Artur Grottger, Bitwa, grafika z cyklu Polonia, 1863. By Artur Grottger – pinakoteka, Domena publiczna, Link
Weterani powstania styczniowego byli polskimi bohaterami końca XIX i początku XX wieku. Eliza Orzeszkowa pisała, że choć zryw narodowy z 1863 r. został przegrany, to cześć i chwała należy się wszystkim dobrowolnym ofiarnikom wysokich ołtarzy.
Na terenie Galicji nie doszło do walk powstańczych, ale mimo to Sądeczanie chętnie ruszyli w te miejsca, gdzie mogli chwycić za broń. Wydarzenia z lat 1863-1864 przyniosły dla Polaków wielkie straty. Poległo i zamordowano 20 000 Polaków, ok. 1000 stracono, kilkuset zmarło w więzieniach, 40 tys. skazano na Sybir a 10 tys. wyemigrowało. Niemal w każdej z wyżej wymienionych grup znaleźli się sądeczanie.
Na Sądecczyźnie sprawnie działało państwo podziemne. W kilku miastach, także w Nowym Sączu powstało nielegalne biuro werbunkowe dla ochotników do wojska. Już 18 lutego 1863 r. z Nowego Sącza wyszła pierwsza grupa ochotników, którzy rekrutowali się głównie z rzemieślników. Chętni do walki byli także patriotycznie nastawieni gimnazjaliści. Z werbunkiem był spory chaos – szybko okazało się, że zamiast trafiać do wojska w Królestwie Polskim, rekruci wałęsają się po okolicznych wsiach. Wielu z walczących pozostało przy swoich oddziałach, ale skrupulatnie odnotowywano nazwiska tych, którzy przeliczyli swoje siły i dezerterowali z wojska. W lutym 1864 r. naczelnik obwodu sądeckiego, na prośbę władz krakowskich, musiał zapobiec włóczęgostwu swoich żołnierzy po innych obwodach.
Na początku działań powstańczych wysłano z obwodu sądeckiego porucznika, dwóch podoficerów i sześciu szeregowych. Do 20 lutego posłano do walki 40 szeregowych i czterech podoficerów. Gotowych do wyjścia było trzech kapitanów, dwóch poruczników, trzech podporuczników, siedmiu podoficerów i 39 szeregowych. Ta liczba rosła. Ponadto gromadzono broń pomocną powstańcom. Wojskowi z Nowego Sącza dysponowali także 91 koszulami, 39 „gaciami”, trzema bluzkami i płaszczami oraz koniem… Co ciekawe, to mieszczanie sądeccy kupili wspomniane zwierzę dla kapitana. Nie wiemy, co się stało z kapitanem, ale z Królestwa do Nowego Sącza powrócił tylko koń. Jak pisano w dokumentach, został on oddany jednemu z zacniejszych obywatelowi, który używał go wyłącznie do jazdy. To był chyba najbardziej niezwykły weteran walk powstańczych!
Sądeczanie walczący w powstaniu trafiali do różnych dowódców. Jednym z zdolniejszych był Dionizy Czachowski, którego losy powstańcze związane były z Sądecczyzną. Po przegranej potyczce pod Ratajami, ścigały go władze carskie. Czachowski uciekł najpierw do Krakowa, potem do Dąbrówki pod Nowym Sączem. Pod jego dowództwem znaleźli się znani mieszczanie z Nowego Sącza, m.in.: Jan Firlej (drukarz), Wiktor Przybylski, Stanisław Oleksiewicz Bolesław Długoszowski, Edward Hass, Alfred Ruciński (nauczyciel), Jędrzej Skrzekot (ślusarz, podoficer), Gabriel Matusek, Stanisław Koller, Michał Kuczkowski, Ignacy Plata (krawiec).
Mieszkańcy Nowego Sącza i regionu walczyli pod wodzą jednego z najbardziej znanych wojskowych – Apolinarego Kurowskiego. W jego oddziale znaleźli się m.in.: Jan Chwalibóg, Roman Horstein z Grybowa, Jan Pacanowski z Tylicza, Władysław Runge handlowiec z Nowego Sącza. Ramię w ramię z generałem Marianem Langiewiczem walczyli nowosądeczanie: Stanisław Oleksiweicz (stolarz) i Julian Romański. Pozostali zostali wcieleni do mniejszych oddziałów. Warto nadmienić, że Ignacy Drewnowski z Nowego Sącza dowodził swoim własnym oddziałem. Fenomenem był oddział chłopski (jeden z nielicznych), którym dowodził Kazimierz Górski z Mszalnicy.
Nie znamy losu wszystkich walczących, ale wiemy, że kilku poległo na polu chwały. Jednym z nich był Wawrzyniec Giza z Dąbrówki Polskiej. Zginął nieszczęśliwie utopiwszy się w Wiśle. Z Nowego Sącza polegli m.in. Józef Szeligiewicz (zginął w potyczce pod Igołomią) i Plichta. Cyryl Wroński z Białej, gimnazjalista walczący m.in. u Langiewicza popełnił prawdopodobnie samobójstwo w obliczu otoczenia przez Rosjan w bitwie pod Fajsłowicami. Wielu z tych, którzy powrócili zostało do końca życia inwalidami.
Historie powstańców są czasem niewiarygodne i tragiczne, jak gimnazjalisty porucznika Jana Chawalibóga, walczącego u Kurowskiego. W bitwie pod Jeziorkami zdano mu 12 ran. Kiedy się wykurował, wstąpił do kawalerii płk Ignacego Chmielińskiego. W potyczce pod Strojnowem granat rozerwał mu prawą rękę – nie udało się jej uratować. Cudowne ocalenie wiąże się z kapitanem Franciszkiem Skąpskim (ur. 1840 w Muszynie), który przeżył ostrzał pod Jaworznikiem ponieważ kula trafiła w medal Matki Boskiej na piersi. Jak w pamiętniku zapisał jego ojciec Antoni: „[kula] odbiła się od niego, zatrzymawszy mu na kilka minut oddech tak, że towarzysze mieli go za umarłego”. Tragiczny los go jednak nie ominął. Dowodził batalionem i zginął prawdopodobnie w bitwie pod Cierniem w wrześniu 1863 r. od strzału w głowę.
Niszczejący nagrobek weterana walk z 1863 r. Jana Szopińskiego na cmentarzu przy ul. Rejtana.
Bohaterowie powstania styczniowego budowali podwaliny wolnej Polski. Ich czyn, który w 1864 r. wydawał się być przegranym, zaowocował budowaniem tożsamości narodowej młodszego pokolenia, które wywalczyło niepodległość.
Łukasz Połomski
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS