Korzystał Pan kiedyś z usług wróża czy wróżki?
Odpowiedź: “Nie, ale byłem na takiej sesji jako towarzysz, kiedy byłem jeszcze dzieckiem. Stąd też pewnie po latach zakiełkował mi pomysł na samą książkę.”
Jeśli chodzi o wiarę we wróżby, tarota, zodiak, to do której z bohaterek ostatniej książki jest Panu bliżej: do Agaty czy Jolanty?
“Raczej do Jolanty. Staram się twardo stąpać po ziemi, choć nie będę zaprzeczał, że czasem miło byłoby doświadczyć czegoś “magicznego”. Tego, czego nie ma się na co dzień i co trudno jednoznacznie określić.”
Czy zerknięcie w przyszłość jest możliwe, czy ci naprawdę skuteczni wróżbici to “tylko” wybitni mentaliści?
“Z jednej strony chciałbym wierzyć, że da się przepowiedzieć przyszłość, a z drugiej to byłaby przerażająca wizja. Wydaje mi się, że zdolność odczytywania ludzi jest tutaj kluczowa, a jak do tego dochodzi niezachwiana wiara, to otrzymujemy dokładnie to, po co przyszliśmy do wróżbity. Każdą odpowiedź można przecież różnie interpretować i dostosować do naszych oczekiwań.”
We wróżeniu chodzi o zerknięcie w przyszłość – chociaż dla mnie sednem nie jest ilość ścieżek przed każdym z nas, a możliwość samodzielnego wyboru jednej z nich. Wierzy Pan w teorię samospełniającego się proroctwa?
“Częściowo tak, ale musi to być podparte jakąś pracą nad tym, by taka przepowiednia się spełniła. Nie da się nagle np. stać bogatym, kiedy będzie się tylko o tym marzyło. Czasem się udaje, a czasem nie.”
Cudownie byłoby znać zawczasu konsekwencje swoich wyborów. Chociaż mam wrażenie, że to byłoby trochę wygodne. Chciałby Pan wiedzieć, jak dokładnie będzie wyglądała przyszłość?
“Zdecydowanie nie. Jeżeli wiedziałbym, jak wygląda przyszłość, to prawdopodobnie zachowywałbym się inaczej i tym samym mógł ją niechcący zmienić. To taki paradoks, od którego nie ma ucieczki.”
Istnieje teoria, mówiąca, że każdy nasz wybór rozszczepia wszechświat – istnieć ma nieskończona liczba równoległych rzeczywistości; skręciłem w lewo, a nie w prawo, ale w innej rzeczywistości wybrałem inaczej. I ta druga rzeczywistość gdzieś się dzieje. Często zadaje Pan sobie pytanie: “Co by było, gdybym…”?
“Oczywiście, i myślę, że nie jestem w tym osamotniony. Wszyscy lubimy dobre opowieści i czasem wyobrażamy sobie różne scenariusze.”
Co by było, gdyby Bartosz Szczygielski nie był pisarzem?
“Pewnie zajmowałbym się grafiką komputerową lub czymś podobnym. Takie odebrałem wykształcenie, ale widać los chciał inaczej.”
Jak wygląda Pana praca nad książką? Solidne planowanie, dobry research, punkt po punkcie i praca od rana do wieczora czy raczej przypływ inwencji i pisanie wtedy, kiedy się chce, a nie wtedy, kiedy się musi?
“Nie wierzę w wenę, choć oczywiście zdarzają się dni, kiedy pisze się lepiej. To kwestia samodyscypliny, której jednak trochę mi brakuje. W przypadku “Nie chcesz wiedzieć” zgłębianie tarota i wszystkiego, co związane jest z wróżbami, zajęło mi naprawdę długo. Potem trzeba było to wszystko rozpisać, sprawdzić, czy nie ma żadnych luk, a następnie nadszedł etap pisania. Może się wydawać, że to najprostsze z tego wszystkiego, ale niestety tak nie jest. Szczególnie wtedy, kiedy ciągle chce się coś poprawiać, a tak mam w zwyczaju.”
“Aby napisać piękne dzieło, nie należy poświęcać się wyłącznie jemu, ale samemu sobie” – to słowa Jeana Prévosta. Zgodziłby się Pan z nimi?
“Coś w tym jest. Książki – i w ogóle jakakolwiek forma sztuki – to odzwierciedlenie osoby, która ją tworzy. Dobrze czasem zadbać o taką osobę, bo może wyjść z tego coś pięknego.”
Pracował Pan w korporacji – “czelendżował kejpiaje na callach z jukejem“. Albert Einstein powiedział, lekko parafrazując, że przychodzi taki czas w życiu, że trzeba przestać czytać cudze książki i zacząć pisać własne. Co dla Pana było takim momentem?
“Potrzebowałem zmiany i innego spojrzenia na życie, a pisanie bardzo w tym pomaga.”
We wcześniejszych wywiadach wspominał Pan, że lubi eksperymentować z pisarstwem. Czego my, czytelnicy, możemy się spodziewać? Jakich kolejnych eksperymentów?
“Z jednej strony chciałbym wierzyć, że da się przepowiedzieć przyszłość, a z drugiej to byłaby przerażająca wizja. Wydaje mi się, że zdolność odczytywania ludzi jest tutaj kluczowa, a jak do tego dochodzi niezachwiana wiara, to otrzymujemy dokładnie to, po co przyszliśmy do wróżbity. Każdą odpowiedź można przecież różnie interpretować i dostosować do naszych oczekiwań.”
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS