Pandemia paradoksalnie spowodowała, że do niektórych lekarzy “na NFZ” kolejki skróciły się. Część pacjentów rezygnuje z umówionych wcześniej wizyt, a niektórzy odkładają zapisanie się na “lepsze czasy”, gdy pandemia minie. Tym samym czas oczekiwania na niektóre świadczenia skrócił się, a na wizytę do specjalisty udaje się zapisać niekiedy z dnia na dzień.
Pandemia spowodowała, że część przychodni ograniczyła swoją działalność, m.in. z powodu konieczności zachowania zasad sanitarnych i stosowania środków ochrony osobistej. Lekarz może przyjąć bezpośrednio w tym samym czasie mniejszą liczbę pacjentów. Jednak równoważą to często teleporady, które trwają krócej niż bezpośrednia wizyta.
W obawie przez zakażeniem część pacjentów rezygnuje też z umówionych już wcześniej wizyt, a niektórzy wstrzymują się z zapisaniem do lekarza czy na określony zabieg.
Pandemia w wielu zakresach spowodowała ograniczenia dostępu do leczenia dla pacjentów, jednak paradoksalnie wpłynęła też na skrócenie czasu oczekiwania do niektórych specjalistów lub na wybrane zabiegi. Dotyczy to również specjalistów i zabiegów, do których zawsze tworzyły się największe kolejki.
Tak jest np. w przypadku stomatologii. Wiele gabinetów stomatologicznych na NFZ przyjmuje dziś pacjentów niemal z dnia na dzień, gdy wcześniej na wizytę trzeba było czekać kilka tygodni lub nawet miesięcy.
Jak wynika z danych NFZ porównujących styczeń 2020 r. i 2021 r., o które poprosiliśmy Fundusz, liczba pilnych przypadków do poradni stomatologicznej spadła z 678 do 359. Wzrosła wprawdzie do 185 tys. (o ponad 40 tys.) liczba osób oczekujących jako przypadki stabilne, jednak średni rzeczywisty czas oczekiwania skrócił się z 14 do 12 dni.
Jeżeli chodzi o świadczenia z zakresu kardiologii, to liczba pacjentów pilnych spadła do 13,6 tys. (ok. 7 tys.), a stabilnych do 138,5 tys. (z poziomu 195,7 tys.). Czas oczekiwania dla pilnych przypadków wynosił w styczniu tego roku 30 dni, czyli o 8 mniej niż rok wcześniej, a dla stabilnych przypadków – 109 dni w porównaniu do 132 w styczniu 2020 r.
Podobnie czasy oczekiwania i liczba pacjentów zmniejszyły się jeżeli chodzi o wizyty u endokrynologa czy okulisty.
Także kolejki do niektórych zabiegów zmniejszyły się. Część placówek ograniczyła liczbę wykonywanych zabiegów, ale są też takie, które szybko przystosowały się do nowej pandemicznej rzeczywistości i po czasowych ograniczeniach szybko wróciły do poziomu realizacji świadczeń sprzed pandemii. Prof. Marek Rękas, konsultant krajowy ds. okulistyki mówił o tym niedawno w wywiadzie dla Polityki Zdrowotnej Zmiany w okulistyce konieczne, aby usprawnić system
Dane z NFZ pokazują, że liczba pacjentów “pilnych” oczekujących na zabieg usunięcia zaćmy w styczniu 2020 r. wynosiła blisko 11 tys.(10 933), zaś w styczniu tego roku było to 5 205 osób. Spadek o połowę nastąpił też w przypadku pacjentów “stabilnych”; z ponad 158,6 tys. na 81,1 tys. Jeżeli chodzi o czas oczekiwania, to pacjenci pilni w styczniu ub. r. czekali średnio 52 dnia, a stabilni 249, zaś w styczniu tego roku było to odpowiednio 39 i 137 dni.
Jeżeli chodzi o endoprotezoplastykę stawu biodrowego, tu również widać pewne spadki, mimo, że to zabiegi, których realizacja na polecenie NFZ była wstrzymywana. Liczba pilnych pacjentów spadła od ub. roku do 14,2 tys.(o 1,2 tys. )osób, a stabilnych – do 65,7 tys. (o ok. 8 tys.). Średni czas oczekiwania skrócił się ze 135 do 124 dni dla pacjentów pilnych oraz z 493 do 416 dni -dla pacjentów stabilnych.
Z zachowaniem zasad sanitarno-epidemiologicznych warto więc spróbować zapisać się na wizytę do specjalisty, którą odkładaliśmy, bo może okazać się, że mimo pandemii, a właściwie dzięki niej, kolejka “na NFZ” okaże się krótsza.
Po pandemii, dług zdrowotny może okazać się ogromny i wówczas kolejki do świadczeń mogą rosnąć. Zapowiadane przez resort zniesienie limitów może tu nie wystarczyć, ponieważ istotna jest liczba lekarzy, która w większości zakresów nie jest wystarczająca.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS