Myślę sobie, że ta cała urzędowa ochrona środowiska nie ma sensu. Skoro słyszę, że jacyś ludzie wycinają las z miejskiej, czyli należącej do nas wszystkich, działki i nikt nie potrafi temu zaradzić. Jak słyszę, że nie mieli oni żadnych papierów ani upoważnień i nikt ich nie zatrzymał, to chce mi się śmiać.
Okazuje się bowiem, że można bezkarnie wykarczować miejski las i zrobić nawet zapasy drewna na zimę mówiąc tylko czyli na tzw. gębę, że robi się to na czyjeś zlecenie. Dziwi mnie to, że nikt: urzędnicy, straż miejska, policja, nie pogonił, albo i nie przymknął “dzielnych drwali” do wyjaśnienia. Niech pokażą odpowiednie zgody, a przede wszystkim niech najpierw zapytają, czy mogą to robić, właściciela.
Mogę jeszcze sobie wyobrazić, że nie będący “w temacie”, nie przeszkoleni funkcjonariusze, mogą kupić takie tłumaczenia na ładne oczy. Ale że urzędnicy, którzy mają zajmować się ochroną środowiska, nie za bardzo się tym zainteresowali. Tego nie jestem w stanie pojąć
Najwyraźniej uważają oni, że robota nie zając – nie ucieknie. A oni wolą pilnować swoich foteli, jak ptaki, które wysiadują w gnieździe jaja…
Paweł Szyling
Komentarze
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS