Przeszłość byłego proboszcza z Sieniawy Żarskiej wyszła na jaw, gdy odszedł z parafii i zainteresowała się nim prokuratura. Parafianie biorą w obronę swojego kapłana. Z drugiej strony padają bardzo ostre słowa – „śmieć, nie człowiek”.
Prokuratura Rejonowa w Żarach oraz Kuria Diecezjalna Diecezji Zielonogórsko-Gorzowskiej wciąż badają sprawę księdza, który jeszcze do około połowy grudnia był proboszczem w parafii Piotra i Pawła w Sieniawie Żarskiej.
Diecezjalny delegat ds. ochrony małoletnich mniej więcej w tym czasie skierował do prokuratury w Żarach zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa. Śledczy o sprawie mówią oględnie, że dotyczy przestępstwa seksualnego wobec osoby małoletniej. Proboszcz złożył na ręce biskupa rezygnację, która została przyjęta.
– W tej chwili nie mogę podać żadnych nowych szczegółów. Cały czas trwają czynności – informuje Mariusz Juryca, zastępca szefa Prokuratury Rejonowej w Żarach.
Do redakcji dotarły jednak nowe informacje. Dotyczą przeszłości księdza. Padają konkrety. Z nazwiskami, datami, nazwami miejscowości.
– Mając 32 lata wdał się w romans z dziewczynką z podstawówki, z ósmej klasy. Zaszła w ciążę z księdzem w 1995 r. W listopadzie, jako 16-latka urodziła mu córkę. Nazywa się obecnie – po mężu…. (tu pada nazwisko), mieszka w Gaworzycach, jej córka natomiast… (pada kolejne nazwisko, jak się okazuje – panieńskie matki) i mieszka w… (pada nazwa dużego miasta). Ksiądz był wtedy wikarym w parafii w Gaworzycach. Przyznał się do winy w kurii. Prawdopodobnie kuria, a potem on sam płacił alimenty. Ten ksiądz krzywdzi dzieci – kończy informator, który skontaktował się z redakcją.
To nie było przestępstwo
Z prośbą o zweryfikowanie danych zwracamy się do rzecznika prasowego kurii.
Gaworzyce to wieś znajdująca się na granicy powiatów żagańskiego i polkowickiego (woj. dolnośląskie). Podajemy szczegóły, przywołujemy nazwiska, daty, wydarzenia. Odpowiedź szokuje.
– Z informacji, w posiadaniu których jest Kuria Diecezjalna w Zielonej Górze, wynika, iż ksiądz (tu pada nazwisko byłego proboszcza z Sieniawy Żarskiej) rzeczywiście dopuścił się czynu przeciwko VI przykazaniu Dekalogu, w czasie, gdy był wikariuszem w Gaworzycach – oświadcza ks. Andrzej Sapieha, rzecznik Kurii.
– Ze względu na ochronę danych osobowych oraz zakomunikowane nam stanowisko rodziny osoby, z którą czyn ten był dokonany, nie możemy się odnieść do podanych personaliów. Zaznaczamy jednak, że o ile nam wiadomo, wiek tej osoby był wyższy niż to podaje dziennikarz – uzupełnia ks. A. Sapieha.
Dziewczyna zachodząc w ciążę miała skończone 16 lat, choć rocznikowo można jej przypisać 17. Dlaczego w kurialnym komunikacie znalazło się to zastrzeżenie?
– Ponieważ nie było to przestępstwo ani według prawa polskiego ani według wówczas obowiązujących przepisów prawa kościelnego – komentuje ks. A. Sapieha.
Ta sprawa nigdy nie trafiła więc na ręce śledczych. A kościół uporał się z nią po swojemu.
– Co do obowiązku alimentacyjnego, to ciąży on na rodzicach dziecka. Z posiadanych przez nas informacji nie wynika, by instytucje diecezjalne uczestniczyły w realizowaniu tego obowiązku – zastrzega ks. A. Sapieha.
To śmieć, nie człowiek!
Próbujemy się dowiedzieć czegoś więcej. Docieramy do kobiety, która przed laty urodziła księdzu córkę.
– Minęło tyle czasu… Mam rodzinę… Nie chcę tego ruszać… Nie mam styczności z tą osobą od tylu lat… – mówi zdawkowo 42-latka.
W rozmowę z dziennikarzem włącza się jej mąż.
-To, że on jest zboczeńcem, wiedziałem od zawsze. Temat jest zamknięty. Z tym człowiekiem nie chcemy mieć nic do czynienia. To jest po prostu śmieć, nie człowiek. On zresztą dla mnie, dla niej nie istnieje – nie przebiera w słowach mężczyzna.
Docieramy również do samej córki kapłana. Jest absolwentką wydziału prawa jednej z uczelni.
Też nie czuje się na siłach, by rozmawiać.
– Ta sprawa mnie osobiście nie dotyczy i z uwagi na wiele osobistych okoliczności proszę o pozostawienie mnie w spokoju. Proszę uszanować moją prośbę – pisze w przesłanej do redakcji korespondencji.
Jakie konsekwencje zostały wyciągnięte wobec kapłana, którego zgodnie z prawem kościelnym obowiązuje celibat?
– Przez kilka miesięcy nie pełnił posługi duszpasterskiej. W tym czasie był też skierowany na pewien okres do jednego z klasztorów dla odbycia pokuty. Później skierowano go na inną placówkę jako wikariusza – ucina pytania ks. A. Sapieha.
Ksiądz z powołania
Głos w sprawie swojego proboszcza zabrali też parafianie. Zastrzegają, że nie chcą wchodzić w kompetencje kurii i prokuratury.
– Czekamy cierpliwie, aż ta sprawa zostanie wyjaśniona. To zadanie prokuratury i kurii, bo te instytucje mają ku temu możliwości i taka jest ich rola i zadanie. Chodzi o to, żeby nikt, nawet mimowiednie, nie został niesłusznie skrzywdzony – mówią zgodnie Krzysztof Paszkiewicz, Sylwia Sługocka, Magdalena i Ryszard Nisiewicz oraz Aleksandra i Paweł Szywała.
Postanowili jednak zabrać głos, bo są przekonani, że ich proboszcz jest księdzem z prawdziwego powołania, który nie tylko wypełniał swoje obowiązki, ale był zawsze z nimi, gdy trzeba było pomóc, wesprzeć, albo chociaż podzielić się troskami.
– Zachęcił do zawarcia małżeństwa osoby, które od 19 lat żyły w konkubinacie. Innych do ochrzczenia dziecka. Przyciągał ludzi do kościoła. Przekonywał swoją postawą w stosunku do ludzi. Troską i zainteresowaniem ich sprawami – mówi R. Nisiewicz.
– Gdy byłem na kwarantannie, przywiózł mi zupę. Zostawił z życzeniami zdrowia i smacznego. Pomagał wielu ludziom – mówi K. Paszkiewicz.
– Często go ludzie zapraszali do domu, bo czuli taką potrzebę. On sam lubił wychodzić do ludzi. W plebanii się nie zamykał. A gdy już ksiądz przychodził, to nikt nie robił wielkiego „ajwaj”. Tylko tak, jak przy odwiedzinach dobrego znajomego – mówi A. Szywała.
– Często zaglądał do mieszkańców. Czasem, żeby odwiedzić, a czasem, żeby tylko zagadnąć zza furtki, czy wszystko jest w porządku – dodaje S. Sługocka.
– Kiedyś mieliśmy pewien kłopot. W sumie nie zdążyliśmy się nim za bardzo podzielić, poprosić o pomoc. I nagle ksiądz daje znać, że on nas już w tej sprawie ze swoimi kolegą umówił. Pomagał zawsze w kłopotach – dopowiada M. Nisiewicz.
– Kiedyś powiedział, że będzie zamiatał koło kościoła. I że jak ktoś może, to żeby przyszedł pomóc. I ludzie chętnie pomagali, jak widzieli, że on tak z ludźmi po prostu jest – zastrzega P. Szywała.
Zgodnie też mówią o tym, że dzięki proboszczowi dzieci i młodzież garną się do kościoła. – Dzięki niemu udało się zorganizować bierzmowanie. Młodzi chętnie pomagali przy porządkach, czy przystrajaniu choinek – wylicza M. Nisiewicz.
– Teraz jest o wiele więcej ministrantów niż za innych księży – dorzuca S. Sługocka.
Parafianie mówią, że gdy ksiądz odchodził z parafii w Krośnie, to do kurii poszło pismo.
– Z trzystoma podpisami, żeby im księdza przywrócili. My też mamy nadzieję, że nasz ksiądz wróci. Choć oczywiście współpracujemy z przydzielonym teraz księdzem. Rozumiemy, że on też nie ma łatwej roli do spełnienia – tłumaczą.
Były proboszcz po raz kolejny odmówił komentarza.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS