„Tak jak cała sytuacja pandemii, mamy tutaj ogołocenie z pewnego sztafaża tych wszystkich wydarzeń kulturowych, znakowych, symbolicznych, które odgrywają oczywiście ogromną rolę, ale pozbawienie tego wszystkiego sprawia, że możemy bardziej pielgrzymować w głąb naszego wnętrza, w stronę tego, co jest tutaj najistotniejsze. Możemy więc po pierwsze odkryć całą głębię tamtej wędrówki, tamtego pielgrzymowania” – mówi portalowi ks. prof. Paweł Bortkiewicz TChr, teolog moralny i etyk, wykładowca UAM w Poznaniu, komentując ograniczoną liczbę uczestników Orszaku Trzech Króli.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
-Orszak Trzech Króli w tym roku symboliczny. Kard. Nycz: Jego skromność jest porównywalna do skromności betlejemskiego żłóbka
-Kościół obchodzi uroczystość Objawienia Pańskiego nazywaną popularnie Świętem Trzech Króli. W tym roku bez dużych orszaków
wPolityce.pl: Dziś w Kościele katolickim obchodzimy Święto Trzech Króli. Jakie znaczenie ma ta uroczystość?
Ks. prof. Paweł Bortkiewicz: Pomimo że popularna nazwa mówi o trzech królach, uroczystość kościelna dotyczy tak naprawdę Objawienia Pańskiego. Oczywiście to się wiąże z trzema królami w tym sensie, że po tych objawieniach, które dotyczyły ukazania się nowo narodzonego Chrystusa przedstawicielom ludu izraelskiego, narodu wybranego, a więc pasterzom a przede wszystkim Maryi i Józefowi, przychodzi teraz etap ukazania się Chrystusa, Objawienia przedstawicielom narodów pogańskich, mędrcom ze Wschodu. W ten sposób fakt Objawienia Chrystusa nabiera charakteru uniwersalnego i to jest jedna z zasadniczych myśli tej dzisiejszej uroczystości. Myślę, że bardzo ważnym elementem, który właśnie stawia w centrum owych mędrców ze Wschodu czy też królów jest to, że oni wyruszają na spotkanie z Chrystusem, a więc podejmują pewien wysiłek poznania intelektualnego, pewien wysiłek poszukiwania Prawdy i to jest powiedziałbym w tej historii sprawa bardzo intrygująca i zarazem bardzo inspirująca dla naszej współczesności.
Tym bardziej, że pamiętamy o determinacji tych trzech mędrców. To była ciężka i długa podróż. To nie były łatwe czasy. Trzej mędrcy mogą być dla nas wzorem, żebyśmy w tej pielgrzymce życia również podejmowali z taką determinacją poszukiwanie Chrystusa? Jak Ksiądz Profesor na to patrzy?
Tak. Bezwzględnie tak. Ich wysiłek był rzeczywiście wyruszeniem w nieznane, był pewnym ryzykiem. Porzucali stabilizację życiową, w pewnym sensie porzucali swoją pozycję społeczną, przynajmniej narażali to wszystko na pewne ryzyko i w imię uczciwości poznania Prawdy, w imię uczciwości poznania Chrystusa, w imię poznania Boga wyruszyli, więc rzeczywiście jest tu pewna determinacja, która rzeczywiście powinna nas dzisiaj bardzo inspirować. Tym bardziej, że żyjemy w czasach tej nieszczęsnej ponowoczesności, w której – jak przypominał Jan Paweł II w „Fides et ratio” – wszelkie stawianie pytań o sens, o Prawdę, o sens istnienia stało się najdelikatniej mówiąc pytaniem bardzo niepopularnym, bardzo niemodnym. Dlatego właśnie myślę, że ten ich wysiłek jest rzeczywiście godny zauważenia, bo jest to wysiłek autentycznie mądrościowy. Jest to wysiłek nie koniunkturalny, nie utylitarny, ale właśnie autentycznie mądrościowy i dlatego pozostaje nieprzemijająco aktualny a dla nas dzisiaj nabiera szczególnego znaczenia.
W dobie pandemii przeżywamy tę uroczystość zdecydowanie skromniej niż wcześniej. W jaki sposób owa skromność przekłada się na przeżywanie tego święta?
Tak jak cała sytuacja pandemii, mamy tutaj ogołocenie z pewnego sztafaża tych wszystkich wydarzeń kulturowych, znakowych, symbolicznych, które odgrywają oczywiście ogromną rolę, ale pozbawienie tego wszystkiego sprawia, że możemy bardziej pielgrzymować w głąb naszego wnętrza, w stronę tego, co jest tutaj najistotniejsze. Możemy więc po pierwsze odkryć całą głębię tamtej wędrówki, tamtego pielgrzymowania. Po drugie warto zauważyć z jednej strony ten wysiłek ludzki, ale też nie można zapominać o tym, co ten wysiłek inspirowało, a więc to, co Jan Paweł II określił kiedyś też bardzo zwięźle, że w Chrystusie Bóg szuka człowieka. Oni szukali Boga, ale to była odpowiedź na to uprzedzające szukanie człowieka przez Boga. Myślę, że warto sobie przypominać te dwie drogi: z jednej strony tę drogę Boga do nas, a z drugiej strony potrzebę, powinność naszej drogi ku Niemu. Myślę, że ten wymiar czasu, który teraz przeżywamy skłania nas do odkrycia tej najistotniejszej drogi, która dokonuje się nie tyle w przestrzeni zewnętrznej, ile właśnie bardzo głęboko w nas, w naszych sumieniach, w naszej religijności.
Nasza wewnętrzna droga to jest jeden aspekt, ale drugi aspekt to dawanie świadectwa innym. Te Orszaki Trzech Króli, które przechodzą ulicami polskich miast – niegdyś bardzo liczne, dzisiaj mocno ograniczone przez pandemię – są takim świadectwem wiary. Pytanie, jak w tym trudnym czasie pandemii pokazywać i Panu Bogu, że jesteśmy przy Nim, i ludziom – że trwamy w wierze? Jak możemy dawać to świadectwo innym?
Bez wątpienia ten walor świadectwa był i pozostaje ogromnie istotny. Faktycznie mieliśmy do czynienia z bardzo spektakularnymi zjawiskami, przeżywaniem tych orszaków w wymiarze przede wszystkim rodzinnym, ale także społecznym – i to wielotysięcznym. Co nam dzisiaj pozostaje? Pozostaje nam sens tego świadectwa, jakim jest wierność Chrystusowi. Myślę, że pierwszą sprawą, o którą będziemy musieli w tym roku bardzo mocno walczyć, jest pamiętanie o tym, że wierność Chrystusowi wyraża się – mimo trudnych warunków – poprzez żywą obecność, poprzez Komunię, poprzez Eucharystię. Cały czas oczywiście rozbijamy się tutaj o dwie sprawy: z jednej strony te wszystkie rygory pandemiczne, a z drugiej strony potrzeba tego, aby zbyt łatwo nie ulegać tym właśnie rygorom w tym znaczeniu, żeby się po prostu zbyt łatwo nie dyspensować. To jest jedna myślę bardzo istotna rzecz. Druga sprawa wczoraj mi się nasunęła w związku z migawką w telewizji – „Wiadomości” pokazywały dramat narodu chorwackiego i jednocześnie płynącą z potrzeby serca wdzięczność narodowi polskiemu, polskiemu Caritas za pomoc udzielaną właśnie w tym czasie. Okazuje się, że mimo tych warunków zewnętrznych, które są bardzo ograniczone, nadal bardzo nieograniczoną pozostaje wyobraźnia miłosierdzia. Tym bardziej, że ta wyobraźnia miłosierdzia dotyka problemów bardzo konkretnych, które pojawiają się w konkretnym czasie i w konkretnym miejscu. Myślę, że to jest też bardzo konkretny znak, bardzo konkretny obszar, w którym możemy realizować nasze świadectwo Chrystusa.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała Anna Wiejak
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS