A A+ A++

Ostrowski jest lekarzem, byłym samorządowcem i byłym posłem. Zaznaczył, że te wybory są starciem dwóch koncepcji Polski. “Koncepcja Zjednoczonej Prawicy, to koncepcja łącząca rozwój gospodarczy, nowoczesne państwo z państwem, które dba o sprawiedliwe i uczciwe podzielenie na wszystkich obywateli dochodu narodowego” – powiedział Krzysztof Ostrowski.

Stawka jest ogromna, bo można powiedzieć, że stawką tych wyborów jest suwerenność Polski. Suwerenność, czyli zdolność i możliwość decydowania o nas we własnym domu, czyli Polsce. Dobrze by było, żebyście Państwo, radiosłuchacze, zdali sobie sprawę, że suwerenność jest niezbędnym warunkiem rozwoju gospodarczego. Nie będzie rozwoju gospodarczego jeśli nie będziemy sami decydować o swoich sprawach.

Krzysztof Ostrowski zachęca też do wzięcia udziału w referendum, w którym Polacy mają odpowiedzieć na pytania o przyszłą politykę migracyjną, gospodarczą, czy emerytalną. Mówi, że wyniki głosowania mogą dać przyszłemu rządowi bardzo silny mandat chociazby w kwestii powstrzymania niekontrolowanej migracji do Europy.

Roman Wawrzyniak: Pana życiowym mottem, które wykorzystał Pan w kampanii wyborczej są słowa: „W służbie drugiemu człowiekowi”. Czy służba drugiemu człowiekowi wystarczy, żeby zdobyć taką liczbę głosów, by pokonać konkurentów i zdobyć mandat senatorski?

Dr Krzysztof Ostrowski: Czy wystarczy, to okaże się po wyborach, po niedzieli.  Myślę, ze jest to dobre motto wyborcze i dobra baza, na której można budować społeczną i parlamentarną, czy w samorządzie. Tę służbę drugiemu człowiekowi realizowałem raz, że będąc lekarzem, całe życie zawodowe byłem lekarzem. Myślę, że jest to piękny zawód. Jak się mówi – służba zdrowia. Byłem trochę nietypowym lekarzem, bo praktycznie od ukończenia studiów, moja ścieżka życiowa biegła dwutorowo. Zajmowałem się też działalnością charytatywną, społeczną i samorządową i polityczną. Sporo czasu i energii poświęciłem na tę działalność i to się jakby splotło. Dwutorowo zawsze to biegło. Raz, bycie lekarzem, a drugie służba człowiekowi, ale w samorządzie powiatowym,  miejskim i wojewódzkim, także mam bogate doświadczenie. Poza tym, ja lubię ludzi. Ci, co mnie znają, to wiedzą, że mam serce na dłoni i jestem otwartym, szczerym człowiekiem.

Pan już był obecny w polityce, jak Pan wspomniał. Dlaczego postanowił Pan do niej wrócić?

Nie zamierzałem wracać do polityki. Ostatnie 4 lata poświęciłem głównie działalności medycznej. Pod koniec lipca otrzymałem propozycję od Marszałka Karczewskiego wystartowania do Senatu. Przemyślałem sprawę i się zgodziłem. Myślę, że powodów jest parę. Przede wszystkim, będąc Senatorem, to nie jest tylko prestiż, chociaż też, ale to też jest możliwość skuteczniejszej pomocy drugiemu człowiekowi – wpływ na procesy legislacyjne, na działalność poprzez biuro poselskie, czy senatorskie, gdzie można ludziom pomóc. W kadencji 2015-2019 prowadziłem cztery biura parlamentarne, które zawsze były pełne, także naprawdę można się tutaj wykazać. Poza tym uznałem, że te wybory, zresztą to nie jest żadne odkrycie, że te wybory będą ważne dla przyszłości Rzeczpospolitej.   Tu ścierają się dwie koncepcje Polski. Koncepcja Zjednoczonej Prawicy to koncepcja Polski odważnej, idącej do przodu, rozwijającej się, Polski, która odbudowała godność i podmiotowość na arenie międzynarodowej i połączyła to z wrażliwością na drugiego człowieka. Przecież wszystkie programy społeczne, które zrealizowaliśmy przez 8 lat, nie są żadną tajemnicą poliszynela. Pomyślałem, że jest co bronić i że warto być twarzą tej kampanii.

Jak przebiegała ta kampania? Dzisiaj, na kilka godzin przed ciszą wyborczą, czas na podsumowanie. Jak ją Pan ocenia?

Ta kampania była krótka, ale intensywna. Ja jestem z niej zadowolony. Zawsze można zrobić więcej, ale zrobiliśmy sporo. To jest kampania wizerunkowa, kampania programowa. Chciałem powiedzieć dwie rzeczy. Cechą charakterystyczną mojej kampanii było to, że ona była prowadzona w takim spokojnym i merytorycznym tonie. Bardziej odwoływałem się do swoich osiągnięć życiowych, zawodowych, próbując przekonać do siebie wyborców. Odwoływałem się też do tego, jakim jestem człowiekiem, mając świadomość, że sam elektorat PiS nie wystarczy, żeby wygrać w trudnym okręgu, jakim jest okręg 92, czyli Wielkopolska. Po drugie chcę powiedzieć, a właściwie podziękować, a czy to będzie skuteczne, to się okaże, swoim kontrkandydatom i przeciwnikom politycznym, którzy też kandydują do Senatu. Muszę powiedzieć, że z ich strony kampania też była spokojna, w miarę merytoryczna i nie atakowaliśmy się ad personam. Właściwie można powiedzieć, że poza jakimiś kilkoma przypadkami, kiedy zostały zniszczone moje banery, kiedy były jakieś wpisy w Internecie takie niegodne dyskusji merytorycznej, to ta kampania odbywała się w tonie spokojnym i fair play. Nie wszędzie w Polsce tak było.

Widać to po plakatach. Wystarczy zobaczyć, które były niszczone, a które nie. Jakoś tak w większości w Poznaniu i powiecie, niszczone są plakaty PiS. Kto z Pana okręgu, z ludzi znanych, zdecydował się udzielić Panu poparcia? Ma Pan takie osoby?

Tym razem przyjąłem trochę inną formułę kampanii, ale rzeczywiście Pan chyba oglądał mój spot wyborczy, w którym wykorzystałem taki motyw, że w każdym powiecie, a okręg 92 ma 5 powiatów, inna osoba udziela mi poparcia i mówi o mnie kilka ciepłych słów. W powiecie słupeckim to był starosta, pan Jacek Bartkowiak, który powiedział o mnie ciepło. W powiecie gnieźnieńskim to była pielęgniarka, a właściwie położna, która ze mną współpracuje w gabinecie na co dzień i też bardzo ciepło powiedziała. W Środzie to miejski radny Mateusz Czaplicki – młody człowiek, ale z dość dużym dorobkiem, który też powiedział o mnie kilka ciepłych słów. Tak można powiedzieć, że w każdym powiecie…

To tacy liderzy środowiska, których zdaniem mogą się inni kierować. Wczoraj, jeszcze obecny Marszałek Senatu Tomasz Grodzki, nad którym wiszą wciąż niewyjaśnione podejrzenia o branie łapówek od pacjentów – ponad dwieście osób mówi o tym pod nazwiskiem, postanowił wykorzystać swój czas i przemówić w orędziu do narodu. Jak Panu się podobały umoralniające tyrady pana marszałka, który, gdyby nie koledzy chroniący jego immunitet, usłyszałby pewnie zarzuty łapówkarstwa.

Pan Marszałek Senatu z racji pełnionej funkcji miał prawo i możliwość wystąpić w telewizji publicznej. Znając tę drugą stronę medalu, czyli te zarzuty, które są do tej pory niewyjaśnione, które są podpisane i profesjonalnie opisane przez określone osoby, to to jego wystąpienie pełne moralności, pełne wzniosłych i dużych haseł, to powiem szczerze, w moich uszach to wypadło bardzo blado. To, że to było wystąpienie polityczne, to nie robię z tego zarzutów panu marszałkowi w swoim rozumowaniu. Jest czas przedwyborczy i trudno, żeby takie orędzie przed wyborami nie miało jakichś aspektów politycznych. Orędzie Prezydenta Dudy też było polityczne. Każde orędzie jest polityczne, natomiast ten  umoralniający w powiązaniu z tym, co wiemy o marszałku z drugiej strony, to rzeczywiście było to słabe. Nie wiem, czy ludzie dobrze to odebrali, ja odebrałem to słabo.

Moim zdaniem to były dwa różne przemówienia, bo Prezydent jednak nie wskazywał wprost na kogo należy głosować, ale zachęcał do udziału, ale być może ma Pan rację. Prezes PiS, powiedział dzisiaj mniej więcej taką myśl: Wybory zdecydują, czy Polska będzie rządzona przez Polaków, czy z Berlina, Brukseli lub Moskwy – tak w skrócie rzecz ujmując. Jak jest stawka tych wyborów według Pana?

Odpowiedziałem na to w poprzednim pytaniu. Pan prezes określił to w swój sposób, taki ostry, barwny i elokwentny. Ja mówię łagodniej, że ścierają się dwie, różne koncepcje Polski. Ta nasza koncepcja, Zjednoczonej Prawicy, która jest mi koncepcją bardzo bliską, bo ona łączy siłę, rozwój gospodarczy i nowoczesne państwo, ale też z państwem socjalnym. To znaczy z takim państwem, gdzie wypracowany dochód narodowy jest bardziej sprawiedliwie i uczciwie dzielony na wszystkich obywateli. Mam w pamięci słowa ministra Rostowskiego, który mówił wielokrotnie, że pieniędzy nie ma i nie będzie. Z tym się nigdy nie zgadzałem. Tak za rządów Zjednoczonej Prawicy nie było. Podsumowując, stawka jest ogromna, bo można powiedzieć, że stawką tych wyborów jest suwerenność Polski. Suwerenność, czyli zdolność i możliwość decydowania o nas we własnym domu, czyli Polsce. Dobrze by było, żebyście Państwo, radiosłuchacze, zdali sobie sprawę, że suwerenność jest niezbędnym warunkiem rozwoju gospodarczego. Nie będzie rozwoju gospodarczego jeśli nie będziemy sami decydować o swoich sprawach – na przykład, czy ma być energetyka jądrowa, czy nie, czy mają być zakłady państwowe prywatne, czy publiczne. O tym, co mamy produkować, co mamy robić, jaką mamy mieć armię, musimy mieć możliwość decydowania.

Odnośnie tej suwerenności, to Polacy będą mieć też możliwość wzięcia udziału w najwyższej formie demokracji bezpośredniej, czyli  z referendum. Przypomnijmy po krótce pytania: “Czy popierasz wyprzedaż majątku państwowego podmiotom zagranicznym, prowadzącą do utraty kontroli Polek i Polaków nad strategicznymi sektorami gospodarki?”, “Czy popierasz podniesienie wieku emerytalnego, w tym przywrócenie podwyższonego do 67 lat wieku emerytalnego dla kobiet i mężczyzn?”, “Czy popierasz likwidację bariery na granicy Rzeczypospolitej Polskiej z Republiką Białorusi?”, “Czy popierasz przyjęcie tysięcy nielegalnych imigrantów z Bliskiego Wschodu i Afryki, zgodnie z przymusowym mechanizmem relokacji narzucanym przez biurokrację europejską?”. Jaka jest Pana opinia na ten temat? Zachęca Pan swoich zwolenników albo wszystkich Polaków do pójścia na referendum?

Wszędzie, gdzie mogę, zachęcam do wzięcia udziału w referendum, nie tylko swoich zwolenników, ale wszystkich Polaków. Pytania są fundamentalne dla przyszłości Polski i Polaków. Chciałem tylko zwrócić uwagę, bo o tym się mało mówi, że jeśli się będzie głosowało w referendum, ale jakieś pytanie nie będzie się podobało, to można odpowiedzieć na jedno, dwa, trzy pytania, a niekoniecznie na wszystkie i ten głos…

Zawsze jest opcja „Tak” lub „Nie”.

Zawsze jest taka opcja. To są fundamentalne pytania. Pytanie, czy chcemy niekontrolowanej imigracji, to jest pytanie o przyszłe bezpieczeństwo Polski. To jest pytanie, które bardzo się naszym oponentom na zachodzie nie podoba. Jeżeli referendum osiągnie tę wymaganą większość konstytucyjną, to krótko mówiąc, będzie obowiązujące nie tylko dla tego, kto wygra wybory, a po drugie, będzie bardzo niewygodne, bo będzie można pokazać w Brukseli, że Polacy nie chcą niekontrolowanej imigracji. Jest też taka sytuacja, że możemy być przykładem dla pozostałych, dojrzalszych demokracji europejskich, żeby też takie referenda przeprowadzić. Casus Francji i to też jest bardzo niewygodne.

Podobno Macron już o tym myśli.  Dziękuję za rozmowę.

Dziękuję.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułIntensywna, ostra, ważna – poznańscy liderzy list podsumowują kampanię parlamentarną
Następny artykułPolicja Bytom: Bezpieczna firma