A A+ A++

Po słabiutkim minionym sezonie, gdy Zagłębie prowadziło aż czterech trenerów, nowe rozrywki też rozpoczęły się od wpadki, bo za taką trzeba uznać porażkę z trzecioligową Unią Janikowo w Pucharze Polski. Trener Dębek wierzy jednak w swój zespół i apeluje do kibiców o cierpliwość.

Krzysztof Dębek: – Żaden kłopot. Wyjazd w miejsce, które jest objęte czerwoną strefą obostrzeń, byłby zupełnie bez sensu. Tyle mówi się o dobrej bazie treningowej Zagłębia, więc sportowo na pozostaniu w Sosnowcu na pewno nie stracimy. Podobnie ma się sprawa ze sparingami. Po prostu zamiast do Wodzisławia, zaprosimy naszych rywali na Stadion Ludowy. 

GKS Jastrzębie – Zagłębie Sosnowiec (1:3). Krzysztof Dębek pierwszy z prawej Fot. Dominik Gajda / Agencja Gazeta

Jedyny problem, który dostrzegam, dotyczy integracji drużyny. Budujemy nowy zespół, więc wspólnie spędzany czas jest tym piłkarzom potrzebny. Muszą się lepiej poznać, polubić. Nie wszystko da się zrobić na boisku. Patrzę na to z bliska i myślę, że wszystko zmierza w dobrą stronę.

Jak już jesteśmy przy pandemicznych obostrzeniach, to coraz częściej traktuje się zakażonego gracza jak kontuzjowanego. Pozostali pracują dalej. Mecze nie są odwoływane. 

– Innej drogi nie ma. Musimy z tą chorobą starać się w miarę normalnie żyć. Każdego dnia słyszymy o kolejnych zakażeniach i przypadkach śmiertelnych. Jeżeli jednak ponownie się zamkniemy, zatrzymamy, to dotknie nas olbrzymi kryzys. I żeby było jasne, myślę w tej chwili o sferach życia znacznie poważniejszych niż piłka nożna. 

We wtorek Legia zagrała mecz w eliminacjach Ligi Mistrzów, chociaż jeden z jej piłkarzy był zakażony. Sanepid zadecydował, że mecz może się odbyć. Okazuje się jednak, że w innych przypadkach nie jest to już takie oczywiste. 

Dlatego tak ważne są jednoznaczne wytyczne dla wszystkich. W przeciwnym razie stworzy się wielki chaos, nad którym nie zapanujemy.

W Zagłębiu po raz kolejny trwa wielka przebudowa. Arkadiusz Chęciński, prezydent Sosnowca, po ostatnim, słabym sezonie stwierdził, że na Stadionie Ludowym zbudowano zespół, w którym było za dużo „sytych kotów”. A jak to wygląda dzisiaj? 

– Świeżej krwi nigdy za dużo. Uważam jednak, że to byłoby zbyt duże uproszczenie zrzucić nasze porażki na karb zbyt wielu doświadczonych graczy w drużynie. Nigdy nie patrzyłem nikomu w metrykę i dalej robić tego nie będę. 

Gdy przejmowałem zespół wiosną tego roku, to z miejsca powiedziałem, że drużyny, która była, już nie ma. 

Drużyna piłkarska to bardzo delikatna materia. Wystarczy zmienić jeden element, jedną składową, a wszystkie klocki trzeba poukładać na nowo. Zmienił się więc trener, a wraz z nim komunikacja, zadania, jakie zaczęliśmy przed sobą stawiać. To właśnie te małe składowe budują relacje, a potem przekładają się na wynik. 

Którego zabrakło.

– Zabrakło. Nie chcę szukać teraz na siłę usprawiedliwień. Wszyscy wiemy, że naszym problemem była gra na Stadionie Ludowym, gdzie zdobywaliśmy zbyt mało punktów. Biorąc pod uwagę tylko wyniki, jakie mój zespół osiągał na wyjazdach, to uplasowaliśmy się w czołówce, na czwartym miejscu. 

Po dobrym początku rundy, gdy dwa razy stawaliśmy przed szansą awansu do najlepszej szóstki, niestety zespół przestał punktować na własnym stadionie.

Gdy przejmował pan zespół z rąk trenera Dariusza Dudka, to na pewno miał pan u kibiców czystą kartę. Teraz – po słabej końcówce minionego sezonu i porażce z trzecioligową Unią Janikowo w Pucharze Polski na otwarcie nowych rozgrywek – zaufanie do pana na pewno słabnie. 

– Nie chcę mówić o takich rzeczach jak zaufanie. Nie wiem, czy je miałem, czy nie. Nie w tym rzecz. Przyszedłem do Zagłębia, żeby wygrywać, i to się nie zmienia. 

Porażka z trzecioligową Unią wszystkich nas boli. Znowu nie chcę, żeby to zabrzmiało jak szukanie usprawiedliwień… Prawda jest taka, że z tym zespołem powinniśmy wygrać nawet po najbardziej ciężkim treningu, gdy nogi zupełnie nie niosły. Ten mecz wyglądał tak, że mieliśmy piłkę przy nodze przez 90 proc. czasu gry. Rywal się bronił, wyprowadził skuteczną kontrę, a potem znowu się bronił. Naszą największą bolączką nie był sposób rozgrywania akcji, a brak skuteczności.

Tegoroczny okres przygotowawczy jest niecodzienny. Przystępujemy do meczów o stawkę, nie rozgrywając wcześniej nawet jednego sparingu. Budujemy przy tym zupełnie nowy zespół. To nie jest takie proste i oczywiste, jak może się z boku wydawać.

Przed startem ligi rozegramy kilka sparingów. Z drużyny zejdą emocje, niepotrzebne ciśnienie. Poczekajmy jeszcze z ocenami. A co do mojej pozycji, to jest taka jak każdego trenera. W tym zawodzie trzeba się zawsze liczyć ze zwolnieniem. Bronią nas tylko wyniki. 

Do zespołu dołączyło dwóch Portugalczyków, którzy przekonują, że „projekt Zagłębie” urzekł ich bardziej niż uliczki w Lizbonie i gra w tamtejszej ekstraklasie. Czy to materiał na potencjalnych liderów zespołu? 

– Zacznę może od tego, że dobierając nowych zawodników do składu, działamy w zespole. Ciągle rozmawiam z prezesem Marcinem Jaroszewskim i dyrektorem Robertem Tomczykiem i uważam, że postrzegamy futbol podobnie. To na pewno pomaga. A co do Portugalczyków, to nikt w klubie nie ma wątpliwości, że potrafią grać w piłkę. 

Fajne jest również to, że zespół ich „zassał”. Nasi doświadczeni gracze – Szymon Pawłowski, Patryk Małecki czy Piotr Polczak – czują, że będą mogli na nich liczyć. Że dzięki takim graczom Zagłębie stanie się lepszą drużyną. Za umiejętnościami musi teraz iść zrozumienie oraz zgranie.

GKS Jastrzębie - Zagłębie Sosnowiec (1:3). Piotr Polczak i Farid AliGKS Jastrzębie – Zagłębie Sosnowiec (1:3). Piotr Polczak i Farid Ali Fot. Dominik Gajda / Agencja Gazeta

Wiadomo, że każdy zawodnik z Portugalii chciałby grać w swoim kraju, w najwyższej lidze. Niektórzy trafiają jednak do takich klubów jak Zagłębie, żeby zaistnieć. Dać sobie szansę na sportowy rozwój, a z czasem awans. 

Czy to już koniec wzmocnień przed startem sezonu? 

– Okno transferowe zamyka się 3 października, więc jeszcze wiele może się wydarzyć. Tak naprawdę chcielibyśmy sfinalizować jeden, a może i dwa tematy jeszcze przed rozpoczęciem ligowej rywalizacji.

Musimy odważnie patrzeć w przyszłość. Budować, ale nie być ciągle na placu budowy. 

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułFestiwal Magiczne Zakończenie Wakacji 2020
Następny artykułHołownia: Na to stać tylko PiS i Zjednoczoną Prawicę