Dzisiaj, 30 września (12:46)
Choć Krystyna Tkacz już kilkanaście lat temu osiągnęła wiek emerytalny, o przejściu na emeryturę musiała szybko zapomnieć. Nie tylko dlatego, że skazana by była jedynie na głodowe świadczenia z ZUS-u i nie miałaby za co żyć. Twierdzi, że bez pracy po prostu zapewne “wylądowałaby w psychiatryku”. “Praca to jedyna moja radość” – wyznała ostatnio, a przy okazji poskarżyła się, że przeraźliwie doskwiera jej samotność…
Jeszcze niedawno Krystyna Tkacz żartowała w wywiadach z… samotności.
“Oswoiłam ją i dobrze mi z nią” – zapewniła dziennikarkę magazynu “Show”, a pytana, czy nie chciałaby znaleźć sobie jakiegoś “miłego pana”, stwierdziła, że od dawna już – to jej słowa – “nie ma ochoty na faceta”.
“Tylko by mi czas zabierał. Nie mając partnera, jestem o wiele szczęśliwsza niż wtedy, gdy musiałam się męczyć w nieudanych relacjach” – powiedziała.
Niestety, z biegiem lat samotność zaczęła jednak coraz bardziej dawać się aktorce we znaki. Dziś przyznaje, że gdyby nie praca, pewnie wylądowałaby w psychiatryku.
75-letnia aktorka znana m.in. z seriali Stanisława Barei “Alternatywy 4” i “Zmiennicy”, a ostatnio kojarzona z rolami w “Barwach szczęścia” i “Na sygnale”, ma za sobą jedno nieudane małżeństwo i kilka związków, z których, jak mówi, wyszła poraniona.
“Terapeutka, do której zwróciłam się o pomoc, wytłumaczyła mi, że byłam kobietą, która kocha za bardzo. A one najczęściej stają się podnóżkiem dla mężczyzny, który prędzej czy później okazuje znudzenie i brak zainteresowania. Schemat, który aż zbyt dosłownie pasował do moich historii damsko-męskich” – wyznała Krystyna Tkacz w rozmowie z “Twoim Stylem”.
Jedynego mężczyznę, którego zdecydowała się poślubić, aktorka poznała będąc jeszcze studentką krakowskiej szkoły teatralnej. Grzegorz Warchoł – jej kolega po fachu – okazał się… despotą, chciał kontrolować jej życie i kierować jej karierą, a gdy mu się postawiła, rzucił ją! Krystyna Tkacz bardzo boleśnie przeżyła rozwód.
“Umierałam z miłości” – wspominała po latach w wywiadzie dla “Pani”.
“Kolejne związki, w które wchodziłam, nie były dla mnie” – dodała.
W najnowszym wywiadzie Krystyna Tkacz przyznała się do tego, że zdarza się jej płakać na swoim losem.
“Można powiedzieć, że powodów do szczęścia obiektywnie zbyt wiele nie mam: nie jestem już młoda, żyję sama, nie mam dzieci, nawet mój ulubiony kot odszedł niedawno do krainy wieczności” – poskarżyła się dziennikarce “Twojego Stylu”, sugerując, że źle znosi samotność.
Aktorka przyznaje, że powinna już od dawna cieszyć się emeryturą, ale nie może sobie na nią pozwolić. Po pierwsze dlatego, że trudno by jej było przeżyć za “głodową emeryturę”, którą dostaje z ZUS-u.
“To są naprawdę niskie kwoty” – powiedziała portalowi Plejada, wprost zapytana o wysokość swej emerytury, która w jej przypadku wynosi sporo poniżej dwóch tysięcy złotych.
Gwiazda żali się, że Polacy sądzą, że gwiazdy wręcz śpią na pieniądzach, a ona bardziej czuje się jak nędzarka.
“Porównywanie większości z nas do prawdziwych bogaczy jest naprawdę zabawne. Jeden z moich dobrych kolegów trafnie to ujął: my, aktorzy, jesteśmy rozpoznawalnymi nędzarzami” – wyznała “Rewii”.
Jednak nie tylko niska emerytura zmusza panią Krystynę do ciągłej aktywności zawodowej. Tkacz twierdzi, że po prostu nie wyobraża sobie życia bez pracy.
“Gdy patrzę na mój PESEL, wiem, że mogłabym zasiąść w fotelu albo biegać po lekarzach – byłabym usprawiedliwiona. A mnie nic nie cieszy tak, jak mnóstwo pracy, nowe zadania. Ciągle jeszcze mi się chce” – wyznała z kolei “Twojemu Stylowi”.
Zobacz też:
Monika Richardson już wie, jaką będzie miała EMERYTURĘ. Czeka ją skrajna bieda?
Jego przebój znają wszyscy. Z emerytury nie jest w stanie przeżyć
Jak wyglądają emerytury znanych prezenterek?
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS