Pani Małgosia poddała się hialuronidazie, rozpuściła źle podany preparat. Korzyści z zabiegu w poprzednim gabinecie nie widzi, na następne zabiegi zapisała się w renomowanej klinice, gdzie przyjmują lekarze medycyny estetycznej.

Pani Helena natomiast zrobiła zabieg przy użyciu toksyny botulinowej na kilka okolic twarzy: bruzdy na czole, lwia zmarszczka, zmarszczki palacza. Za całość zapłaciła bardzo niską kwotę 550 zł. Zastanawiasz się teraz, jak to możliwe, skoro koszt tego typu zabiegu liczy się w tysiącach zł, a toksyna botulinowa typu A wydawana jest tylko na podstawie recepty? Odpowiedź jest prosta – naszej pacjentce wstrzyknięto „coś”, co na pierwszy rzut oka wygląda na botoks, ale nim nie jest. Mógł być to preparat o podobnym działaniu, ale nie zarejestrowany jako lek. W takim przypadku reakcje organizmu są nie do przewidzenia, w grę wchodzą powikłania i efekt, o którym nikt nigdy nie marzył. Na szczęście Pani Helena skończyła tylko z efektem opadniętej jednej powieki. „Lekarz rozłożył ręce, na źle podany botoks nie ma lekarstwa, trzeba poczekać 3-6 miesięcy, aż skończy się jego działanie i wtedy można zacząć naprawiać sytuację – edukuje Kalina Ben Sira. – Czy warto ryzykować? Źle podana botulina potrafi zmienić układ mięśni, a także spowodować długoterminowe efekty uboczne, np. migreny. Nie mówimy tutaj, tylko o efekcie wizualnym, ale i konsekwencjach neurologicznych.”

Odpowiedzialność zawodowa lekarza i kosmetologa

Jeżeli zdarzą się powikłania po zabiegu, tylko lekarz może być pociągnięty do odpowiedzialności z uwagi na wykonywany zawód. Zgodnie z przepisami prawa lekarz ma obowiązek każdorazowo zgłaszać tego typu powikłania. Więc jeśli popełni błąd, będzie za to odpowiedzialny w świetle prawa. Gdy kosmetyczka stosuje botoks, grozi jej odpowiedzialność karna do roku więzienia, bo świadczy opiekę zdrowotną, nie mając do tego uprawnień. Pacjenci po nieudanym zabiegu u osoby nieuprawnionej bardzo rzadko zgłaszają swoje niezadowolenie z uwagi na wstyd lub brak siły na zajęcie się długotrwałym procesem. Zazwyczaj wszystkie siły i pieniądze pokrzywdzony pacjent wkłada w ratowanie sytuacji, swojego wyglądu i zdrowia. Ponadto kosmetolodzy i kosmetyczki nie mają obowiązku prowadzenia rejestru nieudanych zabiegów, gdyż nie są uprawnieni do ich wykonywania. 

Absurd goni absurd… Bardzo często zdarza się, że osoba nieuprawniona do wykonywania tego typu zabiegów, nie ma pojęcia o tym, że istnieje coś takiego jak dawka śmiertelna toksyny botulinowej. W Stanach Zjednoczonych tego typu procedery zostają wyciągnięte na światło dzienne i są surowo karane. W Polsce niestety jeszcze nie ma na tyle rygorystycznego prawa, by skutecznie zapobiec działaniom „szarej strefy beauty”.

Jedynym uprawnionym do podania toksyny botulinowej lekarz

Historia Pani Małgosi i Pani Heleny to nie są odosobnione przypadki. Na szczęście, ostatecznie, trafiły one w ręce specjalistów, którzy uratowali ich wygląd i zdrowie. Pani Małgosia po 5 miesiącach poddała się ponownemu zabiegowi, tym razem u sprawdzonego specjalisty medycyny estetycznej i dziś cieszy się nowym, oczekiwanym wizerunkiem. Pani Helena wciąż czeka na „puszczenie botoksu”.

Gdzie w takim razie leży granica i podział między lekarzem a kosmetyczką?

To proste. Lekarz przede wszystkim jest po minimum sześcioletnich studiach medycznych. Posiada wiedzę anatomiczną, która jest niezbędna do wykonywania zabiegów. Kosmetyczka ma weekendowy kurs, na którym nie była w stanie nauczyć się szerokiego zakresu anatomii, efektów i skutków ubocznych podanych preparatów, sytuacji, w których będzie mogła „uratować” pacjenta z konsekwencjami zdrowotnymi.

Jak już zostało wspomniane wyżej, tylko lekarz ma niezbędną i szczegółową wiedzę anatomiczną. Jest to bardzo ważne, gdyż podczas nieudanej iniekcji można trafić w nerw lub ostrzyknąć niewłaściwe miejsce. A nawet najmniejsza ilość kwasu usieciowanego hialuronowego wstrzykniętego w złe miejsce na twarzy może spowodować ślepotę. Dzieje się, to gdy preparat trafia do tętnicy środkowej siatkówki. Martwica może wystąpić, gdy kwas zostanie wstrzyknięty na przykład pomiędzy brwi lub w okolice nosa. Kwas hialuronowy może być również niepoprawnie podany na całym ciele. Zatkanie naczynia i martwica jakiejkolwiek części ciała jest bardzo niebezpieczna dla zdrowia. „Fachowiec” nieznający anatomii twarzy i ciała może popełnić z pozoru mały błąd, który tak naprawdę może mieć poważne konsekwencje zdrowotne.

Błędy, które wpływają na zdrowie

„W Polsce mamy już przynajmniej jeden potwierdzony przypadek ślepoty spowodowanej nieumiejętnym podaniem kwasu hialuronowego przez niewykwalifikowanego specjalistę – mówi Kalina Ben Sira. – Jest to ślepota nieodwracalna, dlatego skutki pozornych oszczędności mogą być naprawdę długofalowe i nie do odwrócenia. Medycyna estetyczna, to nie są zabiegi pierwszej potrzeby, robimy to dla siebie, żeby poczuć się lepiej, kiedy już mamy zaspokojone wszystkie inne potrzeby. Dlatego warto zaoszczędzić trochę pieniędzy i udać się do Kliniki La Perla, gdzie oferujemy sprawdzone i bezpieczne preparaty oraz fachowość usług. Dlaczego nie jesteśmy najtańsi? Bo inwestujemy w naszą kadrę, wysyłamy naszych lekarzy na specjalistyczne szkolenia, a preparaty mają certyfikaty bezpieczeństwa, potwierdzone przez Unię Europejską”.

Kilka miesięcy temu Pani Ania lat 51, zgłosiła się do kliniki na zabieg botoksu z powodu częstych migrenowych bólów głowy. Lekarz pierwszego kontaktu zdiagnozował u niej nawracające bóle migrenowe, gdyż objawiały się one również światłowstrętem, nudnościami i wymiotami. Lekarz specjalista przeprowadził dokładny wywiad, dzięki któremu wyszła na jaw prawdziwa przyczyna stanu zdrowia pacjentki. Okazało się, że Pani Ania trzy tygodnie wcześniej skorzystała z usług gabinetu kosmetologicznego, w którym wykonała wypełnienie bruzdy na czole i bruzd przynosowych tzw. marionetek kwasem hialuronowym. Kwas podała osoba bez uprawnień i nieposiadająca odpowiedniej wiedzy w tym zakresie. Nieumiejętnie podany kwas hialuronowy spowodował ucisk naczyń krwionośnych i wywołał niepożądane efekty w postaci bólu i nudności często mylonych z bólami migrenowymi.

Według Polskiego Towarzystwa Bólów Głowy i Międzynarodowego Stowarzyszenia Bólów Głowy leczenie toksyną botulinową uznane jest za najskuteczniejszy sposób leczenia migreny przewlekłej. Leczenie to ma wyższą skuteczność do stosowanych dotychczas leków profilaktycznych. Jest skuteczne u około 80% chorych.

Kosmetolodzy i kosmetyczki też są potrzebne

Oczywiście są zabiegi, które może wykonywać kosmetolog lub kosmetyczka. To na przykład zabiegi nieinwazyjne, z wykorzystaniem peelingów lub sprzętów kosmetologicznych. Kosmetyczki dbają również o naszą skórę, brwi, rzęsy. I na tym powinny się w swojej pracy skupić, tego żaden lekarz im nie odbierze. Jeżeli zaś dochodzi do przerwania ciągłości tkanki skórnej (zabiegi z użyciem botoksu, wypełniaczy czy mezoterapii), powinniśmy udać się do lekarza. Dlaczego? Tylko on ma uprawnienia, wiedzę i doświadczenie w przerywaniu ciągłości skóry. I tylko on może korzystać z leków, np. toksyny botulinowej, która jest dostępna jedynie na receptę.

Pamiętaj, że medycyna estetyczna to nadal medycyna! Kosmetolog powinien podjąć się absolutnej i koniecznej współpracy z lekarzem. Wtedy klient ma pewność, że wszystko jest kontrolowane przez specjalistę.

„W moim zespole zatrudniam zarówno lekarzy medycyny estetycznej, dermatologów i specjalistów chirurgii ogólnej oraz plastycznej, jak i kosmetologów – mówi Kalina Ben Sira. – Tylko to gwarantuje, że pacjent odwiedzający Klinikę La Perla ma zapewnioną kompleksową obsługę i opiekę. Kosmetolodzy nie ścigają się z lekarzami o to, kto wykona jaki zabieg, tylko każdy z nich ma swoją ścieżkę do klienta, lekarze oferują zabiegi inwazyjne, podczas gdy kosmetolodzy wspierają proces zmiany zabiegami nieinwazyjnymi. Danuta Martyniuk, która poddała się ostatnio swojej metamorfozie, również korzystała z wielu specjalistów – chirurg wykonał jej plastykę nosa z korekty przegrody nosowej, lekarz medycyny estetycznej użył biostymulatorów, a kosmetolog wykonał nieinwazyjny lifting za pomocą najnowocześniejszej technologii hi-tech, jaka się u nas znajduje. Jestem przekonana, że bez ich współpracy Danuta, która prywatnie jest moją przyjaciółką, nie cieszyłaby się takimi efektami. Swój wkład w tę metamorfozę, skromnie pominę – śmieje się właścicielka największej sieci klinik medycyny estetycznej w Polsce.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułCzy trzy lipy znikną sprzed szkoły na Starym Mieście w Poznaniu?
Następny artykułNowa toaleta dla niepełnosprawnych i winda. W Miejskim Ośrodku Kultury trwają prace budowlane