Kryzys na granicy polsko-białoruskiej. Od momentu wybudowania granicznego płotu migrantów i uchodźców na pograniczu wcale nie ubyło. Miejscowi mieszkańcy oraz aktywiści i aktywistki nie dają już rady dostarczać zmaltretowanym ludziom pomocy humanitarnej. – Błagamy organizacje, które są do tego powołane, żeby tu przyjechały – mówiła podczas konferencji prasowej w Białowieży jej mieszkanka Małgorzata Tokarska.
Od tygodnia, od kiedy nie obowiązuje już przygraniczna strefa z zakazem wjazdu, organizacje pozarządowe oraz wolontariusze i wolontariuszki, którzy pomagają migrantom, są w ciągłym alercie. Od piątku do środowego wieczora wezwania o pomoc dostali od ponad 200 osób.
Mur nikogo nie powstrzymuje
– Było w tym mnóstwo kobiet i dzieci, były kobiety ciężarne. Mieliśmy do czynienia z poronieniami, z dziećmi z zapaleniem płuc, z kobietami z zagrożoną ciążą, z ranami po ugryzieniach psów, ze stłuczeniami od pobicia, zwichniętymi nogami itd. – wyliczała podczas czwartkowej (7 lipca) konferencji prasowej przy wejściu do Białowieskiego Parku Narodowego Monika Matus z Grupy Granica. – Mamy tego naprawdę dość. Jest 2022 r., czas zacząć stosować normalne procedury azylowe i dawać tym ludziom szansę ubiegania się o ochronę międzynarodową.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS